Niechciany żłobek

Pani Izabela otworzyła prywatny żłobek w Bełchatowie, bo miasto dawało możliwość dofinansowania go na takich zasadach, jak żłobki publiczne. Kobieta zainwestowała 100 tys. zł. Dziś boi się, że jej placówka upadnie, bo zmieniła się uchwała i pomoc z miasta nie jest już tak pewna.

Pani Izabela Siut w grudniu ubiegłego roku otworzyła w Bełchatowie niepubliczny żłobek. Zainwestowała 100 tysięcy złotych. Chętnych do skorzystania nie brakowało. Teraz w żłobku jest 36 dzieci. Koszt za jedno dziecko: 350 zł plus wyżywienie.

- Nie mnie odpowiadać za sposób skalkulowania przez osobę prowadzącą działalność gospodarczą swojego biznesplanu – mówi Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prezydenta Bełchatowa.

- Moje dziecko uwielbia tam chodzić, uwielbia swoje panie, uwielbia zabawki. Płacze, gdy wychodzimy stamtąd – opowiada Bogusława Kęsy, której syn chodzi do żłobka.

Pani Iza postanowiła również pomóc bezrobotnym rodzicom. W jej żłobku mogą nie płacić przez 3 miesiące czesnego.

- Program dla bezrobotnych działa od stycznia i polega na bezpłatnej opiece dla osób bezrobotnych tak, żeby szybciej mogli wrócić do pracy – opowiada pani Izabela.

- Pani założyła sobie w swoim biznesplanie, że będzie przyjmować do żłobka dzieci za darmo, zupełnie za darmo, nie zadając sobie pytania, kto za to zapłaci – mówi Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prezydenta Bełchatowa.

Pani Izabela liczyła na dofinansowanie z Urzędu Miasta w Bełchatowie. W  kwietniu ubiegłego roku rada miasta w uchwale podjęła decyzję o możliwości dofinansowania żłobków niepublicznych w wysokości 100 procent, czyli tyle samo co w żłobku miejskim.

- Postanowiłam otworzyć żłobek głównie ze względu na tę dotację. Miasto obiecywało, więc wiedziałam, że będę mogła zapewnić mieszkańcom dobrą cenę – tłumaczy pani Izabela.

- U podstaw tego biznesplanu nie znajdują się dokumenty, czy  prawo lokalne, a znajdują się jakieś fantazje tej pani, która nie skalkulowała we właściwy sposób sposobu prowadzenia swojej działalności gospodarczej – mówi Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prezydenta Bełchatowa.

W styczniu rada miasta uchwałę zmieniła. Dofinansowanie może być, ale już jedynie do 100 procent wydatków poniesionych na jedno dziecko w żłobku miejskim. Co oznacza, że mogą dać tyle, ile chcą. Pani Iza nie wie nawet, jakie dofinansowanie dostanie.

- W uchwale jest zapis o dofinansowaniu do 100 procent, więc równie dobrze może to być 5 procent albo złotówka – mówi pani Izabela.

- Ja nie mówiłabym tutaj o zmianie. Pierwsza uchwała mówiła, że miasto może, ale nie musi dofinansować żłobek niepubliczny w kwocie 100 procent.
Druga uchwała w dalszym ciągu mówi o możliwości dofinansowania, ale, z racji tego, że znaliśmy już dokładnie nasz budżet,  mówimy o możliwym dofinansowaniu do 100 procent – twierdzi Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prezydenta Bełchatowa.

Jak się okazuje bełchatowski magistrat niepubliczny żłobek traktuje jak każdą inną działalność gospodarczą. Gmina nie musi dotować takich instytucji.

- Prowadzenie niepublicznego żłobka, to działalność gospodarcza. Decyzję o jego prowadzeniu należy podejmować w sposób odpowiedzialny, bazując na skalkulowaniu biznesplanu. To jest zwykła działalność gospodarcza – uważa Beata Kwiecińska-Pintos, rzecznik prezydenta Bełchatowa.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl