Inwalida bez łazienki

Koszmar rodziny Fittów zaczął się w październiku 2006 roku. Pan Przemysław spadł w pracy z rusztowania i stracił władzę w nogach. Od tego czasu wraz z żoną i trójką dzieci utrzymują się za 1100 zł miesięcznie. Pieniędzy brakuje na jedzenie, leki, rehabilitację oraz wykończenie łazienki.

-  To przykre, że człowiek musi żebrać, ale nie ma wyjścia – mówi Przemysław Fitt.

40-letni pan Przemysław października 2006 roku nie zapomni nigdy. Przez własny błąd do końca życia będzie przykuty do wózka. Mężczyzna poślizgnął się i spadł z rusztowania. 

- Moja wina była, podłożyłem styropian, by wyżej sięgnąć i styropian się załamał – opowiada.

Do pana Przemysława i jego rodziny trafiliśmy dzięki Marcie, Karolowi i  Waldemarowi. Ta trójka młodych osób z Wronek zachwyca swoją pasją. Założyli internetową stronę, na której zamieszczają wszelkie informacje o życiu mieszkańców. Strona ma między innymi pomagać ludziom. Szczególnie tym, którzy tej pomocy najbardziej w ich regionie potrzebują. Pracują za darmo, to ich pasja i cel.

– Nie chcemy żeby ten świat schodził na psy, tylko był coraz lepszy. Chcemy, żeby było lepiej – mówi Marta Hercka, współzałożycielka strony internetowej.

Ci młodzi ludzie wspierają także pana Przemysława, jego żonę i trójkę dzieci: chorego na astmę trzynastoletniego Błażeja, ośmioletnią Roksanę i trzyletnią Zofię. Rodzina mieszka w Smolnicy, małej wiosce niedaleko Szamotuł. Ich życie to nieustanna walka o przetrwanie, w chorobie i biedzie.

- Byłam u ludzi prosić o pomoc. Miałam faktury, dokumenty, pokazywałam, ile brakuje. To jest straszne, człowiek musi się tak upokorzyć – rozpacza Monika Fitt, żona pana Przemysława.

Sześć lat temu, po wypadku pana Przemysława, lekarze postawili szokującą diagnozę. Mężczyzna nigdy już nie wstanie z wózka inwalidzkiego. Pan Przemysław był jedynym, stałym żywicielem rodziny. Zaczęło więc brakować pieniędzy. Pięcioosobowa rodzina musiała zacząć żyć za 1100 złotych miesięcznie. Tyle wynoszą łącznie zasiłki z pomocy społecznej. Pan Przemysław stałej renty z ZUS-u nie dostał, bo zgodnie z przepisami taka mu się nie należy.

- W dziesięcioleciu poprzedzającym moment niezdolności do pracy trzeba mieć przepracowane pięć lat okresów składkowych i nieskładkowych. W tym przypadku tego nie ma – informuje Jacek Dziekan z centrali ZUS w Warszawie.

- Po opłaceniu rachunków i wykupieniu leków dla syna zostaje nam 200-300 złotych. Żona zbiera grzyby, a ja sprzedaję – opowiada pan Przemysław.

Mieszkanie rodziny Fittów jest bez łazienki i toalety. Aby mężczyzna mógł się umyć, żona kąpała go w przenośnej wannie. Niestety, kilka miesięcy temu, skończyło się to dramatycznie. 

- Wsadziłam go do wanny, ale mi się zesunął i spadł. Krew się lała, nie wiedziałam, co się stało – opowiada pani Monika.  

Rodzina czekała na pomoc urzędniczą. Dziś znaczne wsparcie otrzymali. Dofinansowano  budowę łazienki. Niestety, pieniędzy brakuje jeszcze na wykończenie i opłatę ekipy remontowej. Jest szansa na poprawienie bytu. Jednak pan Przemysław musi legalnie pracować przez pięć lat. A pracy obecnie nie ma. Nie ma też pieniędzy na leki, rehabilitację i… życie.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

interwencja@polsat.com.pl