Kuba przeżył. Szuka domu

Pies Kuba przywiązany był na krótkim łańcuchu do budy, którą podpalono. Zwierzę cudem przeżyło, ale doznało bardzo poważnych poparzeń. Gdy w lutym tego roku pokazaliśmy jego historię, nasi widzowie ruszyli z pomocą. Serdecznie dziękujemy! Dziś Kuba odzyskał siły. Ma blizny i jest psim inwalidą, w dodatku bez domu. Czeka na adopcję.

28 grudnia 2010 roku w Ścinawce Średniej na Dolnym Śląsku została podpalona buda, do której na krótkim łańcuchu przywiązany był pies - Kuba. Ktoś z wioski zdołał go uwolnić. Poparzenia były już jednak bardzo dotkliwe.

- Poparzony był niesamowicie, czerwone, żywe mięso, na łbie nic nie miał, tylko taki wąski paseczek skóry. Potworne to było – opowiadała Teresa Wojciaczyk, żona byłego właściciela Kuby.

Dwa tygodnie Kuba cierpiał w brudnej komórce bez odpowiedniej pomocy. Według ówczesnych właścicieli Kuby, weterynarz zalecił obmywanie psa, więc rozległe rany myte były gąbką i rumiankiem. Dzięki informacji anonimowej osoby i szybkiej reakcji fundacji Mrunio, Kuba został przetransportowany do kliniki we Wrocławiu, gdzie jeszcze długie tygodnie walczył o życie. Wtedy apelowaliśmy o pomoc dla niego.

- Przychodziły przysmaki dla Kuby, przyszło specjalne łóżeczko, na te biedne odparzone boki. Kuba dostał tony zabawek, którymi oczywiście wtedy się nie interesował, a w tej chwili dopiero z nimi szaleje – opowiada Elżbieta Śmigielski z Fundacji Ochrony Zwierząt i Ochrony Polskiego Dziedzictwa Przyrodniczego "Mrunio".

Jeszcze wiosną sprawca bestialskiego podpalenia Kuby usłyszał zarzuty. Okazał się nim 31-letni Łukasz P. mieszkający w sąsiedztwie. Dlaczego to zrobił? Nie udało się nam z nim porozmawiać, jednak pytamy o to jego matkę.

- Już tyle go oszkalowali ludzie, że syn się leczy psychicznie. Zrobił to, bo ten pan go dręczył. On psychicznie już nie wytrzymywał. Teraz to przeżywa, bo on kocha zwierzęta – powiedziała kobieta.

- Dzieci rozmawiały z mężczyzną, którego oskarżyliśmy o znęcanie się nad psem i z tej rozmowy wynikało, że oskarżony był zły na psa, ponieważ ten wcześniej zaatakował innego psa. W związku z tym miał przekazać dzieciom, że psa Kubę trzeba zabić – informuje Ewa Ścierzyńska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.

W sierpniu Sąd Rejonowy w Kłodzku wymierzył Łukaszowi P. karę 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 100 złotych grzywny. Po wniesionej apelacji, 30 listopada tego roku Sąd Okręgowy w Świdnicy uchylił ten wyrok.

- Jedynym powodem uchylenia zaskarżonego wyroku był zarzut oskarżyciela posiłkowego, któremu uniemożliwiono uczestniczenie w rozprawie przed sądem pierwszej instancji. Być może oskarżony zasługuje na większe ukaranie. Z drugiej strony nie można zapomnieć o oskarżonym, to młody człowiek, nie wchodzący w konflikt z prawem, był badany przez biegłych psychiatrów, którzy orzekli u niego pewną ociężałość umysłową – mówi Mariusz Górski z Sądu Okręgowego w Świdnicy.

Kuba jest już zdrowy. Jednak tak naprawdę nigdy nie będzie mógł zapomnieć tego, co przeżył. Zawsze już pozostanie psim inwalidą. Poprzedni właściciel nie byłby w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków, dlatego Kuba jest w tej chwili pod opieką fundacji. Teraz szuka nowego domu. Pierwszą próbę adopcji ma już za sobą. Niestety, nieudaną…

- Najlepszy byłby dom z ogrodem. Kuba musi mieć możliwość wejścia do domu, bo jego skóra nie jest obrośnięta sierścią, nie może więc długo być na zewnątrz. Chciałam podziękować wszystkim wspaniałym ludziom, którzy uczestniczyli w leczeniu Kuby – mówi Elżbieta Śmigielski z Fundacji Ochrony Zwierząt i Polskiego Dziedzictwa Przyrodniczego "Mrunio".

- On ma ogromną pogodę ducha, natomiast wymaga dość intensywnej opieki. Skórę trzeba regularnie smarować, w dodatku musi być na specjalistycznej diecie – dodaje Justyna Małkowska-Niedzielska z Kliniki Weterynaryjnej „Niedzielscy” we Wrocławiu.*

* skrót materiału

Reporterka : Sylwia Kozłowska-Sierpińska

ssierpinska@polsat.com.pl

Wszystkich, którzy chcą pomóc, prosimy o kontakt z redakcją.  Tel: (22) 514 41 26