Do Strasburga za 'węch labradora'

Lokalny konflikt dwóch działaczy z Pszowa na Śląsku miał swój finał w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Były radny Ignacy B. poczuł się urażony, gdy Andrzej Piontek napisał, że były radny ma "starczy węch młodego labradora”, pozwał autora i wygrał w polskich sądach. Przegrany odwołał się do Trybunału Strasburgu i dziś cieszy się z 18 tys. zł odszkodowania. Zapłacili podatnicy.

Zaczęło się naprawdę niewinnie. Lokal Towarzystwa Przyjaciół Pszowa członkowie tego stowarzyszenia remontowali za własne pieniądze. Udało się też pozyskać sponsorów. Jeden z nich nie spodobał się byłemu już dziś radnemu Ignacemu B. Radny powątpiewał w uczciwość intencji sponsora.

- Oni się chwalili w gazecie, że pan F. zrobił jako sponsor tyle robót. Ja wtedy powiedziałem, że się dziwię, bo choć ciężko idzie budowlańcom, on tak lekką ręką finansuje to wszystko – opowiada Ignacy B., były radny.

- Pan B. podejrzewał pana Piontka, że zaangażował do remontu siedziby ludzi, którzy na pewno coś za to dostali od burmistrza, pieniądze. A to była bzdura. Pan Piontek się zdenerwował i napisał do naszej redakcji list. Opublikowaliśmy fragment, w którym padły słowa, zdaniem pana B., obraźliwe i sprawa się zaczęła – mówi Rafał Jabłoński, redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich.

W swoim liście sekretarz Towarzystwa Przyjaciół Pszowa Andrzej Piontek użył słynnego zwrotu o tym, że pan radny ma „starczy węch młodego labradora”. To określenie tak poruszyło radnego Ignacego B., że sprawa znalazła finał w sądzie.

-  Nie uznałbym tego za obraźliwe. W naszej kulturze jest bardzo wiele porównań do zwierząt i do zachowań zwierzęcych. Jedne są bardziej konwencjonalne, często nieprzyjemne, jak świnia, baran, osioł i tak dalej. Ten młody labrador jest tutaj oryginalny. To są najinteligentniejsze psy.
Ja, gdyby mnie ktoś porównał do labradora, zwłaszcza do młodego, to bym się nie czuł obrażony – uważa prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca.

- Sąd okręgowy utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego. W obydwu uzasadnieniach tych wyroków stwierdzono, że nie ulega żadnej wątpliwości, że ta wypowiedź prasowa nosiła cechy zniewagi – informuje Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Andrzej Piontek nie był usatysfakcjonowany skazującym go wyrokiem polskich sądów. Odwołał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

- Jeżeli polityk zaczyna dyskusję, to powinien się spodziewać odpowiedzi i być bardziej odpornym na krytykę niż osoby prywatne. To był dość satyryczny list, nie był obraźliwy, nie był wulgarny. Jeżeli mamy do czynienia z satyrą, to też Trybunał z reguły twierdzi, że granice wolności słowa są szersze – mówi Dorota Głowacka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Andrzej Piontek po prawie sześciu latach walki o sprawiedliwość przed sądami poszedł na ugodę z polskim rządem. W marcu tego roku państwo polskie wypłaciło mu 18 tysięcy złotych odszkodowania.

- Skazany wycofał swoją skargę, w zamian za co rząd polski wypłacił mu określoną sumę pieniężną. Można powiedzieć, że rząd polski przewidywał, że istnieje duże ryzyko, że przegra sprawę – informuje Tomasz Pawlik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.

- Ja sprawę wygrałem (w polskich sądach – przyp. red.) i nie będę dyskutował. A co mnie obchodzi Strasburg! – mówi Ignacy B., były radny.

- Przegrała Polska, jako państwo, bo kto za to zapłacił? Państwo! Sędziowie są czyści, bo nikt nie zawinił, prokurator nie zawinił, nikt za to nie odpowie – podsumowuje Rafał Jabłoński, redaktor naczelny Nowin Wodzisławskich.*

* skrót materiał

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com.pl