Wóz strażacki… sezonowy

Ochotnicza Straż Pożarna w Pordenowie koło Malborka może się poszczycić nowym wozem strażackim za 172 tys. zł. Wóz jest sprawny, ale w zimę nie gasi. Urzędnicy spuścili z niego wodę, by nie zamarzła w nieogrzewanej remizie. Niedawno spłonął dom stojący tuż obok remizy.

- Mąż sam przyprowadzał ten wóz z Częstochowy. Dom się palił, a on stał w remizie – mówi Elżbieta Szostek, której spalił się dom. A jej mąż, Zbigniew Szostek dodaje: trzeba dać go tam, gdzie będzie wykorzystany, bo do tej pory to on prowadzał procesje Bożego Ciała – dodaje

Dom państwa Szostków w niewielkim Pordenowie na Pomorzu stoi 50 metrów od remizy strażackiej. Kiedy 13 stycznia w domu pani Elżbiety i pana Zbigniewa, kiedyś także strażaka, wybuchł pożar, byli pewni, że pomoc nadejdzie natychmiast. Przyjechała po 40 minutach… W gaszeniu pożaru uczestniczyli strażacy z sąsiednich miejscowości. Nowy wóz strażacki, stojący obok domu państwa Szostków nie wyjechał z remizy. Powód jest absurdalny.

- W listopadzie zarząd podjął decyzję, żeby z tego samochodu spuścić wodę. Gdyby przyszły mrozy, to woda rozsadziłaby pompy – informuje Jan Michalski, wójt gminy Lichnowy.

Niestety, to nie pierwszy przypadek w Pordenowie, kiedy koło straży pożarnej pali się dom, a wóz strażacki stoi zamknięty w remizie. W listopadzie zeszłego roku spalił się budynek naprzeciwko OSP.

- Okazało się wtedy, że ktoś pożyczył z remizy klucz od hydrantu. Rozwinęliśmy węże, ale nie było czym odkręcić hydrantu, żeby pobrać wodę – opowiada Zbigniew Szostek, któremu spalił się dom.

Starania o nowy wóz strażacki w Pordenowie trwały prawie dziesięć lat. W końcu w 2010 roku udało się. Kupiono nowego Forda Transita za 172 tysiące złotych. Pieniędzy na ogrzewanie remizy już jednak nie starczyło.

- Część pieniędzy dała gmina, część Komenda Główna Straży Pożarnej, część dostaliśmy od ministra Waldemara Pawlaka i jeszcze była zbiórka wśród mieszkańców Pordenowa – opowiada Zbigniew Szostek, któremu spalił się dom.

- Nie mieliśmy wiedzy, że ta remiza nie spełnia wymogów – mówi Jan Michalski, wójt gminy Lichnowy.

Nie wiedział też ówczesny wójt gminy Lichnowy. Jak twierdzi, samochód został kupiony w ostatnich dniach jego urzędowania, a od tego czasu minął ponad rok.

- Nie rozumiem dlaczego przez ten czas nie podjęto decyzji, żeby wymienić instalację i wstawić tam piec, a podjęto decyzję o wymontowaniu tak istotnych części, jak pompa zbiornika na wodę. Nie czuję się za to odpowiedzialny – mówi Waldemar Lamkowski, były wójt gminy Lichnowy.

W zeszłym tygodniu wóz strażacki z Pordenowa trafił do sąsiednich Lichnów. Tam stoi w ogrzewanej remizie i czeka na dalsze decyzje. Pan Zbigniew i pani Elżbieta mieszkają w świetlicy wiejskiej, bo ich dom nie nadaje się do mieszkania. Pogorzelcy mają żal do strażaków z Pordenowa. Uważają, że gdyby od razu rozpoczęli akcję gaśniczą, zniszczenia byłyby dużo mniejsze.

- Teraz musze budować nowy dom. Dziękuję Bogu, że to się nie stało w nocy, podczas snu – mówi pani Elżbieta.

- Od 1985 roku byłem skarbnikiem tej straży. Po tej akcji wystąpiłem z niej, nie ma sensu trzymać czegoś, co nie funkcjonuje – dodaje pan Zbigniew.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl