Skazana za dobre serce

Piotr P. namówił 81-letnią, schorowaną kobietę na zaciągnięcie dziewięciu kredytów i zakup czterech telefonów komórkowych. Mimo obietnic, długów nie spłacał. Dziś kobieta musi oddać ponad 60 tys. zł. Piotr P. przyznał się do oszustwa i został skazany, ale wyrok nie pomógł poszkodowanej. Tylko jeden bank zdecydował się umorzyć jej zadłużenie.

Pani Janina Szczęsna ma prawie 81 lat. Przeszła udar, ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności. I ponad 60 000 zł długu do spłacenia.

- Sama sobie się dziwię, że on mnie tak otumanił – mówi pani Janina.

Wszystko zaczęło się w domu w Stargardzie Szczecińskim, gdzie  przez lata mieszkała pani Janina. We wrześniu 2008 roku do jej drzwi zapukał Piotr P. ze swoją matką.

- Przyszła była sąsiadka z synem, powiedzieli, że zostali bez dachu nad głową. Mama pomogła im z dobrego serca – opowiada Roman Szczęsny, syn pani Janiny

- Teściowa zawsze mówiła, że oni niedługo pójdą, że oni już klucze mają. Tak jakby za nimi bardzo obstawała – dodaje Renata Szczęsna, synowa pani Janiny.

Bliscy pani Janiny nie dawali za wygraną. W sierpniu 2010 roku z pomocą prawnika usunęli przypadkowych lokatorów z domu mamy. To jednak nie zakończyło problemów.

Okazało się bowiem, że „dzięki” Piotrowi P., pani Janina stała się posiadaczką czterech komórek i dziewięciu kredytów gotówkowych - łącznie na ponad 40 tys. złotych.

- Jak jeszcze mama mogła chodzić, to woził ją po bankach, by podpisała umowy. Tak to wyglądało. Ona tych pieniędzy nie widziała - opowiada Renata Szczęsna, synowa pani Janiny.

Bliscy pani Janiny powiadomili organy ścigania. Prokurator postawił Piotrowi P. czternaście zarzutów nakłonienia pani Janiny do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Mężczyzna do wszystkiego się przyznał.

- Skorzystał z dobrowolnego poddania się karze. Uzgodniono karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby 3 lat i obowiązek naprawienia szkody – informuje Mariusz Jasion, prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie Szczecińskim.

- Miesiąc po wyroku on się śmiał synowi w oczy. Mówił, że nic mu nie zrobimy – opowiada Roman Szczęsny, syn pani Janiny.

Kobieta do dziś nie dostała od Piotra P. ani złotówki. Jej bliscy nie wiedzą nawet, gdzie skazany mężczyzna przebywa. Pod wskazanymi adresami już dawno nie mieszka.

Bliscy pani Janiny mieli nadzieję, że prawomocny wyrok za oszustwo pomoże ich matce. Z pomocą komornika poprosili banki o umorzenie egzekucji. Bezskutecznie.

- Banki podtrzymały egzekucję komorniczą za wyjątkiem jednego przypadku – informuje Jan Woźniak, przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Szczecinie

- Jeżeli otrzymujemy orzeczenie, które mówi, że doszło do wyłudzenia, to jest to dla nas podstawa do wystąpienia z wnioskiem o umorzenie postępowania egzekucyjnego – mówi Paweł Florkiewicz, rzecznik prasowy Santander Consumer Banku, który jako jedyny umorzył egzekucję długu pani Janiny.

Ale okazuje się, że nie wszystkie banki wychodzą z tego samego założenia. Kredyt Bank i Lukas Bank na podstawie wyroku podtrzymały swoje roszczenia. Przedstawiciel żadnej z tych placówek nie zdecydował się na wypowiedź przed kamerą. Z ich pisemnych oświadczeń wynika, że bank nie był stroną postępowania karnego, a kredytobiorcą jest pani Janina i to ona, a nie Piotr P. ma spłacić kredyt.*

*skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl