Dzieci płaczą z głodu…
- Nie mogę znieść, że nie mam czym nakarmić dzieci, że płaczą, bo są głodne – rozpacza pani Ewa z Bydgoszczy, matka trójki dzieci. Jej mąż zaginął, gdy kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Ciało mężczyzny znaleziono dwa miesiące później. Pani Ewa została bez pracy i środków do życia. Od państwa dostaje 640 zł renty… Prosimy o wsparcie rodziny.
Pani Ewa Prill-Sczepińska z Bydgoszczy to 33-letnia wdowa. Kobieta nie potrafi pogodzić się ze śmiercią swojego męża. Została sama z trojką dzieci, siedmioletnim Kamilem, czteroletnią Olą i dziesięciomiesięczną Nataszą. Bez nadziei i środków do życia.
- Nie życzę tego nikomu. Byliśmy normalną, kochającą się rodziną. Mój mąż był dla mnie wszystkim, ja żyję tylko dla moich dzieci – rozpacza pani Ewa.
We wrześniu ubiegłego roku mąż pani Ewy wyszedł do pracy i już nie wrócił. Jego ciało znaleziono po ponad dwóch miesiącach, w lesie pod Bydgoszczą. Do identyfikacji potrzebne był badania DNA.
- Oczekiwanie było koszmarem. Zostaliśmy bez pieniędzy. Ja nie pracowałam, to była masakra. W chwili zaginięcia byłam w 5 miesiącu ciąży, gdyby nie ludzie, którzy przynosili jedzenie to nie wiem, jakbyśmy przeżyli – wspomina pani Ewa.
- W protokole z akt sprawy stwierdza się, że prawdopodobną przyczyną śmierci była niewydolność naczyniowa – informuje Włodzimierz Hilla rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Pani Ewa została sama, po mężu ma 640 zł renty. Czeka na decyzję o przyznaniu zasiłku rodzinnego na dzieci, czyli kolejnych 600 zł. Ale pieniądze będą dopiero przed świętami, a teraz rodzinie brakuje wszystkiego. Za czynsz w 30-metrowym mieszkaniu socjalnym kobieta musi zapłacić 200 zł. Z trudem starcza na życie. W dodatku rosną długi.
- Chodzę i proszę o mleko dla dzieci. Renta starcza na same opłaty. Myślałam, żeby pójść do pracy, ale musiałbym zapłacić za opiekunkę dla trójki dzieci, więc nie zarobiłabym nic. Chciałabym dać te 640 zł renty komuś z rządzących. Ciekawe, czy z trójką dzieci by przeżyli – mówi pani Ewa.
- Ośrodek udzielił jednorazowej pomocy na opłacenie czynszu, pomagamy również opłacić energię, udzielamy pomocy żywnościowej – opowiada Małgorzata Raczyńska z Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej „Błonie” w Bydgoszczy.
Pani Ewie trudno pogodzić się ze śmiercią męża. Chce zacząć normalnie żyć, ale bez wsparcia trudno będzie jej stanąć na nogi.
- Nie mogę znieść tego, że nie mam czym nakarmić dzieci, że one płaczą, bo są głodne. To jest najgorsze co może być – mówi pani Ewa.
Rodzina potrzebuje wszystkiego: jedzenia, ubrań, pieluch dla 10-miesiecznej Nataszy. Bez wsparcia życzliwych ludzi pani Ewa sobie nie poradzi.
- Nikt nie wie, co może go spotkać. Ja dwa lata temu nie pomyślałabym, że znajdę się w takiej sytuacji. Dzieci są sensem mojego życia – rozpacza pani Ewa.*
* skrót materiału
Reporterka: Aneta Krajewska
Wszystkich, którzy chcą pomóc prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl