Upór burmistrza

Burmistrz Pasymia na Mazurach od półtora roku walczy o eksmisję ojca z trójką dzieci z mieszkania komunalnego. Pan Andrzej nie pracuje, w dodatku jego córka choruje na stwardnienie rozsiane.

Wydaje się, że burmistrza nie powstrzyma nic. Ani postępująca szybko choroba - stwardnienie rozsiane córki pana Kędzierskiego, ani wyjątkowo trudna sytuacja rodziny. Choć rodzina Kędzierskich ma wyroki zakazujące ich eksmisji, to burmistrz już kilka razy od tych wyroków się odwoływał.

- Nie ma powodu, by oni tu nie mieszkali. Klaudia jest jeszcze chora, ma problemy z poruszaniem się. To jest dla niej najlepsze miejsce – mówi Emilia Olkowska, nauczycielka Klaudii.

- Występuje tu ewidentnie upór ze strony pana burmistrza. Naprawdę nie wiem z jakiego powodu – dodaje Marianna Tańska, przewodnicząca komisji mieszkaniowej Urzędu Miasta i Gminy Pasym.

Spór o prawo najmu do mieszkania zaczął się w 2010 roku. Wtedy zmarł główny najemca lokalu, którym państwo Kędzierscy opiekowali się w zamian za zameldowanie.

- Po śmierci Adama zaczęły się problemy. Burmistrz nie wyrażał zgody na podpisanie umowy najmu - mówi Andrzej Kędzierski, któremu grozi eksmisja.

I rozpoczął się bój w sądach – burmistrz kontra rodzina Kędzierskich. Pozwy, wyroki, odwołania, zażalenia. Spór trwa do dziś. Najpierw Sąd Rejonowy w Szczytnie zgodził się na eksmisję, ale później kategorycznie sprzeciwił się temu Sąd Okręgowy w Olsztynie.

- W przypadku państwa Kędzierskich sąd powołał się na konstytucję, na względy społeczne. Podkreślił, że gmina,  szczególnie pan burmistrz, nie zrobił nic, żeby tej rodzinie pomóc – opowiada Lucyna Kobylińska, była burmistrz miasta i gminy Pasym.

Jednak burmistrz nie słucha sądu okręgowego i walczy dalej.

- Mam prawo i możliwość do dalszego odwoływania się. Moim zdaniem wyrok jest niesłuszny – twierdzi Bernard Mius, burmistrz Miasta i Gminy Pasym.

Skutki braku umowy najmu są bardzo dotkliwe. Pan Andrzej Kędzierski nie pracuje i samotnie wychowuje troje dzieci. Nie może starać się o dodatek mieszkaniowy, ani o dotację z PFRON-u. Ta jest niezbędna na przystosowanie łazienki dla poruszającej się z chodzikiem córki.

- Tu jest taki zakamarek, który chciałem przerobić dla córki na dużą łazienkę. Teraz jest mała i córka kilka razy się w niej wywróciła. Nie ma umowy najmu i nie mogę nic zrobić – mówi Andrzej Kędzierski, któremu grozi eksmisja.

Wygląda na to, że burmistrz Pasymia prowadzi prywatną wojnę z Kędzierskimi. Chce wyeksmitować rodzinę do mieszkania socjalnego położonego we wsi, kilka kilometrów od Pasymia. I roztacza bajkową opowieść o warunkach w nowym miejscu.

- Nie widzę najmniejszego problemu z dotarciem córki pana Kędzierskiego do lekarza. Jest autobus i inne środki komunikacji, są dowożone stamtąd dzieci. Ja nie chcę podpisać tej umowy najmu, bo dużo wcześniej obiecałem je innej rodzinie, która jest w jeszcze gorszej sytuacji – mówi Bernard Mius, burmistrz Miasta i Gminy Pasym.

- Ale tam nie ma ani autobusu, ani żadnej możliwości dojazdu. Tu, na miejscu ma problem z dotarciem do lekarza, stamtąd wydostać się, to już naprawdę…  - twierdzi Emilia Olkowska, nauczycielka Klaudii.

Burmistrz zapewnia, że tym razem to już ostatni pozew do sądu o eksmisję rodziny Kędzierskich.

- Jeżeli następny wyrok będzie korzystny dla państwa Kędzierskich, to podpisuję z nimi umowę najmu – powiedział.

Ale burmistrz już obiecywał taką umowę wcześniej, gdy zapadł wyrok w sądzie okręgowym... *

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl