Studenci porywaczami?

Koszmar studentów. Klaudia, Natalia oraz Łukasz twierdzą, że zostali brutalnie zatrzymani przez policję. Opowiadają o groźbach, wyzwiskach i przemocy. Jedno z nich ma złamany nos. Funkcjonariusze podejrzewali studentów o porwanie kobiety. Po kilku miesiącach faktycznych sprawców ujęto, a zatrzymanych nawet nie przeproszono.

- Nikt nie stawiał oporu, nawet nie zdążyliśmy nic powiedzieć, weszli do domu i od razu było bicie, wyzwiska – opowiada o zatrzymaniu Klaudia Kościelak, podejrzana o udział w porwaniu.

- Nawet nie powiedzieli, że są z policji. Podniósł moje kolano, wycelował w nie broń i powiedział, że jak nie powiem, gdzie są pieniądze, to mi je przestrzeli. Przykryli mi głowę kołdrą, po czym zaczęli krzyczeć, gdzie są pieniądze, że zabiliśmy tę kobietę, zaczęli mnie kopać po głowie, po plecach. To trwało z 10-15 minut  – dodaje Łukasz Umławski, którego policja także podejrzewa o udział w porwaniu.

27-letnia Natalia i jej 25-letni narzeczony Łukasz, 21-letnia Klaudia oraz pani Paulina, córka biznesmena z Gdańska znają się od lat. I właśnie ta znajomość miała swoje nieprzyjemne konsekwencje.

Studenci znaleźli się w kręgu podejrzanych o udział w porwaniu żony biznesmena. Dlaczego? Bo jak się okazało, porwana kobieta jest  matką jednej z ich koleżanek. Porywacze zażądali miliona euro okupu.

- 8 czerwca została porwana w trakcie spaceru, wywieziona do jednej z pomorskich miejscowości, tam była przetrzymywana w budynku – opowiada Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

- Zatrzymaliśmy 10 osób, które nie miały alibi. Pytaliśmy gdzie przebywały, dlaczego w tym miejscu, dlaczego kontaktowały się z takimi osobami, dlaczego logowały się na takim, a nie innym portalu internetowym. Niezatrzymanie i niesprawdzenie tego wątku byłoby poważnym błędem – tłumaczy Mariusz Sokołowski, rzecznik  Komendanta Głównego Policji.

Po tygodniu przetrzymywania porywacze wypuścili uprowadzoną kobietę, a policja odzyskała  część okupu. Studenci twierdzą, że ze sprawą nie mają nic wspólnego, a ich zatrzymanie było wyjątkowo brutalne. Jedna z kobiet miała złamany nos z przemieszczeniem.

- W stosunku do kobiety, która waży 50 kg nie trzeba stosować jakichkolwiek środków przemocy, żeby ona wykonała to, co chcą funkcjonariusze – mówi Krzysztof Kuziarski, adwokat Natalii Rainko i Łukasza Umławskiego.

- Czynności policjantów: zatrzymanie i przeszukanie zostały zaskarżone przez zatrzymanych. Wszystkie te zażalenia zostały przez sąd uznane za bezzasadne – informuje Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. 

Po kilku miesiącach śledztwa Centralne Biuro Śledcze zatrzymało faktycznych trzech porywaczy żony biznesmena. Mężczyźni znani byli policji i wiązano ich głównie z kradzieżami samochodów. Mimo to, w sprawie wciąż podejrzanych jest dziesięcioro wcześniej zatrzymanych osób. Prokuratura nadal wyjaśnia ich rzekome powiązania z porwaniem. O ich niewinności wydaje się być przekonana rodzina porwanej kobiety. Jej mąż wydał oświadczenie:

„Wyrażam ubolewanie z powodu tego, iż niewinne osoby zostały wmieszane w sprawę porwania mojej żony. Jednocześnie chcę wyrazić słowa wielkiego uznania i podziwu dla funkcjonariuszy policji za to, czego w tym przypadku dokonali. Najlepszym dowodem jest fakt ujęcia sprawców porwania.”

- Sytuacja związana z zatrzymaniem z pewnością nie jest niczym przyjemnym, jeżeli okaże się, że te osoby nie mają związku ze sprawą, to będą należały im się przeprosiny. Dziś jeszcze wstrzymałbym się z tym – mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji.

Prokuratura szuka również kolejnych wspólników porywaczy. Zakończenie śledztwa zapowiada na czerwiec przyszłego roku. Studenci i ich rodziny jeszcze przez kolejne pół roku nie będą mogli zapomnieć o sprawie.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl