Bój o szkołę w Lutrach

Lokalni radni postanowili placówkę zlikwidować i odesłać dzieci do innej, oddalonej o 10 kilometrów. Rodzice uczniów protestują. Wraz z nauczycielami chcą założyć szkołę niepubliczną i w dotychczasowym budynku uczyć dalej. Gmina zaoszczędziłaby na tym 400 tys. zł. Radni się nie zgadzają, bo jak usłyszeliśmy: są od głosowania, a nie uszczęśliwiania.

Ola mieszka w Lutrach – małej wiosce na Warmii. Tam chodzi do małej szkoły. Jednak radni chcą, by jeździła do innej placówki oddalonej o 10 km. Szkoła w Lutrach ma być zlikwidowana.

- Jedno ze stowarzyszeń luterskich, w skład którego wchodzą rodzice i nauczyciele tej szkoły, pomyślało, że stworzy szkołę niepubliczną, na bazie obecnego budynku szkoły. Organem prowadzącym nie byłby wójt gminy, tylko stowarzyszenie. Wystąpiliśmy z taką inicjatywą do Rady Gminy Kolno, a Rada mówi „nie” - opowiada Elżbieta Michalak, dyrektor szkoły w Lutrach.

Skoro radni się nie zgadzają to powodem są zapewne pieniądze. Nic bardziej mylnego!

- Z gminy otrzymujemy 400 tys zł, subwencja państwowa to 380 tys. zł. Łącznie 780 tys. zł. Gdy szkołę przejęłoby stowarzyszenie, gmina nie płaciłaby tych 400 tys. zł - opowiada Elżbieta Michalak, dyrektor szkoły w Lutrach.

Rodzicie i sponsorzy dbają, by Ola i jej koledzy zjedli drugie śniadanie. Dbają też o budynek szkoły i wszystko, co się w nim znajduje. W ostatnich trzech latach od sponsorów na modernizację szkoły zebrano ponad 70 tysięcy złotych.

- Komputery zostały kupione z pieniędzy unijnych. To my postaraliśmy się także o fundusze na wymianę okien, remont elewacji budynku szkolnego. Na to wszystko nie poszła ani jedna złotówka z budżetu gminnego - mówi Elżbieta Michalak, dyrektor szkoły w Lutrach.

Jednak radni, mimo że za tablice, komputery i ławki nie zapłacili, to bardzo się do nich przywiązali. Nie wiedzą, co z nimi zrobić, ale stowarzyszeniu oddać nie chcą.

- Padło stwierdzenie, że jeśli w ogóle, to przejmiemy tylko budynek, a resztę zabiorą - mówi Elżbieta Michalak, dyrektor szkoły w Lutrach.

Rodzice tworzący stowarzyszenie chcą, by szkoła istniała jako placówka niepubliczna. Mają plan, ale radni nie chcą pozwolić go zrealizować.

- Radni zarzucają nam, że bronimy tyłków nauczycieli? Trzeba im wytłumaczyć, że chodzi nam o dobro naszych dzieci - mówi Monika Bilicka, członkini stowarzyszenia „Centrum Kulturalno-Oświatowe w Lutrach”.

Ola i jej koledzy czekają na decyzję radnych. Przed głosowaniem spytaliśmy o szanse na uratowanie szkoły Andrzeja Bancerza, przewodniczącego rady gminy Kolno.

Przewodniczący rady: jak chcą sobie otwierać szkołę niepubliczną, to niech sobie otwierają, ale dlaczego w budynku, gdzie jest szkoła publiczna?

Reporter: czy nie byłoby tak, że wszyscy będą szczęśliwi, jeżeli będzie ta szkoła? Dzieci będą tam chodzić, rodzice i stowarzyszenie będą o nią dbać, a gmina nie będzie musiała na nią płacić. Chyba trudno o lepszy scenariusz, prawda?
Przewodniczący rady: Ja nie jestem od dawania szczęścia. Ja tu jestem od głosowania. Historia zna taki przypadek, że jeden facet chciał, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Wie pan, co się z nim stało? Ukrzyżowali go – dodał przewodniczący.

Dość niepewnie, ale jednak, większość radnych zagłosowała za likwidacją szkoły publicznej w Lutrach. To pierwszy krok do utworzenia szkoły społecznej.*

* skrót materiału

Autor: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl