Życie Violetty Villas

Magnetyczna diwa, bogini tłumów, obdarzona nieprzeciętnym talentem, osobowością i głosem. Taka była w latach świetności Violetta Villas. Ta wielka polska gwiazda odeszła w poniedziałek wieczorem. Miała 73 lata.

Violettę Villas w jej domu w Lewinie Kłodzkim odnalazł pod koniec grudnia 2006 roku jej szwagier, Jan Mulawa. Informowano wówczas, że artystka sama zatrzasnęła się z psami w jednym z pokoi i przez kilka dni nie mogła się wydostać. Tymczasem Villas twierdziła, że ktoś przyczynił się do jej zamknięcia. Później artystka  trafiła do szpitala psychiatrycznego. 

- Te drzwi ktoś zatrzasnął. Mojemu synowi chodziło o to, żeby mnie wydziedziczyć i zamknąć. Wtedy mógłby dysponować całym majątkiem. A co do szpitala psychiatrycznego, to mogę jedynie usiąść i płakać. To wszystko było z zaplanowanym ciosem we mnie. Najgorszy był dzień, kiedy mnie tam przywieźli i wszyscy się ze mnie śmiali, bo byłam ubrudzona łapkami zwierząt. Psy mnie nie ugryzły, te rany są od krat, na których wisiałam z psami, bośmy potrzebowali świeżego powietrza – tłumaczyła Violetta Villas.

Krzysztof Gospodarek przez ostatnie lata nie utrzymywał kontaktu z matką. Do Lewina Kłodzkiego przyjechał, kiedy dowiedział się, że matka jest w szpitalu. Nie zdawał sobie sprawy, że jest aż tak źle.

- Nie wiedziałem, że jest aż tak tragicznie, bo mama była skłócona z całą rodziną, nie tylko ze mną. Nie mieliśmy informacji, co dzieje się w środku w domu. Jej reakcja na mój widok była bardzo dobra. Cieszyła się, że przyjechałem. Jej stan się polepszył, ale według mnie wymaga jeszcze pomocy lekarskiej – mówił Krzysztof Gospodarek.

Po zabraniu Villas do szpitala, na terenie jej posesji pozostała bez opieki sfora wygłodniałych zwierząt. Wójt Lewina Kłodzkiego razem ze Starostwem Powiatowym w Kłodzku doprowadzili do umieszczenia psów w schroniskach.

Po wyjściu ze szpitala Violetta Villas twierdziła, że jest już całkowicie zdrowa, zapowiedziała, że dalej będzie się zajmować psami. Obiecała założenie fundacji i powrót na scenę.

- Chciałabym powiedzieć, że nie będę już latała z wiaderkami, będzie to robił kto inny. Ja będę mogła śpiewać. Do tej pory było różnie, bo nikt nie przyszedł mi z pomocą – mówiła artystka.

Później nastąpiła niepokojąca cisza. Ślad i słuch po piosenkarce zaginął. Głośno mówiło się, że jej gosposia izolowała ją od świata zewnętrznego. Sąsiedzi twierdzili, że opiekunka piosenkarki planowała zawłaszczyć cały majątek pani Violetty.

- Jak to może być mój dom, kiedy pani Violetta żyje? Pani Violetta zrobiła testament, ale może go również zmienić, jak będzie chcieć – mówiła opiekunka Violetty Villas w rozmowie z naszym reporterem.

Violetta Villas wydała płytę w 2008 roku z Michałem Wiśniewskim, liderem zespołu Ich Troje i także z nim spędziła ostatnią Wigilię. Ich kolejny wspólny projekt miał uczcić 70. urodziny artystki. Niestety, nigdy nie doszedł do skutku.*

* skrót materiału reporterów Interwencji