Droga-widmo do osiedla

Osiem rodzin z Wiszniowa koło Hrubieszowa jest w ostrym sporze z wójtem. W sporze o drogę dojazdową do ich osiedla, której nie ma, chociaż być powinna, bo widnieje na planach zagospodarowania przestrzennego. Wójt twierdzi, że na inwestycję brakuje pieniędzy. Szykuje więc dojazd zastępczy. Problem w tym, że dojazd zniknie przy pierwszych ulewnych deszczach.

Na jednym z osiedli w Wiszniowie koło Hrubieszowa mieszka osiem rodzin. Jeszcze do niedawna wszyscy żyli tam w miarę spokojnie. Jedynym problem była droga przed ich domami.

- Takie było błoto, że spód samochodu ocierał, takie koleiny się robiły – opowiada Lucyna Łysa, mieszkanka osiedla, która zagradza drogę.

Budynki wybudowano w latach 50-tych na potrzeby ówczesnego PGR-u. Droga miała powstać za domami na wprost drugiej części osiedla. Kiedy zrezygnowano z jej budowy, drogę poprowadzono „na dziko”, przez prywatne dziś posesje mieszkańców.

Na początku tego roku właściciele pierwszego domu postanowili zagrodzić swoją działkę, a tym samym i drogę, blokując przejazd pozostałym mieszkańcom.

- Tu było takie błoto, że do mieszkania nie można było wejść. Powiadomiłam wójta, że zmierzam robić kostkę i że jeżeli wybuduje tę drogę, to nie będzie przejazdu. Odpowiedział, że to jest moja własność i mogę robić, co chcę – mówi Lucyna Łysa, mieszkanka osiedla, która zagradza drogę.

- My do tej informacji odnieśliśmy się trochę inaczej. Odnieśliśmy się do utwardzenia, a nie zamknięcia tej drogi – twierdzi Lech Szopiński, Wójt Gminy Mircze.

W 2005 roku tereny po byłym PGR-rze Gmina Mircze przejęła od Agencji Nieruchomości Rolnych. Od sześciu lat odpowiada, więc za infrastrukturę na tym terenie. W piśmie do mieszkańców Wiszniowa wójt napisał, że w tym roku pieniędzy na wybudowanie właściwej drogi nie będzie. Mimo, że istnieje na planach zagospodarowania przestrzennego. 

- Podpisałem zlecenie na zakup przepustów. Ułożymy je w uzgodnieniu z zarządem dróg powiatowych. To jest to, na co nas w tej chwili stać. Będą mogli jeździć tą drogą, jeżeli będą dobre warunki atmosferyczne – mówi Lech Szopinski, Wójt Gminy Mircze.

Do czasu rozwiązania problemu, czyli przynajmniej do pierwszej połowy przyszłego roku, kiedy to mogą znaleźć się pieniądze na drogę, gmina proponuje mieszkańcom, aby dojeżdżali do swoich domów z drugiej strony. Przez prywatne gospodarstwo rolne.

- Apeluję do pana Szymona o umożliwienie mieszkańcom przejazdu. Będzie dłuższa, ale utwardzona, dobrze utwardzona – mówi Lech Szopiński, Wójt Gminy Mircze.

- Wystarczą trzy dni dobrego deszczu i ta droga jest nieprzejezdna. Rozmoknie do tego stopnia, że samochód się zapadnie – twierdzi Paweł Kamiński, mieszkaniec osiedla w Wiszniowie.

Droga przez prywatne gospodarstwo wydłuża dojazd mieszkańców do ich domów o około półtora kilometra. Postanowiliśmy sprawdzić, ile czasu zabiera dojazd. To czas bardzo ważny dla karetki pogotowia, czy straży pożarnej. Eksperyment przeprowadziliśmy przy dobrej pogodzie. Dojazd trwał pięć minut.

- Chciałabym, żeby wójt zrozumiał naszą sytuację, żeby postawił się w naszej sytuacji. Czy interweniowałby, czy czekał, aż stanie się jakiś tragedia? – pyta Małgorzata Nawój, mieszkanka osiedla.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl