Musi zwrócić alimenty

Anna Osik dostawała alimenty z opieki społecznej, bo komornik nie był w stanie ściągnąć ich od ojca jej dziecka. Mężczyzna nie utrzymywał z rodziną żadnego kontaktu. Urzędnicy omyłkowo wypłacali kobiecie alimenty nawet trzy lata po jego śmierci. Teraz każą jej zwrócić 10 tys. zł. Dlaczego?
Pani Anna Osik mieszka w miejscowości Niedźwiada niedaleko Lublina. Ma 36 lat. Kiedy miała 19 lat, urodziła syna Adriana. Ojciec dziecka, Edward, nie chciał syna wychowywać.
- Nie utrzymywał kontaktów ani z dzieckiem, ani ze mną. Syn miał dwa lata, gdy go ostatni raz widział – opowiada Anna Osik.
Gdy Adrian miał dwa lata, jego matka wniosła sprawę do sądu o alimenty. Ostatecznie miała otrzymywać 350 złotych. Ponieważ ojciec Adriana alimentów nie płacił, pani Anna o należne pieniądze zaczęła walczyć u komornika. Miał egzekwować alimenty od dłużnika.
- Komornik nie ściągał tych pieniędzy. Najpierw nie mogli ojca Adriana odnaleźć, później okazało się, że tych pieniędzy nie da się od niego ściągnąć – opowiada Anna Osik.
Pan Edward nie płacił. Zgodnie z prawem pieniądze pani Annie wypłacał więc Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Niedźwiadzie. Alimenty wypłacane były na podstawie zaświadczeń komorniczych o niewypłacalności pana Edwarda.
- Pani Anna zachowała wszelkie formalności, dostarczyła niezbędne dokumenty. Wszystko było w jak najlepszym porządku – mówi Renata Olszta, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Niedźwiadzie.
Wszystko układało się dobrze do 2009 roku. Wtedy to, ku ogromnemu zdziwieniu pani Anny, Ośrodek Pomocy Społecznej w Niedźwiadzie zażądał od niej zwrotu 10 tysięcy złotych alimentów. Zdaniem urzędników pani Anna nie powinna ich pobierać, ponieważ ojciec jej dziecka zmarł w 2006 roku. Tyle tylko, że nikt przez trzy lata o tym nie wiedział.
- Za co muszę zwracać te pieniądze? Za błędy urzędników? Pani kierownik powiedziała, że nie musiałam wiedzieć, iż nie żyje, ale całą sumę muszę zwrócić – opowiada pani Anna.
- To komornik sprawdza, czy ten dłużnik zarabia, czy nie zarabia i czy żyje - dodaje Iwona Kusio-Szalak, prawnik.
Jak twierdzi kierownik ośrodka pomocy w Niedźwiadzie z ich strony błędu nie było, bo o śmierci pana Edwarda nie musieli wiedzieć. Według niej zaświadczenia o niewypłacalności pana Edwarda powinien przysyłać komornik. Do czasu.
- Od października 2008, kiedy weszła ustawa o alimentach, ośrodki mają obowiązek występować do organu właściwego ze względu na miejsce zamieszkania dłużnika o podjecie działań. Do 2008 roku dłużnika sprawdzał komornik (pan Edward zmarł w 2006 roku – przyp. red.). Ja działań komornika nie znam, on o wszystkim dowiedział się od nas - mówi Renata Olszta, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Niedźwiadzie.
- Nie mogę rozmawiać. Sprawy egzekucyjne objęte są tajemnicą – powiedział komornik, który prowadził w tej sprawie postępowanie.
Nikt nie przyznaje się do błędu, a pani Anna jest w bardzo trudnej sytuacji. Zarabia niecałe 800 złotych. Walczyła o pieniądze z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - o rentę rodzinną lub specjalną. Niestety, pomocy nie otrzymała. Od trzech lat robi wszystko, żeby nie musiała zwracać alimentów urzędnikom.
- Ojciec tego młodego człowieka zbyt mało pracował w swoim życiu, aby jego syn mógł starać się o takie świadczenie – informuje Jacek Dziekan z oddziału ZUS w Warszawie.
- Myślę, że najlepsze w tym wypadku, oprócz wniosku o umorzenie tych nienależnie pobranych świadczeń, może być doniesienie do prokuratury. Niech prokurator ustali, czy doszło do popełnienia przestępstwa urzędniczego – mówi dr Jarosław Świeczkowski, prawnik z Uniwersytetu Gdańskiego.*
* skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk