PZU nie płaci, bo pomogli ludzie

W dom państwa Turlakiewiczów z Łodzi wjechał TIR. Rodzina zebrała 130 tys. zł na jego odbudowę. Za zniszczony budynek należy jej się również odszkodowanie. PZU wyceniło straty na 30 tys. zł. Więcej zapłacić nie zamierza. Twierdzi, że skoro Turlakiewicze zebrali pieniądze na dom, to ich roszczenia zostały zaspokojone…

Dwa lata temu pokazywaliśmy historię państwa Turlakiewiczów z Łodzi, którzy stracili dom. Mieszkali w nim ponad 30 lat. TIR, który przyjechał z towarem do pobliskiego hipermarketu, został źle zabezpieczony i zjechał z górki. Na szczęście tamtego dnia małżeństwa nie było w domu. O zdarzeniu pan Jerzy dowiedział się od sąsiada.

- Myślałem, że to może jakaś niegroźna kolizja, ale okazało się, że dom jest zrujnowany – opowiadał wówczas Jerzy Turlakiewicz.

Za zniszczony dom zostało wypłacone odszkodowanie z OC właściciela ciężarówki. Pracownicy PZU, gdzie ubezpieczony był pojazd ocenili, że dom był stary i dlatego małżeństwo otrzymało zaledwie 30 tys. zł. W tej trudnej sytuacji nie zostali jednak sami.

- Rozpoczęliśmy akcję zbudujchatke.pl. Na stronie internetowej zamieściliśmy wzruszający apel pana Jerzego o pomoc i numer konta, na który można było przekazywać pieniądze. Akcja dzięki dziennikarzom stała się ogólnopolską. Udało się zebrać 137 tys. zł – opowiada Tomasz Michałowicz z Fundacji Jaś i Małgosia.

Za te pieniądze udało się postawić budynek w stanie surowym. Pod koniec lutego pan Jerzy planuje przeprowadzkę z mieszkania zastępczego, które obecnie zajmuje.

- Zaciągnęliśmy dwie pożyczki o łącznej kwocie 60 tys. zł, żeby to dokończyć – mówi pan Jerzy.
Jeszcze zanim pojawiły się pieniądze ze zbiórki i ruszyła budowa, pan Jerzy pozwał PZU do sądu. Nie zgodził się z kwotą 30 tys. zł za zniszczony dom, które wypłaciło PZU. Przed sądem domaga się 90 tys. zł. Spór trwa do dziś.

- Kwota jest składową kilku naszych oczekiwań w stosunku do PZU. Chodzi o rekompensatę za rozbiórkę domu, ponadto oczekujemy podwyższenia wartości kwoty zburzonego budynku oraz oczekujemy zadośćuczynienia za utratę zdrowia psychicznego – mówi pan Jerzy.

W piśmie PZU możemy przeczytać, że utarta domu nie miała bezpośredniego  wpływu na zdrowie Turlakiewiczów. Dlaczego? Ponieważ małżeństwo w momencie zdarzenia nie przebywało w miejscu wypadku.

- Wychodzi ktoś z domu, wraca i nie ma gdzie mieszkać. Jest nędzarzem. Jakiego trzeba jeszcze zdarzenia, żeby człowiekowi zrujnować zdrowie psychiczne? – pyta pan Jerzy.

Jednak to nie wszystko. PZU twierdzi również, że skoro ludzie zebrali pieniądze, to roszczenia Turlakiewiczów zostały zaspokojone. Natomiast dalsze starania o odszkodowanie będą miały charakter bezpodstawnego wzbogacenia.

- Ubezpieczyciel ma określone obowiązki wobec osób, czy podmiotów poszkodowanych. Nie można powiedzieć, że jakaś publiczna zbiórka wyłącza obowiązek naprawienia szkody – uważa Jacek Świeca, radca prawny z kancelarii prawnej „Świeca i Wspólnicy”.

Zarówno dwa lata temu, jak i teraz nikt z PZU nie chciał wypowiedzieć się przed kamerą. To fragment oświadczenia PZU:

„W odniesieniu do tej konkretnej sprawy, nie możemy udzielić żadnych informacji, z uwagi na fakt, że PZU wiąże tajemnica ubezpieczeniowa. Zakresem tej tajemnicy objęte są wszystkie okoliczności związane z likwidacją konkretnej szkody, w tym kwestie, których dotyczy Pańskie zapytanie. Pogwałcenie tej tajemnicy przez pracowników spółki skutkowałoby odpowiedzialnością karną.”

- PZU niech liczy swoje pieniądze, a od tego, co zebrali ludzie niech się trzyma z daleka. Jakbym miał bogatą ciotkę w Ameryce,  co by mi worek dolarów przysłała, to PZU też by się czuło zwolnione od odpowiedzialności? – pyta pan Jerzy.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl