Gmina wyrzuci pogorzelców?

Pani Kazimiera straciła w pożarze kamienicy męża i syna. Została z córką, bez dachu nad głową. Urzędnicy z Pruszcza Gdańskiego zaproponowali im mieszkanie zastępcze, ale tylko na rok. Dziś kobietom grozi eksmisja.

Poniedziałek, 10 października tego roku. Pani Kazimiera i pani Iza czekają na pracowników urzędu gminy. Kobiety mają zdać mieszkanie zastępcze przydzielone im na rok. Dom, w którym wcześniej mieszkały przez ponad 30 lat, spłonął w zeszłym roku. Urzędniczki na widok naszej kamery odmawiają udzielenia komentarza w sprawie.

Pożar w Straszynie niedaleko Pruszcza Gdańskiego zabrał w sierpniu ubiegłego roku życie dwóm osobom. Pani Kazimiera straciła męża i syna. Jej rodzina pozostała bez dachu nad głową.

- Był taki ogień, wystawiłam Darię za okno i powiedziałam, by skakała. Nie chciała, bo widziała, jak się tata zabił – rozpacza Kazimiera Jakubiec, która w pożarze straciła męża i syna.

- Minął rok i wszyscy zapomnieli, że zostaliśmy bez niczego. Bez dachu nad głową, bez rodziny – dodaje Izabela Jakubiec-Stawicka, córka pani Kazimiery.

Po pożarze gmina zapewniła pogorzelcom mieszkanie zastępcze na rok i zaproponowała układ: rodzina Jakubców zrzeknie się na rzecz gminy prawa własności do spalonego mieszkania i części gruntu, a w zamian otrzyma mieszkanie z zasobów gminy. Do tej zamiany potrzebne było jednak przeprowadzenie sprawy spadkowej.

- Urzędnicy nie powiedzieli, co w zamian dostaniemy. Tylko że będziemy mieli prawo do jakiegoś lokalu, nawet nie powiedzieli, czy dostaniemy go automatycznie, czy będziemy musieli czekać kolejne 30 lat – mówi Izabela Jakubiec-Stawicka, córka pani Kazimiery.

Rodzina założyła w sądzie sprawę spadkową, ale dopiero pół roku po tragedii. Sprawa okazała się skomplikowana, bo sąd musi stwierdzić, kto najpierw zginął ojciec czy syn, i kto po kim dziedziczy.

- Ja znam sytuację i my cały czas państwu Jakubiec pomagamy. Przez pół roku państwo nie założyli postępowania spadkowego – mówi Magdalena Kołodziejczak, Wójt Gminy Pruszcz Gdański.

- Ja straciłam męża i syna. Leczyłam się psychiatrycznie, miałam lęki pourazowe i nie bardzo byłam wstanie podejmować takie decyzje – wyjaśnia pani Kazimiera.

Sprawa sądowa jest w toku. Minął za to czas, przez który rodzina Jakubców mogła mieszkać w lokalu zastępczym. Pani Kazimiera poprosiła gminę o przedłużenie pobytu swojej rodziny. W odpowiedzi dostała pismo, że ma opuścić lokal.

- Z tego, co wiem, nikt państwa stamtąd siłą nie wyrzucił. Mogę tylko powiedzieć, że będziemy działali zgodnie z obowiązującym prawem – powiedziała Magdalena Kołodziejczak, Wójt Gminy Pruszcz Gdański.

Rodzina Jakubców nie może się wyprowadzić z mieszkania, bo nie ma gdzie. Urząd będzie działał zgodnie z prawem, bo widzi tylko przepisy. Tragedii rodziny nikt nie chce zobaczyć.

- Znowu jestem bez niczego, tak jak rok temu… Goła, bosa, na ulicy – podsumowuje pani Kazimiera.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl