Oszukał niewidomego

Pan Piotr zaciągnął kredyt i otworzył niewielki kiosk spożywczy w Lublinie. Kiedy zaczął tracić wzrok, wydzierżawił kiosk znajomemu. Grzegorz T. miał prowadzić interes i spłacać kredyt pana Piotra. Zamiast tego zaciągnął nowe długi, które spadły na pana Piotra. Mężczyzna nie ma z czego żyć.

36-letni pan Piotr z Lublina prawie nie widzi. Do niedawna ufał ludziom: do momentu założenia spółki z Grzegorzem T. Dziś po spółce zostały długi, które musi spłacać pan Piotr.

- Zdobył moje zaufanie i wykorzystał to. Do niczego się nie poczuwa, wypowiedziałem mu umowę, ale pisma nie odebrał. Ukrywa się, nie mogę się do niego dodzwonić, klucze i samochód musiałem odzyskać przy pomoc dzielnicowego – opowiada pan Piotr.

- Pokrzywdzony zaoferował swojemu koledze możliwość nieodpłatnego użytkowania jego sklepu, została sporządzona umowa. W trakcie realizacji umowy okazało się, że kontrahent nie wywiązuje się z umowy – mówi Beata Syk-Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Pan Piotr prawie dwa lata temu postanowił otworzyć mały kiosk spożywczy. W ten sposób chciał dorobić do renty. Na inwestycję mężczyzna zaciągnął kredyt na ponad 50 tys. złotych.

- Pojawił się problem, bo przez słaby wzrok nie mogłem obsługiwać kasy fiskalnej. Poznałem tego człowieka, mieszkał po sąsiedzku. On mi dużo pomagał wcześniej, jeździł ze mną do hurtowni, pomógł przy remoncie sklepu. Wydawał się w porządku – wspomina pan Piotr.

Ze względu na pogarszający się wzrok pan Piotr nie mógł dłużej prowadzić kiosku. A kredyt pozostał. Żeby nie wpaść w większe długi, podpisał umowę dzierżawy kiosku ze znajomym Grzegorzem T. Mężczyzna miał spłacać kredyt zaciągnięty przez pana Piotra.

- Na początku żadne złe informacje do mnie nie docierały. Pod koniec lipca przypadkowo byłem w sklepie i listonosz mi dostarczył rachunek z hurtowni piwa. Wtedy zacząłem  sprawdzać, co się dzieje. Okazało się, że dzierżawa gruntu była nieopłacona, podobnie mój ZUS – mówi pan Piotr.

Bilans tego biznesu to zaległe raty kredytu, zaległości w ZUS-ie i niezapłacone faktury od dostawców na prawie 20 tysięcy złotych. Komornik zajął rentę pana Piotra.

- Nie mam realnej szansy rozwiązania tych problemów finansowych, w tej chwili generuję długi, bo nie mam z czego spłacać. Wraz z żoną mamy niecałe 2000 zł, z czego1200 zabiera bank. Już mamy długi na mieszkaniu, na energii, na wszystkim – opowiada pan Piotr.

- Niech pan Piotr przyzna, że przez tyle miesięcy pracowałem bez grosza od niego – powiedział Grzegorz T. Mężczyzna nie zgodził się na dłuższą rozmowę ani konfrontację z panem Piotrem.

Sprawa trafiła do prokuratury, a ta odmówiła wszczęcia postępowania. Pan Piotr odwołał się od decyzji. Sprawa znowu jest w toku. Zwrotu swoich pieniędzy niepełnosprawny mężczyzna musi jednak domagać się w sądzie cywilnym.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl