Porwał właścicieli willi?

Przełom w jednej najbardziej tajemniczych spraw ostatnich lat – zaginięcia małżeństwa Drzewińskich z Milanówka. 8 listopada funkcjonariusze CBŚ wkroczyli do willi należącej do zaginionych małżonków i zatrzymali Piotra B. – lokatora, z którym przed zaginięciem byli ostro skonfliktowani.

8 listopada funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali Piotra B. To przełom w głośnej sprawie zaginięcia małżeństwa Drzewińskich z Milanówka.

- W ostatnim okresie byliśmy bardzo blisko tego człowieka. Staraliśmy się wykorzystać jego błędy i myślę, że się udało. Był kompletnie zaskoczony, myślał, że ta sprawa już się zakończyła – opowiada Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.

Warszawski sąd zdecydował o aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące. Prokuratura postawiła mu cztery zarzuty, ale śledczy nie podają żadnych szczegółów dotyczących postępowania.

- Jeden zarzut dotyczy podżegania do zabójstwa państwa Drzewińskich, kiedy jeszcze nie zaginęli, natomiast dwa pozostałe dotyczą okresu teraźniejszego i pozostałych członków rodziny Drzewińskich – informuje Waldemar Tyl, zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie

- Ustaliliśmy, że ta sprawa najprawdopodobniej łączy się ze sprawą zabójstwa małżeństwa Krawczyków, którzy zostali zastrzeleni przez nieznanego sprawcę przed swoim domem. W tej sprawie również przewijał się Piotr B., jako osoba skonfliktowana z Krawczykami. Po ich  śmierci nabył ich nieruchomości po wysoce atrakcyjnej cenie – dodaje Krzysztof Czuma, który zajmował się sprawą zaginięcia Drzewińskich.

Przypomnijmy. Państwo Drzewińscy mieszkali z synami w willi Chimera w Milanówku. Według relacji rodziny 8 października 2006 roku 59-letnia Elżbieta Drzewińska wyszła rano z domu do kościoła na próbę chóru. Nigdy tam jednak nie dotarła.

- Dotarliśmy do pięciu świadków, z czego trzech widziało całe zdarzenie, a dwie słyszały krzyk pani Drzewińskiej. Żaden z nich nie potrafił zidentyfikować sprawców. Wiadomo, że było ich dwóch – opowiada Krzysztof Czuma, który zajmował się sprawa zaginięcia Drzewińskich.

Wiesław Drzewiński uważał, że za zniknięciem jego żony stoi mieszkający w tym samym domu Piotr B. Drzewiński otrzymał dom w Milanówku od swojego wuja. Niestety, drogi prezent miał jedną wadę: lokatora z kwaterunku, z którym Drzewińscy prowadzili regularną wojnę.

- Ojciec wnosił do prokuratury różne sprawy, między innymi o bezprawne postawienie płotu i garażu przez lokatora oraz o jego eksmisję. Kilka dni po
zaginięciu mamy, znalazł w książce telefonicznej karteczkę, na której było napisane, że jeśli zaginie, to winny jest lokator, Piotr B. Policja sprawdziła kartkę i okazało się, że jest autentyczna – opowiada Wiktor Drzewiński, syn zaginionych.

To nie koniec tej tajemniczej historii. Rok po zaginięciu Elżbiety Drzewińskiej zniknął jej mąż. Wiesław Drzewiński zniknął w równie tajemniczych okolicznościach jak jego żona.

- Jak wróciłem, ojca już nie było. Wszystko było pozamykane, komórki nie odbierał – opowiada Piotr Drzewiński syn zaginionych.

Po zaginięciu Drzewińskich ich synowie wyprowadzili się z willi w Milanówku. Nadal mieszkał w niej Piotr B. Kiedy trzy lata temu realizowaliśmy materiał, spotkaliśmy mężczyznę przed domem Drzewińskich.

- Jest obszerny materiał w prokuraturze i ten materiał jest wystarczający. Dopóki trwa śledztwo, nie chcę się wypowiadać w tej sprawie – powiedział.

W ciągu następnych tygodni prokuratorzy będą musieli wyjaśnić, co dokładnie stało się z małżeństwem z Milanówka. Czy Piotr B. stoi za tą zagadkową sprawą?

- To jest bardzo zły człowiek, to nie ulega wątpliwości. Jak miał ze 20 lat, był karany za gwałt – powiedział sąsiad Piotra B.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl