Zimą bez wody, prądu i ogrzewania

Dramat w samotności. Mężczyzna po udarze mózgu został na zimę w mieszkaniu bez prądu, wody i ogrzewania. Andrzej Brajza z Siemianowic Śląskich ma trudności w poruszaniu się, a kilka tygodni temu stracił wzrok. Nie może liczyć na rentę, emeryturę, a nawet na najbliższą rodzinę. Ruszyliśmy z pomocą!

Pani Karina z Siemianowic Śląskich zadzwoniła do nas z prośbą o ratunek dla swojego znajomego. Niespełna sześćdziesięcioletni Andrzej Brajza wegetuje w dramatycznych warunkach. 300 złotych z pomocy społecznej nie wystarcza nawet na wszystkie opłaty.

Mężczyzna niemal nie wychodzi z mieszkania. Ma trudności w poruszaniu się. Kilka tygodni temu  przez zaćmę stracił wzrok. Wcześniej miał wypadek.

- W sierpniu uderzyłem się w głowę. W szpitalu okazało się, że mam udar mózgu i wodniak się zrobił. Mam laskę, ale już nie wychodzę wcale, boję się - opowiada pan Andrzej.

Wcześniej życie mężczyznay wyglądało inaczej: kilkadziesiąt lat pracy przy piecu hutniczym, rodzina i działalność społeczna.

- Pracowałem społecznie przez 25 lat w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym. W wypożyczalni sprzętu turystycznego, przy wycieczkach. Przewodnikiem górskim jestem do dzisiaj i co z tego mam? - pyta Andrzej Brajza.

Dziś mężczyzna jest wdowcem, żyje samotnie. Została mu zupa w słoiku od pomocy społecznej, a zimą jeszcze walka z mrozem.

- Jak sobie radzę? No, tu jest stolik, wersalka, tu położę się, przykryje się kołdrami i po prostu wiem, gdzie co jest - opowiada pan Andrzej.

- On jest w krytycznej sytuacji. Tam jest zero, jeśli nie poniżej zera stopni temperatury. Ja dzwoniłam do opieki społecznej, niestety, nikt się nie zainteresował. Pani, która przynosi zupę kładzie ją z chlebem na brudnej wycieraczce - mówi Katarzyna Błońska, sąsiadka mężczyzny. Druga sąsiadka, Ilona Baron dodaje: rodzina ma go gdzieś. Nie mówię o córce, bo ma troje dzieci, ale brat mieszka blisko i nie pokazuje się.
Szukamy brata pana Andrzeja. Niestety, bezskutecznie. Zdobywamy numer telefonu do córki. Chcemy zapytać, dlaczego zostawiła ojca bez pomocy?

- To było zgłaszane do opieki społecznej. Ja mam trojkę małych dzieci, nie mam warunków. Jeżdżę czasem do niego, ale w taką zimę to nie dam rady. Ja nie mogę, on ma brata, który w Michałkowicach mieszka - powiedziała kobieta.

- Przykro mi to powiedzieć, ale nawet na Wigilię nikt mnie nie zaprosił. Od czterech lat Święta spędzam sam - mówi pan Andrzej.
Panu Andrzejowi pomaga Karina Piotrowska. Kobieta poinformowała opiekę społeczną o sytuacji mężczyzny.

- Odpisali mi, że dziękują za uwagi dotyczące opieki nad panem Andrzejem i informują, że sprawa została również zgłoszona w firmie świadczącej usługi opiekuńcze celem wyjaśnienia i ewentualnego zwiększenia zakresu świadczeń pomocy. Jednak tej pomocy nie ma - mówi pani Karina..

Idziemy do ośrodka pomocy społecznej zapytać o sytuację pana Andrzeja. Czy mężczyzna może liczyć na coś więcej niż zupa na wycieraczce?

- Boli mnie to, że ten człowiek pracował ciężko przez z 30 lat, a gdy huta została zlikwidowana, został bez prawa do renty i emerytury. Dopiero jak skończy 60 lat, będzie mu można pomóc. Pan Brajza pójdzie do dziennego domu pomocy społecznej. Proszę przyjechać i sprawdzić - zapowiada Jan Jeleń, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Siemianowicach Śląskich.*

* skrót materiału

Pan Andrzej trafił do domu dziennego domu opieki w zeszły piątek. Tam go umyto i nakarmiono. Teraz czekamy na reakcję rodziny...

Autor: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl

WSZYSTKICH, KTÓRZY CHCĄ POMÓC, PROSIMY O KONTAKT Z REDKACJĄ. Tel:  (22) 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl