Nowe karetki nie jeżdżą

Jerzy Tarkowski zainwestował prawie 1,5 mln zł w sześć nowoczesnych karetek i wygrał przetarg na obsługę szpitala w Jarosławiu. Dziś nowoczesny sprzęt stoi nieużywany, a czterdziestu lekarzy i ratowników medycznych nie ma pracy. Powód? Przetarg unieważniono z winy urzędnika NFZ. Kolejny konkurs wygrała już inna firma…

- Stając do przetargu spełniliśmy wszelkie wymogi. No to dlaczego nas się odwołuje? Mam nadzieję, że ten kontrakt wróci i będziemy mogli nieść pomoc ludziom potrzebującym na najwyższym poziomie – mówi Jerzy Tarkowski, prezes Centrum Ratownictwa Medycznego.

Konkurs na świadczenie usług ratownictwa medycznego w powiecie jarosławskim na Podkarpaciu ogłoszono prawie rok temu. Wystartowały w nim dwie firmy: przyszpitalne Centrum Opieki Medycznej (COM) oraz prywatne Centrum Ratownictwa Medycznego (CRM). Pierwsza firma odpadła na starcie. Brakowało dwóch krótkofalówek w ich karetkach. Choć w ofercie napisali, że mają. 

- W pierwszym wyjaśnieniu było, że jest to nieporozumienie, że pytanie było nieprecyzyjne i oferent myślał, że chodzi o wszystkie środki łączności i dlatego napisał, że posiada te środki – mówi Dionizy Beda, doradca Najwyższej Izby Kontroli w Rzeszowie.

Na placu boju pozostało Centrum Ratownictwa Medycznego Jerzego Tarkowskiego.  To właśnie oni wygrali konkurs w połowie czerwca. Ponieważ kończyła się umowa z pogotowiem działającym przy jarosławskim szpitalu, Podkarpacki NFZ w pośpiechu podpisał z CRM kontrakt na cztery i pół roku.

- Mamy najnowocześniejszy sprzęt. Mamy defibratory, które przesyłają dane bezpośrednio do ośrodka kardiologicznego, bezpośrednio do lekarza, który odczytuje to i stwierdza, czy jest zawał czy nie ma. Radzi jak pacjentowi pomóc, co podać – opowiada Rafał Tarkowski, członek zarządu Centrum Ratownictwa Medycznego.

- Dyspozytornia była wyposażona w system informatyczny, dzięki któremu z każdego miejsca z karetki mogłem połączyć ich z dowolnym miejscem w Polsce, z dowolnym lekarzem specjalistą – dodaje Jacek Rusin, dyspozytor w Centrum Ratownictwa Medycznego.

Okazało się, że urzędnicy Funduszu nie dotrzymali terminów przy podpisywaniu kontraktu z CRM na świadczenie usług ratownictwa medycznego. Najpierw powinni odpowiedzieć na odwołanie konkurencyjnego COM, a dopiero potem podpisać umowę z nowym kontrahentem. Teraz tłumaczą, że czas naglił. Udaliśmy się siedziby podkarpackiego NFZ:

Pracownik NFZ:  30 czerwca siedzieliśmy, sprawdzaliśmy to, przeczytaliśmy. Powiedzieliśmy: Nie. Decyzja zapada. To odwołanie odrzucamy.

Reporterka: prawnik powiedział, że powinniście odczekać do 4 lipca.

Pracownik NFZ:  Kontrakt się kończy od pierwszego. Jak miałem jeździć karetką?

- Ta umowa naruszyła przepis, który mówi, że nie powinna być podpisana do momentu rozpatrzenia odwołania innej firmy – tłumaczy Dionizy Beda, doradca Najwyższej Izby Kontroli w Rzeszowie.

Pokonane Centrum Opieki Medycznej, czyli działające przy szpitalu jarosławskie pogotowie odwołało się do prezesa NFZ. A ten w sierpniu unieważnił rozstrzygnięcie komisji przetargowej. Mimo, że Najwyższa Izba Kontroli uznała, że przetarg został przeprowadzony zgodnie z prawem. Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił kolejny przetarg. Podczas dogrywki oferent, który wcześniej odpadł. podał niższą cenę i wygrał. Nowe karetki CRM po pół roku zjechały do garażu. Od końca grudnia usługi pogotowia świadczy dotychczasowy monopolista - COM.

- W tej chwili mamy samochody, ratowników, lekarzy, a nie mamy kontraktu. Nowoczesny sprzęt stoi, a szpital ma zdezelowane karetki. Chora sytuacja – ocenia Jerzy Tarkowski, prezes Centrum Ratownictwa Medycznego.

Centrum Ratownictwa Medycznego odwołało się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Rozprawa już na początku marca.*

* skrót materiału

Reporterka: Ewa Pocztar-Szczerba

epocztar@polsat.com