Ojciec chrzestny - ZUS
Pan Dariusz stracił najbliższą rodzinę, gdy miał 12 lat. Trafił pod opiekę swojego chrzestnego. Chłopcu przysługiwała renta rodzinna. 44-letni dziś mężczyzna twierdzi, że o świadczeniu nic nie wiedział, a pieniądze pobierał chrzestny. W dodatku o 15 lat za długo. Za pomyłkę ZUS-u zapłacili podatnicy. W sumie około 100 tys. zł.
44-letni Dariusz Dębowy swoje dzieciństwo wspomina jako codzienną walkę. Prawdziwą miłość dała mu jedynie babcia, która zmarła, gdy miał 12 lat. Rok wcześniej umarł też jego ojciec. Od tamtej pory mężczyzna tułał się po domach dziecka.
- Matka zostawiła mnie na klatce schodowej gdy miałem 3-4 miesiące. Babcia wychowywała mnie od małego. Tata mieszkał piętro wyżej – opowiada pan Dariusz.
Gdy mężczyzna miał 16 lat, przygarnął go ojciec chrzestny z Kalisza. Zdaniem pana Dariusza, nowy opiekun wykorzystywał go do ciężkiej pracy, a w zamian nawet nie zapewniał warunków do mieszkania. Nastolatek zaczął uciekać, wpadł w złe towarzystwo i trafił do więzienia.
- Pracowałem u niego, do szkoły nie chodziłem. Kilka razy mnie uderzył, wyganiał z domu – opowiada pan Dariusz.
- To nie jest prawda, co on mówi. Ja mu wesele wyprawiłem, zawoziłem żywność, wszystko. Dawałem mu pieniądze, wysyłałem pocztą – twierdzi opiekun prawny pana Dariusza.
- Pan Darek tam mieszkał w piwnicy, w samochodzie. Był bity, gdy czegoś nie wykonał. Nie traktowali go jak człowieka – mówi pan Mirosław Baderek, brat opiekuna prawnego pana Dariusza.
Pan Dariusz ułożył sobie życie na Dolnym Śląsku w Kłodzku, tam założył rodzinę. Po latach dowiedział się, że po śmierci babci ZUS przyznał mu rentę rodzinną, ale jak twierdzi, pieniędzy nigdy nie dostał. Rentę pobierał jego opiekun prawny.
- Renta była brana, ja się z tym zgadzam. Ja mu wszystkie pieniądze wysyłałem. Ja mam odcinki. Wszystko jest na policji – twierdzi opiekun prawny pana Dariusza.
Sąd zauważył jednak, że opiekun prawny pana Dariusza nie dostarczył żadnych dowodów świadczących o przekazaniu renty mężczyźnie. Czy prokuratura zbadała ten wątek sprawy?
- Wszystkie wątpliwości były weryfikowane. Jednak ze względu na brak dokumentacji w ZUS-ie, nie możemy nic w sposób kategoryczny stwierdzić – odpowiada Janusz Walczak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Pan Dariusz poczuł się oszukany i zgłosił sprawę do prokuratury. Śledczy twierdzą, że nie są w stanie ustalić, czy opiekun prawny przekazywał pieniądze, ale pewne jest, że pobierał rentę o 15 lat za długo.
- Z uwagi na upływ czasu nie zdołano ustalić, co było powodem takiej sytuacji. Zaplanowano dodatkowe czynności, które przyczynią się do dokładniejszego wyjaśnienia sprawy w tym zakresie – informuje Janusz Walczak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
- Dziś trudno nam powiedzieć, czy zawinił człowiek, czy system komputerowy, który wówczas był wdrażany. Oczywiście był to nasz błąd. Błąd, do którego się przyznajemy, który nie powinien mieć miejsca – mówi Dariusz Bieganek, rzecznik oddziału ZUS w Ostrowie Wielkopolskim.
Zgodnie z ówczesnym prawem renta rodzinna powinna być wypłacana do 16. roku życia lub do 24., w przypadku, gdy jest kontynuowana nauka. Pan Dariusz nie poszedł na studia, bo nie skończył nawet szkoły zawodowej. O tym fakcie opiekun prawny powinien poinformować ZUS.
- W świetle prawa wszystko jest przedawnione, więc nikt nie ma obowiązku zwrócić tych pieniędzy. To jest nieudolność systemu, który zatrudnia rzeszę urzędników, tworzy tyle przepisów wewnętrznych, że ci ludzie tracą nad tym kontrolę – ocenia Mirosław Błach, radca prawny.
Po rzekomo wnikliwym śledztwie wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. Pewne jest, że równowartość blisko 100 tysięcy złotych zapłaciło państwo.
- Wyżywiali się za moje pieniądze i a teraz mają pretensje, że roszczenia szukam – mówi pan Dariusz.*
* skrót materiału
Reporterka: Agnieszka Zalewska