Ubezpieczyli kredyt, muszą płacić
Pani Agnieszka i pan Marek kilka lat temu wzięli 18 tysięcy kredytu. Niestety u pana Marka wykryto guz krtani. Mimo diagnozy, że jest to nowotwór niezłośliwy, pan Marek zmarł. Kredyt państwa Gniazdowskich był ubezpieczony, jednak ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania, powołując się na nieznaną przyczynę śmierci.
Pani Agnieszka ma 37 lat. Samotnie wychowuje trójkę dzieci. Ale nie zawsze tak było – jeszcze kilka lat temu u jej boku był mąż. Wraz z nim budowała dom w Koźminie, małej miejscowości nieopodal Jarocina. Ponieważ inwestycja pochłonęła ich wszystkie oszczędności, w grudniu 2006 roku państwo Gniazdowscy wzięli w PKO BP kredyt na wykończenie domu – 18 000 zł.
- Kredyt ten był sukcesywnie spłacany, ponieważ zięć pracował nie tylko zawodowo w spółdzielczym zakładzie pracy, ale również posiadał swój własny warsztat– mówi Urszula Starzyńska, mama pani Agnieszki.
Problemy państwa Gniazdowskich zaczęły się w kwietniu 2009 roku. Wówczas panu Markowi zaczęła dokuczać z pozoru błaha dolegliwość – chrypa. Ale diagnoza była szokiem: guz krtani.
- Pacjent w 2009 został przyjęty do naszego oddziału otolaryngologii celem diagnostyki zmian chorobowych w krtani – mówi Maciej Błaszyk, naczelny lekarz Szpitala Klinicznego im. H. Święcickiego w Poznaniu.
- Początkowo uznano to jako guz niezłośliwy. Operacja miała nastąpić w dniu 1 lipca, natomiast po godzinie 4 rano córka otrzymała wiadomość, że zięć nie żyje – mówi Urszula Starzyńska, mama pani Agnieszki.
- Przyczyna śmierci pana Gniazdowskiego nie była jednoznaczna. W karcie statystycznej zgonu wprost wskazano, że przyczyna śmierci jest nieznana - mówi Anna Gadomska -Orłowska z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Pani Agnieszka została sama. Z trójką dzieci i niespłaconym kredytem. Ponieważ kredyt był ubezpieczony na wypadek śmierci, pani Agnieszka udała się do banku, by skorzystać z ubezpieczenia.
- Ja nie myślałam, że mąż umrze, bo żadnej opcji takiej nie brałam pod uwagę, ale jak tak się stało, to twierdziłam, że towarzystwo normalnie, sumiennie się wywiąże z obowiązku – mówi Agnieszka Gniazdowska, żona pana Marka.
Tak się jednak nie stało. Towarzystwo Ubezpieczeń Europa odmówiło wypłaty ubezpieczenia. Uznało bowiem, iż główną przyczyną śmierci pana Marka było nadciśnienie, na które zdaniem ubezpieczyciela pan Marek leczył się jeszcze przed zawarciem ubezpieczenia.
- Przeanalizowaliśmy ten wniosek bardzo wnikliwie i na dzisiaj nie widzimy możliwości do wypłaty tego świadczenia - mówi Krzysztof Mądrala, Towarzystwo Ubezpieczeń Europa.
- Ubezpieczyciel skorzystał z takiej interpretacji umowy ubezpieczenia, jaka była dla niego korzystna - mówi Anna Gadomska-Orłowska z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Zaskoczona pani Agnieszka postanowiła walczyć. Rozwiązaniem było pójście do sądu. I tu pojawił się problem, bo zgodnie z umową ubezpieczenia stroną umowy jest bank i to on może złożyć pozew. Może, ale nie musi. W przypadku pani Agnieszki, po dwóch latach bank jednak przychylił się do prośby kobiety.
- Bank nie zgadza się ze stanowiskiem zakładu ubezpieczeń, jesteśmy przeciwnego zdania. Uważamy, że ta wypłata odszkodowania czy świadczenia ubezpieczeniowego się klientce należy – mówi Elżbieta Anders, rzecznik prasowy PKO BP.
- Doszło do skierowania przez bank wezwania do próby ugodowej, która jednak zakończyła się fiaskiem, nie doszło do zawarcia ugody – mówi Anna Gadomska-Orłowska z Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
- Pozew został złożony. Ta sprawa w naszej opinii powinna być dawno załatwiona i powinna zostać załatwiona na korzyść klientki – mówi Elżbieta Anders, rzecznik prasowy PKO BP.
Póki co, pani Agnieszka, mimo iż kredyt był ubezpieczony, od dwóch lat regularnie spłaca zadłużenie. Dla samotnie wychowującej troje dzieci wdowy nie jest to łatwe.
- Córka nadal płaci około 400 zł raty. Po opłaceniu należnych opłat związanych z mieszkaniem, z kredytem, zostaje jej niespełna 300 zł na żywność – mówi Urszula Starzyńska, mama pani Agnieszki.
- Jakoś spłacam ten kredyt, bo się boję, że jak przestanę spłacać, odsetki narosną i finansowo wykończę się – mówi pani Agnieszka.
Reporter: Irmina Brachacz