Zniszczony przedsiębiorca
Eugenia Suproniuk prowadziła firmę handlującą wyrobami hutniczymi. W 1993 roku Mariusz G. wziął od niej towar za 60 tys. zł, wówczas za tę kwotę można było kupić dom, a oddał tylko 12 tys. Oszust został skazany, ale do dziś nie oddał kobiecie nawet złotówki. Firma pani Eugenii upadła, a kobieta straciła dom. Dziś żyje w lokalu socjalnym, nękana przez komornika.
- Zostałam wyrzucona z domu, na który ciężko pracowałam. Firma była marzeniem mojego życia, a stała się piekłem - mówi pani Eugenia Suproniuk. 61-letnia kobieta to obecnie rencistka, która mieszka w socjalnym mieszkaniu w Białej Podlaskiej. Jednak nie zawsze tak było. Miała męża, dwójkę dorosłych dzieci, własny dom i firmę. Jej życie prywatne i zawodowe nie mogło układać się lepiej.
- W 1989 roku założyłam firmę pod nazwą „Podlasie” w Białej Podlaskiej. Handlowałam wyrobami hutniczymi: blachami, kątownikami, drutem żebrowanym, rurami odpadowymi itd. Wzięłam kredyt inwestycyjny i obrotowy, bo własnych pieniążków było za mało. Miałam trzy oddziały, zatrudniałam 14 osób - opowiada pani Eugenia.
- Firmę pani Gieni zapamiętałem, jako najprężniej rozwijającą się na terenie Białej Podlaskiej. Nie było w tym czasie punktu, który oferowałby taki asortyment stali i tak szybko ją dostarczał do kupującego - dodaje Wiesław Wrotkowski, znajomy pani Eugenii.
W 1993 roku Mariusz G., przedsiębiorca z Lublina, wziął od pani Eugenii większą ilość wyrobów hutniczych. Jak twierdzi kobieta, od tego zaczęły się jej problemy. Okazało się, że towar przekazała oszustowi, który nie zamierzał uregulować dalszych płatności.
- W sumie wyszło na około 60 tys. zł. Wpłacił mi około 12 tys., więc zostało mu jeszcze 47. Moja firma zaczęła upadać, musiałam zwalniać ludzi i likwidować punkty w Terespolu i we Włodawie - opowiada pani Eugenia.
- Dalej to już były konsekwencje pobranych przez nią kredytów i problemów finansowych w tej firmie. Próbowała jeszcze kilka lat bronić się i prowadzić działalność gospodarczą, ale nie przynosiło to efektów, a zadłużenie powodowało kolejne perturbacje. W końcu doszło do likwidacji firmy - mówi Marek Pietrzela, dziennikarz „Dziennika Wschodniego”.
Ostatecznie pani Eugenia firmę zamknęła w 1998 roku. Wtedy też Mariusz G. trafił do więzienia. Okazało się, że oszukanych osób jest znacznie więcej.
- Został oskarżony o popełnienie oszustw na szkodę 18 firm. Łączna wartość wyłudzonego mienia wyniosła ponad 209 tys. zł. Został skazany na karę 2 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności, z czego odbył połowę kary - usłyszeliśmy od Artura Ozimka, rzecznika Sądu Okręgowego w Lublinie.
- Wyłudzał różne towary, od wyrobów hutniczych, poprzez bieliznę damską, obuwie, a nawet zapałki. Brał wszystko, co udało mu się zdobyć - mówi Maria Maleska, adwokat.
Po działalności pani Eugenii został kredyt i inne zobowiązania. Kiedy zaczęły się kłopoty, rozpadło się jej małżeństwo. Komornik zaczął zajmować wartościowe rzeczy. Kobieta straciła również to, co było dla niej najważniejsze – dom. Skuteczna licytacja odbyła się w 2007 roku.
- Mój dom miał 280 metrów kwadratowych, tam prowadziłam swoją działalność gospodarczą. Komornik sprzedał go łącznie z 10 hektarami ziemi za 158 tys. zł. Nie wystarczyło na spłacenie długów. Dziś komornik zabiera mi 400 zł miesięcznie - opowiada Eugenia Suproniuk. Kobieta trafiła do mieszkania socjalnego. To jeden, 24-metrowy pokój, w którym brakuje wentylacji i ciepłej wody. W dodatku przy dużych mrozach piec nie jest w stanie go ogrzać.
Próbowaliśmy odszukać 47-letniego mężczyznę, który oszukał panią Eugenię. Szukaliśmy go w miejscu, w którym jest zameldowany.
- On wyjechał za granicę, bo roboty tutaj nie ma - powiedziała matka mężczyzny.
Nie ma Mariusza G., nie ma też 160 tysięcy zł, które obecnie, wraz z odsetkami, należą się pani Eugenii. Kobiecie został jedynie wyrok z 1999 roku na papierze. Komornik od Mariusza G. nie ściągnął ani złotówki, ponieważ oficjalnie mężczyzna nie ma żadnego majątku.*
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Kowalski