Browar tylko dla mężczyzn?

Dyskryminacja w browarze? Szesnaście kobiet z Browarów Regionalnych Łomża straci zatrudnienie. Większość z nich spędziła w firmie całe zawodowe życie. Dwa miesiące temu pracownicom zaproponowano nowe stanowiska pracy i właśnie te stanowiska są likwidowane. Żaden mężczyzna nie został zwolniony.

Mają rodziny, dzieci na utrzymaniu, niektóre są samotne. Te ostatnie mówią, że nikt nie pomoże im w trudnych chwilach. Chwilach, które właśnie nadeszły. 

Browary Regionalne Łomża - tak dziś nazywa się firma, w której większość bohaterek tego reportażu spędziła całe zawodowe życie. Brakuje im od roku do kilku lat do nabycia praw do świadczeń przedemerytalnych. Pracowały w halach produkcyjnych, przy maszynach. Bywało różnie, ale zawsze najważniejsze było to, żeby pracować.

- Ja mam za sobą 24 lata pracy. Tutaj owdowiałam, tu byłam do dyspozycji  zakładu  kosztem maleńkich dzieci. Miały od 6 do 8 lat, jak zostałam sama – mówi  Irena Bielawska, która ma zostać zwolniona z pracy.

- Nie braliśmy zwolnień, bo każdy chciał pracować. Uważaliśmy, że nas nie zwolnią, że odejdziemy godnie na emerytury – dodaje Maria Raś, której stanowisko pracy ma zostać zlikwidowane. 

W marcu w browarach powstała nowa spółka. Z nowym zarządem, który ma wyciągnąć firmę z długów. I chociaż ten rok jest dobry dla firmy pod względem sprzedaży, to właśnie nowy zarząd podjął decyzję o dalszym losie tych kobiet. W połowie roku do rozlewni piwa, części zakładu, w której pracowały, zaczęto przyjmować młodych mężczyzn. Kobietom nakazano ich przyuczenie. Pod koniec sierpnia kobietom wręczono dokument, na mocy którego zostały  przeniesione do pracy w magazynie. Tam pakowały butelki do kartonów. W połowie października okazało się, że kobiety mają być zwolnione. Zakład kupił maszynę, która zastąpi ludzi.

- Dyrekcja wiedziała o wszystkim wcześniej, bo maszyna była  testowana i naprawiana. To przeniesienie było celowe – uważa Teresa Kreska, która boi się zwolnienia z pracy.

- Wystąpiliśmy do pracodawcy wyrażając sprzeciw odnośnie planowanych zwolnień. Chcemy sprawdzić, czy nie doszło do dyskryminacji. Jeśli pracodawca rzeczywiście przesuwał na stanowiska, które zamierzał likwidować, tylko i wyłącznie kobiety, to jest to działanie dyskryminujące.  Niestety, nie dostaliśmy od prezesa odpowiedzi na nasze pismo – informuje Michał Lewandowski, Członek Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy.

Prezes spółki zgodził się na rozmowę przed naszą kamerą. Niestety, dla kobiet, które przepracowały w browarach kilkadziesiąt lat, nie ma dobrych wiadomości. Firma, jak mówi prezes, nie jest w najlepszej kondycji finansowej. Musi się modernizować. To oznacza zwolnienia.

- Zatrudniliśmy na linii rozlewniczej samych specjalistów. Głównie mechaników z wykształceniem wykwalifikowanym i elektryków, bo takich potrzebujemy. Płeć nie miała znaczenia, niemniej jednak, z tego, co wiem, tylko sami mężczyźni się zgłosili – tłumaczy Ryszard Czopik, prezes zarządu Browarów Regionalnych Łomża.

- W tej sytuacji pracownice powinny złożyć pozew do sądu pracy. Sąd oceni, czy to przeniesienie miało na celu zwolnienie tych kobiet - mówi Iwona Kusio-Szalak, radca prawny.

Na prośbę zwalnianych kobiet w sprawę zaangażował się prezydent Łomży. To na jego prośbę w warszawskiej siedzibie spółki odbyło się spotkanie zarządu browarów z prezydentem i szefami łomżyńskiej Solidarności. Na to spotkanie kobiet nie zaproszono.

- Złożyłem prośbę, aby zarząd jeszcze raz zechciał przeanalizować tę sytuację, żeby przyjrzeć się tym osobom, bo są w różnej sytuacji życiowej i materialnej. Nie potrafię ocenić, jakie jest stanowisko zarządu. Ja nie mogłem żądać wycofania jego decyzji – powiedział po spotkaniu  Mieczysław Czerniawski, prezydent Łomży.*

* skrót materiału

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl