Alimenty na nie swoje dziecko

Płaci alimenty, choć nie jest ojcem. Pan Adam rozwiódł się w 2006 roku. Sądził, że z byłą żoną ma dwoje dzieci. Do czasu, gdy wykonał testy DNA i okazało się, że 5-letni chłopiec nie jest jego synem! Z wynikami poszedł do prokuratury z prośbą o wszczęcie postępowania o zaprzeczenie ojcostwa. Śledczy odmówili. Twierdzą, że kierowali się dobrem dziecka.

-  To jest szok dla ojca. Tyle lat wychowywał dziecko, a teraz się okazało, że nie jest jego. Ja kochałem go i będę kochał, tylko chcę unormowania spraw prawnych, żeby się w końcu okazało, kto jest jego biologicznym ojcem – mówi pan Adam, który walczy o zaprzeczenie ojcostwa.

Mężczyzna dziś mieszka z rodziną siostry. Przez 10 lat był mężem i głową rodziny. Z żoną miał dwójkę dzieci. Często wyjeżdżał do pracy za granicę. W 2006 roku, kiedy małżeństwo się rozpadło, panu Adamowi zasądzono alimenty na wówczas 9-letnią córkę i 5-letniego syna. Obecnie jest to prawie tysiąc złotych. Ponura część tej historii rozpoczyna się w marcu tego roku.

- Dostałem SMS-a od takiego pana, który był z nią kiedyś w związku. Napisał, że ja jestem tylko do płacenia alimentów, że ojcem jest ktoś inny. Nie będę wymieniał nazwiska – twierdzi pan Adam.

- Przypuszczenia mieliśmy już wcześniej, bo to dziecko niepodobne jest do naszej rodziny – dodaje pani Katarzyna, siostra pana Adama.
Mężczyzna postanowił na własną rękę zrobić badania DNA na ojcostwo. Za tysiąc złotych wykonał test w jednej z prywatnych klinik. Wiedział, że wyniki nie mogą być dowodem w sądzie.

Test potwierdził, że pan Adam nie jest ojcem. Mężczyzna zwrócił się więc do prokuratury z prośbą o wszczęcie postępowania o zaprzeczenie ojcostwa. Ta ponad pół roku analizowała sprawę. W końcu – odmówiła.

- Zdecydowało dobro dziecka. Uznaliśmy, że jest to mniejsze zło. Ten stan jest lepszy, niż pogłębianie tej sytuacji i wykazywanie, że pan Adam nie jest ojcem dziecka – informuje szef prokuratury rejonowej w miejscowości pana Adama.

- Tu się chyba powinno raczej dążyć do wyjaśnienia prawdy obiektywnej. To dziecko wcześniej czy później się dowie jaka jest sytuacja – ocenia Marek Borkowski ze Stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka.

Była żona pana Adama mówi, że chce chronić dzieci. Dlatego nie zgodziła się na rozmowę przed kamerą. Jej wypowiedź zarejestrowała jednak ukryta kamera.

- Dziecko jest jego. To jest chore, co on wyprawia. Jemu tylko chodzi o pieniądze. Powiedziałam synkowi, co zrobił ojciec. Dla mnie byłoby najprostsze zrobić te badania i rzucić mu na ryj. Ja się zgadzam na badania. Tylko proszę przekonać dzieci. Nawet psycholog nie zdołał. One po prostu go znienawidziły – powiedziała.

- Jak przyszło wezwanie do prokuratury, to córka zadzwoniła i zapytała jakim jestem ojcem. Nie dała sobie przetłumaczyć, dlaczego to robię. Była żona pozmieniała dzieciom numery telefonów, nie mam z nimi kontaktu – opowiada pan Adam.

Mężczyzna w tej chwili nie może zrobić już nic. Minęło bowiem pół roku od momentu, w którym mężczyzna dowiedział się o narodzinach dziecka. Po tym czasie, zgodnie z prawem, sprawę o zaprzeczenie ojcostwa może wnieść do sądu tylko prokuratura.

- Wcześniej czy później ja mu powiem, kto jest ojcem. Jak matka mu nie powie, to ja mu powiem, żeby nie miał do mnie pretensji i zrozumiał dlaczego to robię – zapowiada pan Adam.*

* skrót materiału

Według danych Prokuratury Generalnej w ubiegłym roku prokuratury w całym kraju wytoczyły 1107 powództw o zaprzeczenie ojcostwa. W roku 2009 - 611. W pierwszym półroczu tego roku - 496. Sądy uwzględniają większość wniesionych spraw.

Reporterka: Marta Terlikowska

mterlikowska@polsat.com.pl