Z siekierą i łopatą na psa
Roman M. z Lublina z siekierą i łopatą w ręku ciągnął swojego psa w krzaki! Mężczyzna przykuł uwagę pani Kingi. Kobieta natychmiast powiadomiła policję. Niestety, pomoc nadeszła za późno. Pies nie żyje. Romanowi M. grozi rok więzienia.
Ten horror wydarzył się na początku października przy jednej z ruchliwszych ulic Lublina. Jadąca samochodem kobieta zauważyła Romana M., który ciągnął na smyczy swojego trzyletniego psa Heroda.
- Mężczyzna ciągnął psa na smyczy w krzaki. W drugiej ręce trzymał łopatę oraz siekierę. To ją zaniepokoiło – opowiada Andrzej Fijołek z biura prasowego lubelskiej policji.
- Gdyby on normalnie tego psa prowadził, to ja bym nawet nie zwróciła na to uwagi, ale ten pies się zapierał łapami, nie chciał iść – opowiada pani Kinga, która zawiadomiła policję.
Gdy kobieta wróciła w to samo miejsce razem z policjantami, okazało się, że na ratunek dla psa było już za późno.
- Mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa psa siekierą – informuje Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
- Swoją wersję zdarzeń przedstawię w sądzie, a nie tu – mówi Roman M.
- Przyznał, że zabił psa i go zakopał. Później, w momencie składania zeznań na komisariacie stwierdził, że psa tylko zakopał, bo potrącił go samochód
– opowiada Andrzej Fijołek z biura prasowego lubelskiej policji.
Rok temu żona Romana M. - Wiesława wzięła Heroda ze schroniska. Herod razem z innym psem, rocznym Aleksem, pilnował firmy Romana M. Spał w nieocieplonej budzie. Sąsiedzi mówią, że niejednokrotnie musieli dokarmiać te zwierzęta. Chcemy porozmawiać o tym z żoną Romana M.
- W lodówce mam pełno mięsa. Ja codziennie na giełdzie po 60 kostek mięsa kupuję, gotuję codziennie. Ten pies ciągle uciekał, sąsiadce cztery kury zjadł – twierdzi Wiesława M.
- Kupowaliśmy więcej karmy, bo sami mamy psy, i dokarmialiśmy jego psy – mówią pracownicy firmy sąsiadującej z posesją Romana M.
- Jest świadek i zostało znalezione ciało bestialsko zamordowanego zwierzęcia. Liczę, że sąd tutaj wymierzy sprawiedliwy wyrok dla tego człowieka – dodaje Aleksandra Lipianin-Białogrzywy z Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar- Szczerba