26-latek żąda eutanazji

26-latek żąda eutanazji! Adam Bogacki od dziecka cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, nigdy nie będzie chodził, ma guza, który powoduje silne bóle kręgosłupa, w dodatku traci wzrok i stracił czucie od pasa w dół. Mężczyzna żąda eutanazji. Chce zdążyć, zanim nie będzie mógł o sobie decydować.

- Czego się boję? Życia, następnego dnia, tego się boję. Dopóki mam jeszcze władzę w rękach, to chcę podjąć decyzję, które pozwolą mi spokojnie odejść – mówi pan Adam.

26-letni Adam Bogacki od urodzenia cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Choroba została zdiagnozowana dopiero po 15 miesiącach jego życia. Zdaniem mamy pana Adama, brak intensywnej rehabilitacji tuż po urodzeniu prawdopodobnie zaważył na tym, że pan Adam nigdy nie będzie chodził.

Mimo wielu trudności mężczyzna zdał maturę, dostał się na studia na psychologię kliniczną, podjął pracę w banku i znalazł miłość. Niestety, pogarszający się stan zdrowia przekreślił wszystkie plany. Dwa lata temu pan Adam stracił czucie w nogach, a obecnie walczy z postępującą ślepotą. Jest uzależniony od pomocy najbliższych.

- Złamało mnie wiele rzeczy. Przede wszystkim diagnoza, którą usłyszałem, że brak czucia to najprawdopodobniej pochodna jakiegoś guza. Do tego rozsypało się moje życie osobiste – opowiada mężczyzna.

Pan Adam zrezygnował z dalszej diagnostyki, leczenia, rehabilitacji. Wielokrotnie próbował odebrać sobie życie.

- Wziąłem wszystkie leki, jakie miałem w zasięgu ręki – opowiada.

Mężczyzna próbował także podciąć sobie żyły. Później przestał jeść i pić. Było tak źle, że jego matka musiała wezwać pogotowie. Ostatecznie 26-latek wybrał eutanazję. Chce godnie umrzeć, zanim odejdą jego rodzice, a stan zdrowia skaże go na Dom Pomocy Społecznej albo hospicjum.

- Hospicjum w pewnym momencie życia może się okazać rozwiązaniem najlepszym, ale do tego momentu, kiedy wymaga się bardzo intensywnej opieki medycznej, to naszemu bohaterowi jest jeszcze bardzo, bardzo daleko. Ja radziłbym mu jak najlepiej się urządzić na przyszłość, być jak najbardziej samodzielnym – mówi dr Jerzy Jarosz, kierownik Zakładu Medycyny Paliatywnej Centrum Onkologii w Warszawie.

To samodzielność przywraca chęć do życia. O tym przekonany jest Dominik Rymer z Fundacji Aktywna Rehabilitacja. W wieku 16 lat złamał kręgosłup skacząc do wody. Od tamtej pory porusza się na wózku.

- Na początku nie byłem w stanie podrapać się po głowie, leżałem w łóżku, jak kłoda. Zdałem sobie jednak sprawę, że będąc osobą na wózku można być bardziej aktywnym niż osoba pełnosprawna. Aktualnie mam 19-miesięcznego syna i drugie dziecko w drodze. Ja wózka nie traktuję jako swoją niepełnosprawność, tylko możliwość poruszania się – opowiada pan Dominik, który obecnie pracuje w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji.

Niestety, pan Adam twierdzi, że podjął już decyzję. Wie, że swoich planów nie zrealizuje w Polsce, bo tutaj eutanazja to przestępstwo, dlatego planuje wyjazd za granicę.  

- Przegrałem wszystko, co było dla mnie najcenniejsze. Swoje życie, swoje marzenia. Tak właściwie to już nie jest życie, to jest wegetacja – mówi pan Adam.

- Ja się z tym nigdy nie pogodzę. Wierzę w Adama, wiem, że on otrzęsie się z tego i zacznie funkcjonować normalnie – dodaje Barbara Bogacka, matka pana Adama.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl