Pożycza i nie oddaje

Była naczelnik poczty w Sieniawie na Podkarpaciu prosiła znajomych, by zaciągali dla niej kredyty i przestała spłacać raty – tak twierdzą ci, którzy czują się oszukani. Poszkodowanych może być kilkadziesiąt osób. Sprawą zajęła się prokuratura. Zofia Sz. była już dwukrotnie karana za identyczne przestępstwo.

Jeszcze w ubiegłym roku pocztą w Sieniawie na Podkarpaciu kierowała Zofia Sz. Jak twierdzą nasi bohaterowie, naczelnik poczty wzbudzała zaufanie. Dlatego kiedy kobieta prosiła ich o pomoc finansową, nie odmawiali. Ludzie zaciągali dla niej, ale na swoje nazwiska, kredyty i pożyczki.

- Prawie płakała i prosiła, żebym jej pomogła z pożyczką, że biedny biednemu pomoże. Człowiek był naiwny, chciał pomóc. Wziąłem 26 tysięcy złotych – mówi Wanda Markiewicz, która czuje się oszukana przez Zofię Sz.

Problemy zaczęły się, kiedy w bankach pojawiły się zaległości. Wtedy też okazało się, że osób, które pomogły Zofii Sz. jest znacznie więcej.

- Rozmawiałem z mieszkańcami Sieniawy i słyszałem, że tych osób może być nawet sto – mówi Roman Kijanka, dziennikarz Gazety Codziennej „Nowiny”.

- Prosiła, by nie zawiadamiać policji – dodaje Emilia Dobreńko, która czuje się oszukana przez Zofię Sz.

Jednak ludzie zaczęli mówić i dlatego sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Przeworsku. Zgłosiło się już kilkadziesiąt osób, które czują się oszukane przez Zofię Sz. Prokuratura nie ujawnia, jaka może być suma zaciągniętych kredytów.

- Kwoty kredytów oscylowały od niewielkich sum do nawet 40 tys. zł. Niektóre osoby mają na swoim koncie 4 kredyty. Była naczelnik wzięła  również szereg kredytów na inne osoby bez ich wiedzy. Była dwukrotnie karana za takie samo działanie – informuje Marzena Strokoń, zastępca prokuratora rejonowego w Przeworsku.

Wielokrotnie próbowaliśmy porozmawiać z Zofią Sz. Jednak nikt z domowników nie otworzył nam drzwi.

- Ona nie chce otwierać. Ostatnio z kryminalnej byli, to czekali na listonosza i z nim weszli. Jak kogoś zna, to otworzy, innym nie – mówi sąsiad Zofii Sz.

W końcu do kobiety udało nam się dodzwonić.

- Ja ich nie oszukałam. Byłam na zwolnieniu chorobowym, miałam wypadek. Teraz jest mi ciężko, mam straszny kłopot – powiedziała Zofia Sz.

Pan Józef prawdopodobnie jest rekordzistą. Dla Zofii Sz. wziął dwa kredyty. Twierdzi, że o kolejnych dwóch nic nie wiedział. Mężczyzna podliczył, że łącznie jego zadłużenie sięga blisko stu tysięcy złotych. Po opłaceniu rat niewiele zostaje mu na życie.

- Niech to będzie przestroga dla innych, żeby nikt nie wpadł w taką pułapkę jak my – ostrzega pan Józef. *

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl