Urzędnikiem być…

Czy urzędnicy ze Szczytna na Mazurach wykorzystali swoją wiedzę i stanowiska służbowe, by zarobić kosztem skarbu państwa? Urzędnicy zaprzeczają, ale sprawą zainteresowało się Centralne Biuro Antykorupcyjne. A poszło o kilka działek nad jeziorem.

Mazury: piękne jeziora i lasy – to na tych atrakcjach postanowili zarobić dwaj mieszkańcy Szczytna. W 2008 roku kupili dwie działki nad jeziorem Kalwa. W tym samym czasie wojewoda warmińsko-mazurski poszerzył strefę ochronną nad jeziorami do stu metrów – zabraniając stawiania tam jakichkolwiek budynków. Jak na tym zarobić - odkryli dwaj urzędnicy ze Starostwa Powiatowego w Szczytnie.Urzędnicy wystąpili do starosty szczycieńskiego z prośbą o poparcie ich w uzyskaniu odszkodowania. A o odszkodowanie wystąpili do wojewody – tłumacząc to spadkiem wartości działek.

- Z racji naszej znajomości przepisów postanowiliśmy skorzystać i nasze cele życiowe zrealizować. Zmienność przepisów jest taka ,że trzeba korzystać z tego, co się da i nie odkładać decyzji na przyszłość. Gdy wszedł przepis w życie, to właściciele działek zostali stratni, bo nie mogą podnosić wartości nieruchomości – tłumaczy Arkadiusz  Popiało, naczelnik wydziału geodezji i kartografii Starostwa Powiatowego w Szczytnie.

Oprócz dwóch urzędników wnioski złożyli także właściciele trzech kolejnych działek. Łącznie  wyceniając straty na milion złotych. Wniosek o wypłatę takich odszkodowań przez skarb państwa starosta skierował do wojewody.

- Tak przewiduje ustawa o ochronie przyrody. Jeśli właściciele działek uznali, że ich wartość spadła, to my nie mogliśmy tego nie zrobić – tłumaczy Jarosław Matłach, starosta szczycieński.

- Walczymy o 160 tysięcy złotych odszkodowania. Działki kupiliśmy za 150 tysięcy – mówi Arkadiusz  Popiało, naczelnik wydziału geodezji i kartografii Starostwa Powiatowego w Szczytnie.

W urzędzie wojewódzkim zwrócono uwagę na kwotę odszkodowania. Po sprawdzeniu dokumentów uznano, że urzędnicy ze Szczytna mogli chcieć wyłudzić pieniądze.

- Materiały zostały przekazane do zbadania. Prokurator podejmie decyzję czy postawić zarzuty i wszczynać śledztwo, czy może wdrożyć postępowanie sprawdzające – mówi Mieczysław Orzechowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Póki co urzędnicy zachowują spokój i pracują w swoich wydziałach: geodezji i kartografii oraz architektury.

- Obserwując inne takie sytuacje na terenie kraju uznaliśmy że mamy do tego prawo. Nie zrobiliśmy niczego złego – zapewnia Arkadiusz  Popiało ze Starostwa Powiatowego w Szczytnie.

- W sposób bardzo przewrotny wykorzystali swoją wiedzę, umiejętności i kruczki prawne – ocenia prof. Marek Sokołowski, socjolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.*

* skrót materiału

PS. Już po realizacji reportażu, starosta szczycieński odwołał ze stanowiska Arkadiusza  Popiało - naczelnika wydziału geodezji i kartografii Starostwa Powiatowego w Szczytnie.

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl