Koniec szkoły dla niepełnosprawnych?

Burmistrz Bielawy chce zlikwidować jedyne w gminie gimnazjum dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych dzieci. Szkoła jest świeżo po remoncie, który kosztował milion złotych! Mimo to dzieci mają przenieść się do innego gimnazjum, które trzeba będzie… ponownie wyremontować.

Z powodu niżu demograficznego masowo zamykane są w Polsce szkoły. Niestety, nie zawsze podejmowane decyzję są rozsądne. W Bielawie nieopodal Wałbrzycha burmistrz w grudniu zeszłego roku wyszedł z inicjatywą zamknięcia miejscowego gimnazjum nr 3. Jedynego w gminie dostosowanego do potrzeb osób niepełnosprawnych

- Mamy przeszkoloną kadrę oraz klasy, do których uczęszczają dzieci w różnym stopniu niepełnosprawne – opowiada Janusz  Kucharski, dyrektor Gimnazjum Ekologicznego nr 3 w Bielawie.

- Najważniejszym powodem tego rozwiązania są problemy ekonomiczne naszej gminy i bardzo drogie koszty utrzymania oświaty w mieście, w tym tej placówki – tłumaczy Andrzej Hordyj, wiceburmistrz Bielawy.

W połowie października w szkole zakończył się remont, który kosztował milion złotych. Wybudowano nową windę, podjazdy, specjalistyczne toalety. Połowę kwoty na remont dał Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. W szkole uczy się 130 dzieci.

- Dopiero od października mamy w pełni przygotowaną szkołę dla takich dzieci jak moje i teraz chcą ją zamknąć. To po co to wszystko robiono? – pyta Dorota Ornych, której dziecko uczęszcza do gimnazjum.  

- Liczyliśmy, że jak mieszkańcy się dowiedzą, że obiekt będzie gruntownie przebudowany, to zapiszą swoje dzieci do tej szkoły – odpowiada Andrzej Hordyj, wiceburmistrz Bielawy.

W listopadzie zeszłego roku podpisano między gminą Bielawa a Urzędem Marszałkowskim aneks do umowy. Zapewniał on, iż dofinansowanie dotyczyć będzie budynku gimnazjum. Kiedy środki z dotacji znalazły się na koncie gminy - nagle ogłoszono projekt likwidacji szkoły.

- Samorząd województwa jest dysponentem środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Finansowaliśmy ten obiekt ze względów na wyrównywanie szans edukacyjnych niepełnosprawnych uczniów. Poinformowaliśmy gminę, że jest niebezpieczeństwo, że będzie musiała zwrócić to dofinansowanie – ostrzega Andrzej Mańkowski, dyrektor ds. osób niepełnosprawnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.

- Lubię tę szkołę, czuje się tam jak w domu. Pan dyrektor mnie taksówką do domu wozi, jeśli jest jakaś zmiana planów, czy jestem chory. To niespotykane – mówi Damian Sawicki, niepełnosprawny uczeń.

Dzieci mają być przeniesione do Gimnazjum nr 2, w którym uczy się aż 400 uczniów. To gimnazjum nie jest jednak przystosowane dla dzieci niepełnosprawnych. Należałoby więc kolejny obiekt… wyremontować.

Włodarze Bielawy planują, że po likwidacji szkoły w budynku gimnazjum będą się mieścić instytucje, z których także będą korzystać niepełnosprawni. Mają nadzieję, że przez to nie będą musieli zwracać dofinansowania.  Jak się okazuje – będą.

- Jeżeli tam powstałby ośrodek pomocy społecznej, to dofinansowanie musiałoby zostać zwrócone. Taki ośrodek to statutowa działalność gminy. Nigdy w życiu gmina nie mogłaby na to dostać tak dużej dotacji – mówi Andrzej Mańkowski, dyrektor ds. osób niepełnosprawnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.

Rodzice uczniów gimnazjum są załamani. Uważają, że władze miasta nie liczą się z dobrem ich dzieci. Ostateczną decyzję podejmą pod koniec lutego radni. Wynik wydaje się być jednak przesądzony.

- Burmistrz ma większość w radzie, bo radnymi są w tej kadencji pracownicy jednostek organizacyjnych burmistrza. Ich zachowanie może być instrumentalne – mówi Zbigniew Dragan, radny Bielawy.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl