Pobił go lekarz ?

Wracamy do kontrowersyjnej sprawy pobicia Michaela Jensena, który świętował urodziny kolegi w jednym ze szczecińskich pubów. Według świadków mógł zostać pobity przez wezwanych policjantów i sanitariuszy. Po kilku miesiącach prokuratura postawiła zarzuty lekarzowi karetki pogotowia oraz dwóm policjantom.

25-letni Duńczyk Michael Jensen przyjechał do Szczecina na urodziny kolegi. 17 czerwca wracając z pubu zasłabł lub został napadnięty. Wezwano pogotowie. Pojawiła się także policja. Mężczyzna był bowiem agresywny.

- Jeden ze świadków twierdzi, że słyszał jak powiedzieli: ,, pokażemy jak tańczy się po lekarzach” – mówi Patrycja Głowacka,  przyjaciółka Michaela.

Lekarz stwierdził, że mężczyźnie nic nie jest. Pogotowie odjechało. Nagle mężczyzna zaczął sinieć, upadł na ziemię. Policjanci zaczęli reanimować Michaela. Po kilku minutach wróciła na miejsce karetka. Duńczyk trafił do szpitala. Nie odzyskał przytomności i zmarł po dziesięciu dniach. Przyjaciele Michaela od początku obwiniali o tragedię sanitariuszy. Ponieważ policja nie interesowała się sprawą, sami odnaleźli świadków. Dziś już wiemy jak przebiegała interwencja. Szczecińska prokuratura kilka dni temu postawiła zarzuty lekarzowi pogotowia  Bartoszowi K.  i dwóm policjantom.

- Lekarzowi przedstawiono zarzut naruszenia nietykalności cielesnej. Zarzucono mu kopnięcie pokrzywdzonego w  głowę. Funkcjonariuszom przedstawiono zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych. Policjanci nie zareagowali, nie poinformowali swoich przełożonych. Nie wdrożono przez to postępowania karnego - mówi Małgorzata Wojciechowicz z  Prokuratury Okręgowej  w Szczecinie.

Usiłowaliśmy porozmawiać z lekarzem, któremu postawiono zarzut naruszenia nietykalności cielesnej. Przy wejściu do szpitala, w którym Bartosz K. pracuje jako chirurg , spotkaliśmy przyjaciółkę Michaela. Dziewczyna chciała spojrzeć prosto w oczy lekarzowi, który skopał po głowie jej przyjaciela.

- Nie będę rozmawiał, ze względu na dobro śledztwa – mówi  Bartosz K.,  lekarz.

Znajomi Michaela uważają przedstawione zarzuty lekarzowi za zbyt łagodne.  Twierdzą, że zdjęcia Michaela zrobione kilka minut po przewiezieniu go do szpitala nie pozostawiają złudzeń. Ich przyjaciel został skatowany.

-  Nie może być tak, że człowiek umiera i nikt nie ponosi konsekwencji. Będę walczyć, aż dopnę swego - mówi Patrycja Głowacka, przyjaciółka Michaela.

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl