Nie daj sobie wyczyścić konta

Ruszyliśmy tropem hakerów, którzy okradają rachunki bankowe Polaków. Panu Michałowi zainstalowali na komputerze wirusa i ukradli 5 tys. zł. Pieniądze przelali na konto bezdomnego mężczyzny, a następnie wypłacili. Do dziś są nieuchwytni. Sprawdź, jakie jeszcze stosują metody elektroniczni przestępcy.

- Znajduje się osobę, która nie wie, co robi, lub za 500 zł jest w stanie przyjąć na swoje konto kilka tysięcy złotych i wypłacić je oszustom. Znalezienie takiego „słupa” nie jest stosunkowo trudne – opowiada Jerzy Łabuda z magazynu Komputer Świat.

Pan Michał, student z Łodzi od kilku miesięcy składa reklamacje w mBanku. Mężczyzna nie dość, że padł ofiarą internetowego oszusta, to w dodatku nie może korzystać ze swojego konta, bo zostało zablokowane.

- Dostałem SMS-a o zmianie danych na moim koncie. Postanowiłem zalogować się na konto, bo nic nie zmieniałem. Nie udało mi się. Zadzwoniłem więc na infolinię banku. Usłyszałem, że zostały zmienione moje dane osobowe. Całą noc spędziłem na składaniu reklamacji. Następnego dnia pracownik banku oznajmił, że wykonano przelew z mojego konta. Zniknęło 5 tys. zł – opowiada pan Michal.

- Nasz komputer zarażany jest oprogramowaniem, które filtruje ruch między nami a internetem. Przeglądarka internetowa zamiast do strony naszego banku, kieruje nas na identycznie wyglądającą stronę, stworzoną przez przestępców. Wpisujemy na niej hasła dostępu do konta, które ogląda przestępca – opowiada Jerzy Łabuda z magazynu Komputer Świat.

I najprawdopodobniej tak właśnie haker zdobył dane do konta pana Michała. Mężczyzna złożył prawie rok temu reklamację, ale ta pozostała bez echa. Bank zablokował również konto pana Michała, na które po kradzieży wpłynęły jego pensje – łącznie 4 tysiące zł.  Kolejne składane reklamacje nic nie dawały.

- Jestem lekceważony na każdej możliwej płaszczyźnie kontaktu z tym bankiem. Nie odpowiada on sensownie na żadne moje zapytanie – mówi pan Michał.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy przedstawiciela mBanku. Tego samego dnia pieniądze pana Michała zostały odblokowane. W odpowiedzi otrzymaliśmy przeprosiny:

„W wyniku analizy tej sprawy z przykrością stwierdziliśmy, że o podejmowanych przez bank czynnościach, Klient nie był informowany na bieżąco. Również rachunek Klienta - chociaż zablokowany ze względów bezpieczeństwa - pozostawał niedostępny zbyt długo, za co także uprzejmie przepraszamy. Jest nam przykro, że Klient został poszkodowany w wyniku działania przestępczego. Bank dołożył jednak starań, aby sprawę wyjaśnić i na bieżąco współpracował z organami ścigania, przekazując informacje niezbędne do ujęcia sprawcy”.

Czy taki oszust internetowy może zostać ukarany? Dopiero po roku sąd w Legnicy skazał w tej sprawie Adama W., który udostępnił swoje konto hakerom. Ci przelali na nie pieniądze z kont 5 osób. W sumie prawie 50 tysięcy złotych. W tym z konta pana Michała. Adam W. został skazany na 8 na miesięcy więzienia.

- Oskarżony udostępnił swoje konto bankowe w systemie bankowości elektronicznej, na które nieustaleni dotychczas sprawcy przelali pieniądze – informuje Jarosław Halikowski z Sądu Okręgowego w Legnicy.

Udało nam się spotkać z Adamem W. Okazuje się, że bezdomny mężczyzna nie wiedział nawet, że został skazany. Pieniędzy, jak twierdzi, nigdy nie widział.

- Ja mu dałam te papiery z banku i to wszystko. Nie wiedziałem, że on mnie wrobił w taką aferę. Gdybym wiedział, że mam takie pieniądze na koncie, ludzie, to ja bym sobie poszedł wypłacić trochę. Nic od niego nie dostałem za udostępnienie konta. Wypiliśmy piwo – opowiada Adam W.

Jak ważne mogą być nasze dane osobowe w niepowołanych rękach przekonał się pan Kamil Górzkowski z Otwocka. Ktoś założył na jego nazwisko konto i otworzył linię kredytową na 14 tysięcy złotych w KredytBanku. Mężczyzna dowiedział się o tym, kiedy zaczęły przychodzić do niego wezwania do zapłaty zaległych rat.

- Nie wiedziałem, o co chodzi. Ja nawet nie posiadałem konta w tym banku – opowiada pan Kamil.

Mężczyzna pierwszą reklamację złożył już we wrześniu ubiegłego roku. Potem składał jeszcze dwie. Wszystkie pozostały bez odpowiedzi. Miesiąc temu pan Kamil dostał kolejne wezwanie do natychmiastowej spłaty kredytu.

- Cały czas słyszę zbywania. Twierdzą, że coś w tej sprawie robią,  ale nic się nie dzieje. Nadal jestem wpisany jako dłużnik w Biurze Informacji Kredytowej, toczy się windykacja – mówi pan Kamil.

Sprawa kredytów zawieranych w otwockiej filii Kredyt Banku trafiła do prokuratury.  W otwockiej filii banku wymieniono kierownictwo. Poprosiliśmy o stanowisko banku w tej sprawie. Odpowiedź otrzymujemy przez e-mail.

„Bank złożył wniosek o wykreśleniu danych pana Górzkowskiego z bazy Biura Informacji Kredytowej. Pan Górzkowski obecnie nie dostaje monitów, a ostatnie wezwanie z grudnia 2011 roku było skutkiem błędu pracownika. Jednocześnie potwierdzamy, że dyrektor oddziału w Otwocku został zwolniony z pracy w trybie natychmiastowym. W związku ze stwierdzonymi  nieprawidłowościami jakie miały miejsce w oddziale w Otwocku prowadzone jest postępowanie karne w lokalnej prokuraturze”.

Oprócz danych osobowych powinniśmy również strzec swoich kart bankomatowych. A przede wszystkim zwracać uwagę, z jakich bankomatów korzystamy. Skimming to  termin, który powinien poznać każdy, kto ma kartę bankomatową. Oznacza kradzież pieniędzy z naszych kart.

- Skimmer to urządzenie do zapisywania naszych danych z karty płatniczej. Jest zakładany na oryginalnym czytniku bankomatu. Gdy karta przez niego przejdzie, urządzenie skopiuje z niej nasze dane. Założenie takiej nakładki trwa około 20 sekund.  – opowiada oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji.

Fałszywe czytniki kart można poznać jedynie po niedokładnym montażu, szczelinach, złym dopasowaniu do bocznych elementów, zasłanianiu innych elementów bankomatu.  Teoretycznie, bo oszuści są coraz sprawniejsi, zakładają urządzenia łudząco podobne do oryginalnych.

- W nasze ręce trafiła fałszywa nakładka na czytnik kart, która wygląda jak oryginał.  W  tym skimmerze jest zintegrowana kamera, która rejestruje klawiaturę bankomatu, gdzie wpisujemy kod PIN – mówi oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji.
Czy pan Michał z Łodzi odzyska pieniądze skradzione mu przez hakerów? Jest to raczej wątpliwe. Sąd nakazał bezdomnemu Adamowi W. oddać pieniądze wszystkim poszkodowanym, ale ten nie ma z czego zapłacić.

- Myślę, że dotyczyć mogło to każdego. Mój komputer zawsze był chroniony oprogramowaniem antywirusowym, wiec każdy może zostać oszukany – przestrzega pan Michał.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl