Spór o domki letniskowe

Pani Iwona zamówiła w firmie Krzysztofa P. drewniane domki letniskowe. Zapłaciła 380 tys. zł, efekty pracy mężczyzny przeraziły ją. Kobieta twierdzi, że domki powstały z fatalnej jakości drewna. W sądzie walczy o odszkodowanie. Inny klient wpłacił firmie Krzysztofa P. zaliczkę za domek, który nie powstał. Pieniędzy nie odzyskał.

- Opóźnienia najczęściej tłumaczył pogodą. Przeszkadzało, że pada, że słońce świeci. Nie wiem, czy 20 lat wystarczyłoby mu na wykonanie tej inwestycji – ironizuje Iwona Pietraczyk, która podpisała umowę z firmą Krzysztofa P.

Pani Iwona mieszka na Śląsku. Na swojej działce nad morzem chciała wybudować drewniane domki przeznaczone pod wynajem. W 2008 roku podpisała więc umowę z firmą DREW-KOR Krzysztofa P.

- Rzeczoznawca powołany w 2010 roku na koszt pani Iwony stwierdził, że materiał był nienależycie przetrzymywany, w związku z tym w trakcie wykonywania prac powstały poważne wady – mówi Rafał Machecki, pełnomocnik pani Iwony.

-  Cała inwestycja miała opiewać na kwotę 480 tys. zł. Dokonałam wpłat na około 380 tys. Deski były zasinione. Dla nas to były jakieś odpady przywożone z tartaku czy stolarni. Wzięłam drugą firmę, która dokończyła mi inwestycję – opowiada pani Iwona.

Niezadowolony jest także pan Mirosław z Rudy Śląskiej. Umowę z Krzysztofem P. zawarł w kwietniu 2011 roku.

- Miał to być mały domek letniskowy za 32 tys. zł. Wpłaciłem 12 tys. zaliczki. We wrześniu 2011 roku miała rozpocząć się budowa. Pan P. przysłał mi listem poleconym informację o przesunięciu prac na październik, a po tygodniu przesunął na listopad – opowiada Mirosław Szywalski, klient firmy Krzysztofa P.

Pan Mirosław ostatecznie odstąpił od umowy. Zwrotu wpłaconych wcześniej pieniędzy nie otrzymał. Swoją historię opisał na forum. Nie wiedział, że spowoduje to kolejne problemy.

- Chciałem ostrzec innych potencjalnych klientów przed tą firmą. Nie były to obraźliwe wpisy, po prostu opisałem swoją sytuację. Teraz pan P. straszy mnie, że za te wpisy mam mu wypłacić odszkodowanie. Najpierw chciał 20 tys. zł, teraz 50 tys. Dzięki tym wpisom znalazłem osiem osób, które są w podobnej sytuacji. Trzy łudzą się, że budowa domków w końcu ruszy – opowiada pani Mirosław.

Czy firma Krzysztofa P. przyjmuje nowe zlecenia? Sprawdziliśmy.

Reporter: jestem zainteresowany domkiem letniskowym, jakie są ceny?
Krzysztof P.: W zależności jaki ten domek ma być.
Reporter: Gdybym się zdecydował, to musze wpłacić zaliczkę, jak to wygląda?
Krzysztof P.:  Tak. Jest umowa, zaliczka i my wtedy szykujemy pod daną osobę konkretny domek. Opóźnienia to tylko przez pogodę, ale to są liczone na dni.

Pani Iwona oraz dwie inne osoby złożyły zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Kiedy sprawa została umorzona, kobieta złożyła zażalenie do Sądu Rejonowego w Myszkowie. Ten podtrzymał stanowisko prokuratury.

- Nie doszło do popełnienia przestępstwa. Wprawdzie domki, które miał zrealizować podejrzany nie zostały zbudowane, ale zostały zrealizowane w około 40 procentach. Z okoliczności sprawy wynika, że zadanie jakby przerosło możliwości podejrzanego i w efekcie obiekt nie został zrealizowany do końca zgodnie z zawartą umową – informuje Bogusław Zając, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie.

- Z powództwa cywilnego dochodzimy kwoty prawie 150 tys. zł. Na tę kwotę składa się odszkodowanie z tytułu nienależnego wykonania umowy oraz zwrot nadpłaconego wynagrodzenia – mówi Rafał Machecki, pełnomocnik pani Iwony.

Chcieliśmy porozmawiać z Krzysztofem P., aby odniósł się do zarzutów niezadowolonych osób. Mężczyzna nie chciał rozmawiać przed kamerą. Na zadane pytania otrzymaliśmy odpowiedź drogą mailową. Możemy w nim przeczytać m.in., że to pani Iwona nie dotrzymywała terminów, a na jakość materiałów nigdy nie narzekała. W przypadku pana Mirosława termin został przesunięty ponieważ wcześniej padał deszcz. Od umowy natomiast odstąpił on bezprawnie i dlatego zwrotu pieniędzy nie otrzymał.

- To nie jest tak, że on nie wywiązał się z umowy i próbuje coś naprawiać. On odsyła nas do sądu i dostajemy pisma z kancelarii – mówi Iwona Pietraczyk, która podpisała umowę z firmą Krzysztofa P.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl