Jak żyć… z oleju opałowego?

Horror, urzędnicza sepsa, chory kraj – to ostre słowa właścicieli firm sprzedających olej opałowy, którym celnicy zarzucają oszustwo. Według urzędników sprzedawcy handlowali olejem opałowym jako napędowym, do samochodów. Problem w tym, że przepisy o obrocie olejem opałowym są tak niejasne, że gubią się w nich nawet urzędnicy. A ich decyzje mogą zniszczyć dorobek całego życia.

- Ja tego nie daruję, bo mnie zniszczono, 27 lat ciężkich lat mojej pracy. To jest jakiś horror, to jest wywłaszczanie ludzi – denerwował się pod Kancelarią Premiera Mirosław Kulak, któremu celnicy nałożyli akcyzę za sprzedaż paliwa.
Przedsiębiorcy protestowali przed Kancelarią Premiera. Według nich przepisy są niejasne. Dotyczą zarówno urządzeń do tankowania oleju opałowego, jak i dziwnych kar za dane osobowe klientów.

- Pani inspektor z UKS zakwestionowała ponad 2300 faktur na ponad 6 mln litrów oleju i naliczyła stawkę sankcyjną po 2 zł. Wszystko przez to, że podpis klienta był nad treścią tego piekielnego oświadczenia, a nie pod treścią – mówi Mirosław Skorupa, właściciel składu opałowego w Aleksandrowie Łódzkim.

Celnicy każą zwracać do Skarbu Pastwa wysoki podatek akcyzowy, który naliczany jest od sprzedaży oleju napędowego. Akcyza przy oleju napędowym do samochodów to 2 złote od każdego litra, przy oleju opałowym - około 23-30 groszy. Według celników
w firmie pani Anny Kubis nieprawdziwe dane osobowe klientów były na 24 oświadczeniach.

- W latach 2005-2006 możliwość legitymowania miał tylko sąd, prokurator i policjant. Ja nie miałem możliwości sprawdzać, czy klienci na tych oświadczeniach piszą prawdę. Podejrzewam, że niektórzy klienci świadomie podawali nieprawdziwe dane, bo chcieli wlać to paliwo do samochodów. Tak jest dużo taniej – mówi Ariel Kubis, syn Anny Kubis.

Podczas programu „Państwo w Państwie” przedsiębiorcy zebrali się pod gmachem Telewizji Polsat i spontanicznie poparli jedną z właścicielek firmy handlującej opałem - Annę Kubis, która była bohaterką programu.

Celnicy zarzucili też firmie Anny Kubis nalewanie oleju z niewłaściwego dystrybutora.
Zarzucili, choć dystrybutor ma świadectwo legalizacji jako przeznaczony do oleju opałowego.

- Na dokumencie jest wyraźnie wpisany „OP”, czyli olej opałowy – pokazuje dokument Ariel Kubis, syn Anny Kubis.

- Urząd celny oskarżył mnie o oszustwo podatkowe. O to, że sprzedawałam olej opałowy jako olej napędowy, a to tylko dlatego, że olej opałowy przepłynął przez wąż i pistolet. A przez co miał przepływać? Tego nikt nam nie mówi! – denerwuje się Anna Kubis. 

W 2009 roku rozpoczął się spór w sądach. Trwa do dziś. Wyroki były początkowo korzystne dla pani Anny Kubis, ale po odwołaniach Izby Celnej i ministra finansów – stały się niekorzystne. W końcu, w listopadzie 2011 roku w Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok w sprawie dystrybutorów i odrzucił skargę Ministerstwa Finansów.

- Cały czas walczymy. Dzięki wygranej w Naczelnym Sądzie Administracyjnym jest nadzieja, że nie stracimy domu, który budujemy, bo wpisali się na jego hipotekę – podsumowuje Marek Kubis, mąż pani Anny.*

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl