Kto porwał półroczną Madzię?
Trwają gorączkowe poszukiwania półrocznej Magdy, którą 24 stycznia porwano z wózka w Sosnowcu. Matkę dziecka napastnik ogłuszył ciosem w głowę. Dziewczynki szuka specjalny zespół policji, wolontariusze i detektyw Rutkowski. Sprawę nagłaśniają też media. Bezcenna jest każda informacja o losach Magdy.
- Jest to najbardziej poszukiwane dziecko w Polsce. Takich sytuacji tu nigdy nie było – mówi detektyw Krzysztof Rutkowski, który zaangażował się w poszukiwania Magdy.
Półroczną Madzię nieznany mężczyzna wykradł z wózka mamie na jednym z osiedli w Sosnowcu. 24 stycznia po godzinie 17. Katarzyna W. wyszła z malutką Madzią do swojej matki. Miały do przebycia ponad dwa kilometry. W pewnym momencie zauważyła, że idzie za nią 30-letni mężczyzna.
- Mężczyzna był w jasnej kurtce z ciemniejszym paskiem na piersi. Jest bardzo wysoki, jego nogi wyglądają jak dwa patyki, są bardzo długie. Za kładką dla pieszych skręciłam w ścieżkę, na której to wszystko się stało. (Kobieta została uderzona w głowę – przyp. red.). Ocuciło mnie słowo rzucone przez kobietę, która pytała, gdzie jest dziecko. Każdą matkę, by to postawiło na równe nogi. W wózku leżał tylko lisek. Madziunia została zabrana razem z różowym kocykiem – rozpacza Katarzyna W., mama Madzi,
Policja przeczesała dosłownie każdy centymetr ziemi w pobliżu miejsca porwania. Policjanci rozpoczęli wyścig z czasem.
- Przeczesywali teren, pobliskie osiedle, piwnice, pomieszczenia, w których usytuowane były kosze na śmieci, pobliski las, park miejski i rzekę w pobliżu miejsca zdarzenia. Stworzono specjalną grupę doświadczonych policjantów wydziału kryminalnego – opowiada Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji.
W Sosnowcu i okolicach wolontariusze od kilku dni rozklejają plakaty ze zdjęciami zaginionej Madzi. Wielu z nich to znajomi jej rodziców. Tomasz Męcik jest studentem Uniwersytetu Śląskiego.
- Rozwiesiliśmy już około 20 tysięcy plakatów – mówi.
- Jeżeli jest to uprowadzenie dla okupu, to z całą pewnością nagłośnienie sparwy niczemu dobremu nie służy. Natomiast, jeżeli dziecko zabrała osoba z zaburzeniami psychiki i wywiozła gdzieś na drugi koniec Polski, to wtedy ma to duże znaczenie dla wykrycia sprawcy - tłumaczy Dariusz Loranty, negocjator policyjny.
Komendant policji z Sosnowca ufundował nagrodę w wysokości 5 tysięcy złotych za przekazanie informacji, która w znaczący sposób może przyczynić się do ujęcia porywacza. Dołączyli też inni. Prezes jednej z sieci sklepów ufundował nagrodę w wysokości 100 tysięcy złotych.
- Takie nagrody pomagają. Wpływają na to, że osoby chcą mówić, zgłaszają się na policję i opowiadają o historiach, które zauważyły. Przede wszystkim liczymy właśnie na takie zeznania. Mogą pozwolić nam ruszyć z miejsca – mówi Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Działania policji wspomaga od czwartku detektyw Krzysztof Rutkowski. Mówi, że poprosiła go o to rodzina zaginionej Magdy. Za swoją pracę nie chce ani złotówki.
- Działamy tak zwanym kierunkiem intelektualnym. Staramy się doprowadzić do rozpracowania psychologicznego portretu sprawcy i motywu, którym się kierował. My mu chcemy pomóc. Jeśli sprawca odda dziecko, pozostanie anonimowy. Dostanie jeszcze tę nagrodę, która została zadeklarowana przez biuro detektywistyczne Rutkowski, jak również przez Super Express – zapewnia detektyw Krzysztof Rutkowski.
- Jeżeli ta osoba odda nam dziecko, wycofamy wszelkie oskarżenia. Zależy nam tylko na Madzi. To jest dla nas priorytet w tej chwili – mówi Beata Cieślik, babcia Madzi ze strony ojca.
- Błagam, oddajcie mi moje dzieciątko – apeluje Katarzyna W., mama Madzi.*
* skrót materiału
Reportaż: Ewa Pocztar-Szczerba