Kolejne ofiary Unijnego Centrum Odszkodowań

Państwo Nowiccy z Czeszewa koło Bydgoszczy w 2010 roku ulegli wypadkowi drogowemu. Cudem nie zakończył się tragicznie. W celu uzyskania odszkodowania od ubezpieczyciela, skorzystali z pomocy Unijnego Centrum Odszkodowań w Łodzi. Niestety państwo Nowiccy zostali kolejnymi ofiarami firmy, która żeruje na ludzkim nieszczęściu.

30 stycznia 2010 roku państwo Nowiccy z Czeszewa koło Bydgoszczy nie mogą zapomnieć do tej pory. Jechali swoim  samochodem, gdy nagle  drogę zajechał im bus. Cudem przeżyli  czołowe zderzenie.

- Z  przeciwka jechał samochód ciężarowy, który holował inne auto. I ten samochód wysunął nam się na czołówkę, bo chciał zobaczyć, jak droga wygląda. Samego uderzenia  nie kojarzę, karetka przyjechała, rozcinali samochód. Odzyskałem świadomość w karetce -  mówi Piotr Nowicki.

-  Miałam  złamany kręgosłup w dwóch miejscach. Nadal mam  uraz psychiczny,  jak autem jadę, to nogami podłogę wciskam – mówi Grażyna Nowicka.

Po wypadku państwo Nowiccy byli zupełnie załamani i bezradni. Wtedy pojawił się pośrednik ubezpieczeniowy i zaoferował pomoc w uzyskaniu pieniędzy z odszkodowania.

- Przyszedł do nas pośrednik  i opowiedział, jak to wszystko ładnie wygląda. Byliśmy nawet tym zachwyceni, że to tak pięknie, ładnie i że nawet w Internecie będzie pokazane, że można sprawdzać wciąż, dzwonić. Rzeczywistość była zupełnie inna – mówi Grażyna Nowicka.

Państwo Nowiccy w 2010 roku podpisali umowę z   Unijnym Centrum Odszkodowań w Łodzi. Pośrednik  miał uzyskać odszkodowanie dla pani Grażyny i pana Piotra i w ciągu 14 dni przelać na ich konto. Jak się dowiedzieliśmy  ponad 7 tysięcy złotych leży na koncie  Unijnego  Centrum Odszkodowań  od 9 września 2011 roku.

- Nie możemy się dodzwonić. Wciąż jest  zajęty numer, tracę 15 minut na połączenie, bo zajęte i zajęte. I nie można pieniędzy wyciągnąć, a ja tych pieniędzy potrzebuję, bo się zadłużam, a żyć muszę  -  mówi Piotr Nowicki.

- Niech nam powiedzą, gdzie są nasze pieniążki i dlaczego tak długo przetrzymują -  mówi Grażyna Nowicka.

W kwietniu ubiegłego roku przygotowaliśmy już materiał o tej firmie. Po emisji  dostaliśmy dużo maili od osób, które z Unijnego  Centrum Odszkodowań miały  dostać pieniądze.  Trzy rodziny z małych  miejscowości  niedaleko Kielc wpadły  w sidła jednej z firm, które pośredniczą w uzyskiwaniu odszkodowań po wypadkach komunikacyjnych. W lipcu ubiegłego roku ich dzieci jechały autokarem na kolonie do Nidzicy. Niestety na tzw. zakopiance autokar z niewiadomych powodów wpadł do rowu. W wypadku kilkanaścioro  dzieci zostało rannych.

-  Zgłosiła się do mnie firma Unijne Centrum Odszkodowań,  chcąc zawrzeć ze mną umowę. Zgodziłam i podpisałam umowę – mówiła  Agnieszka Zajęcka, matka poszkodowanego dziecka.

-  Przyszło pismo z PZU, że wysłali pieniądze do Unijnego Centrum Odszkodowań i oni mieli 14 dni na to, żeby nam te pieniądze oddać -  mówił Krzysztof Wierzbowski, ojciec poszkodowanego dziecka.

Zdesperowani Nowiccy poszli do biura pośrednika. Rozmowę zarejestrowaliśmy ukrytą kamerą.

Nagranie z ukrytej kamery:

-  Od września mamy przyznane pieniądze, które leżą na koncie u was. W umowie jest zapis, że w ciągu 14 dni pieniądze powinny być przelane na nasze konto – mówi pan Piotr.
- Dowody osobiste  proszę – mówi pracownica Unijnego Centrum Odszkodowań.
- Niech pani powie co się dzieje, że pieniądze nie wpłynęły. Dla mnie jest to ważne,  dlaczego pieniądze nie wpływają. Od września do stycznia pieniędzy nie ma. Przyjechaliśmy  250 km do waszej firmy – mówi pan Piotr.
-  Proszę pana, być może przelew już poszedł – mówi pracownica Unijnego Centrum Odszkodowań.
-  Nie, wczoraj sprawdzałem  i nie ma – mówi pan Piotr.
-  Proszę pana  zaznaczam, że nie mam dostępu do przelewów – mówi pracownica Unijnego Centrum Odszkodowań.

Schorowani Nowiccy są bezsilni wobec Unijnego  Centrum Odszkodowań. Jednak znalazła się firma  windykacyjna z Poznania,  która za darmo chce pomóc załamanym  ludziom odzyskać  pieniądze.

- Poruszyło nas właśnie w tej sprawie, że firma, która powinna już dawno zapłacić pieniądze ludziom poszkodowanym, którzy potrzebują tych pieniędzy, chociażby na leczenie,  to przetrzymują pieniądze na swoim koncie firmowym – mówi Karol Burczyński z  firmy windykacyjnej Eventus Badania i Ekspertyzy.

- Chciałam przestrzec ludzi przed tą firmą i to jest najważniejsze dla mnie przesłanie. Nas już tak oszukali, tak nam nerwy zszarpali i nie chcę,  żeby inni nie dali się zwieść tak jak my – mówi pani Grażyna. *

*skrót reportażu

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl