Policjant skazany za… pościg

Policjant Wojciech Klarkowski ruszył na motocyklu w pościg za mężczyzną, który przekroczył prędkość i nie zatrzymał się do kontroli. Podczas pogoni funkcjonariusz miał wypadek. Został ciężko ranny i do służby już nie wróci. Jakby tego było mało oskarżono go o to, że nie zachował należytej ostrożności rozpoczynając pościg i… skazano.

- Ruszałem w pościg, wykonywałem kilka czynności jednocześnie. Prędkość nie została w żaden sposób przez biegłego określona. Jednak policja dalej twierdzi, że gwałtownie przyspieszyłem – mówi pan Wojciech Klarkowski.

Mężczyzna ma 25 lat. Do niedawna był policjantem w Komendzie Miejskiej Policji w Elblągu. Dziś pracy może szukać  jedynie w zakładzie pracy chronionej.

- Doznałem złamania twarzoczaszki, złamania nosa i szczeki. Mam wstawione płytki tytanowe w przednim dole czaszki – opowiada pan Wojciech.
W sierpniu ubiegłego roku pan Wojciech wraz z kolegą pełnił służbę na motocyklach. Mierzyli prędkość niedaleko Elbląga. Zatrzymali kierowcę, który ją przekroczył.

- Kierujący zatrzymał się, ale potem skręcił w inną drogę i zaczął uciekać. Podjęliśmy pościg, pierwszy ruszył mój kolega, ja za nim. Wydaje mi się, że straciłem panowanie nad motorem przez piasek leżący na drodze. Podbiło mnie w górę na krawężniku i uderzyłem w pojazd na poboczu – opowiada pan Wojciech.

- Moim zdaniem normalnie ruszył do tego pościgu. Tylko przez złą nawierzchnię nie mógł wyprowadzić tego motoru – twierdzi świadek wypadku.

Pan Wojciech został ciężko ranny w głowę. Przeszedł wielogodzinną operację. Niestety, ze służbą w policji mógł się pożegnać. Został oskarżony o to, że nie zachował należytej ostrożności rozpoczynając pościg. I został skazany.

- On, jako kierowca pojazdu powinien sobie zdawać sprawę, jaka jest nawierzchnia drogi. Tego policjanta poniosły emocje, takie jest moje zdanie. Pierwszy motocyklista ruszył normalnie – mówi Jakub Sawicki z zespołu prasowego Komendanta Miejskiego Policji w Elblągu.

Policjant-inwalida nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że do wypadku doszło przez nawierzchnię. Od wyroku skazującego go za niezachowanie szczególnej ostrożności - odwołał się. Ten bowiem może pozbawić go odszkodowania za wypadek.  Może to być nawet 40 tysięcy złotych.

- Jest tak, że jeśli policjant rażąco przyczynił się do powstania szkody, to odszkodowanie może być niewypłacone. Od zawsze chciałem być policjantem. Niestety, do pracy już nigdy nie wrócę. Żal odchodzić – mówi pan Wojciech.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl