Brawo urzędnicy!

Burmistrz Więcborka i dyrektor ośrodka pomocy społecznej dotrzymali słowa danego widzom „Interwencji” i wsparli niepełnosprawnego Szymona. 13-latek nie mówi, nie chodzi, nie widzi i ma jeszcze wiele innych wad wrodzonych. Rodzice go porzucili, więc od urodzenia wychowywany jest przez dziadków. Do niedawna Szymon uwięziony był w swoim pokoju. Dziś może wyjechać na zewnątrz nowym podjazdem.

- Dzięki „Interwencji” mamy podjazd i łazienkę. Już nie ma tego dźwigania Szymona, wyjeżdża z domu na wózku. Nie wierzyłam, że to będzie aż tak– opowiada Aleksandra Prei, babcia Szymona.

- On jest szczęśliwy, bardzo lubi wychodzić na dwór. Będzie cały zmarznięty, ale jak wróci do domu, to krzyczy, że chciałby z powrotem – dodaje Leszek Prei, dziadek Szymona.

Trzynastoletniego Szymona poznaliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Chłopiec jest niepełnosprawny. Lista jego schorzeń jest długa: nie chodzi, nie mówi, nie widzi, ma rozszczep podniebienia, wodogłowie, małogłowie i jeszcze kilka innych wad wrodzonych. Szymona rodzice porzucili. Od narodzin miłość i opiekę dali mu jego dziadkowie.

- Nie wyobrażam sobie innego życia. Szymonek będzie ciągle z nami, dopóki Bozia mu pozwoli żyć. Jego los już dosyć pokrzywdził, niech ma trochę tej miłości od dziadka i babci – rozpacza Aleksandra Prei, babcia Szymona.

Dla przykutego do wózka Szymona jego pokój był całym światem. Nie mógł wyjść na zewnątrz, bo do kamienicy, w której mieszka, prowadziły zdewastowane, strome schody. Wyniesienie chłopca na zewnątrz było wręcz niemożliwe.

- Kiedyś podawaliśmy go przez okno, teraz nie będę podawała, bo on jest za ciężki, nie mam siły go podać mężowi – mówiła Aleksandra Prei, gdy pierwszy raz odwiedziliśmy rodzinę z kamerą.

Państwo Prei poprosili gminę, która jest właścicielem budynku, o wybudowanie podjazdu. Odpowiedź burmistrza była odmowna. Półtora roku temu, podczas naszej wizyty w Więcborku, padły jednak ważne deklaracje. Przed naszą kamerą władze miasta obiecały, że Szymon będzie mógł swobodnie opuszczać mieszkanie.

- Jeżeli pani Prei wykona pewne czynności formalne, które są przewidziane prawem, to jestem w stanie to obiecać. Zrobię wszystko, żeby Szymon nie był uwięziony w czterech ścianach – zapowiadał Paweł Toczko, burmistrz Więcborka.

- Zrobimy wszystko, co jest w naszej mocy, żeby pomóc. Nie jest to absolutnie deklaracja dotycząca kwoty i formy pomocy, natomiast podejmiemy wszystkie kroki, żeby pomóc tej rodzinie – mówił Tomasz Siekierka, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Więcborku.

Szymon i jego opiekunowie pozostali z nadzieją na lepsze jutro. Okazało się, że nasza interwencja przyniosła skutki. A władze dotrzymały obietnic.

- Po państwa wizycie odbyło się spotkanie, gdzie zapadły bardzo istotne i wiążące dla tej całej sprawy decyzje – mówi Tomasz Siekierka, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Więcborku.

- Ustaliliśmy harmonogram działań, który konsekwentnie realizowaliśmy – dodaje Paweł Toczko, burmistrz Więcborka.

W październiku tego roku marzenie państwa Prei zaczęło się spełniać. Ruszyła budowa upragnionego podjazdu. Kilkanaście dni temu państwo Prei pierwszy raz wyjechali z Szymonem na spacer podjazdem wychodzącym wprost z pokoju chłopca! To nie koniec niespodzianek. Władze gminy tak się przejęły losem Szymona, że postanowiły pójść o krok dalej.  Od podstaw przebudowano łazienkę, przystosowując ją do potrzeb niepełnosprawnego chłopca.

- Chcieliśmy spełnić marzenia Szymona, ale przede wszystkim jego babci i dziadka, pomóc im w tym codziennym, niełatwym życiu i zadaniu, jakim jest opieka nad takim dzieckiem - mówi Tomasz Siekierka, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Więcborku.

- Jest nam o wiele lżej. Za to tym wszystkim, którzy pomogli, dziękujemy – mówi Aleksandra Prei, babcia Szymona.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl