Zamiast zniżki, eksmisja
Kilkanaście lat temu państwo Borowscy z Grabowa w województwie łódzkim otrzymali od gminy lokal komunalny. Postanowili wszystkie swoje oszczędności zainwestować w gruntowny remont budynku. W zamian gmina obiecała im ulgi przy wykupie mieszkania. Urzędnicy jednak słowa nie dotrzymali, a schorowanym staruszkom grozi dziś eksmisja do lokalu zastępczego, którego warunki pozostawiają wiele do życzenia.
- W obozach koncentracyjnych były podobne warunki, bo tutaj też szykują takie dla państwa Borowskich – mówi ksiądz Henryk Hawryszczak, wikariusz generalny Kościoła Starokatolickiego w R.P.
- Nawet nie wiem jak ja tam pójdę? Ja tam zgnić nie chcę. On nas tak pokrzywdził. Co to za wójt? – mówi Janina Borowska, której grozi eksmisja.
- Założyłem centralne ogrzewanie, zrobiłem łazienkę, zrobiłem nowe drzwi – dodaje Zygmunt Borowski, któremu grozi eksmisja.
W związku z poniesionymi kosztami, państwo Borowscy mieli otrzymać większą bonifikatę przy wykupie lokalu. Gmina zaproponowała im 30% ulgę, natomiast ich sąsiadom dwa razy większą. To nic, że sąsiedzi państwa Borowskich nie włożyli w remont swojego mieszkania ani złotówki. Staruszkowie nie mieli jednak czternastu tysięcy złotych na wykup lokalu, dlatego wójt sprzedał go miejscowemu przedsiębiorcy.
- Kto te pieniądze pobierał, że na remont nikt nie dawał, tylko ja ze swojej prywatnej kieszeni remontowałem komunalny budynek? – pyta Zygmunt Borowski, któremu grozi eksmisja.
- Cena wywoławcza tej nieruchomości była 17 600 lub 17 500 złotych, już nie kojarzę. Nieruchomość została zakupiona za 17 600 lub 17 700 złotych – mówi Marcin R., nowy właściciel budynku, w którym mieszkają państwo Borowscy.
- Mąż zwrócił się do wójta z pismem, że się nie godzi na tą wycenę. No to powiedział, że to jest niemożliwe, że tak rzeczoznawca wycenił i tak to musi pozostać. I my zrezygnowaliśmy – opowiada Janina Borowska.
Pierwszą decyzją nowego właściciela było podwyższenie czynszu ze 100 złotych na 450 złotych. Choć sąd uznał to za bezprawne, nowy właściciel wkrótce załatwił eksmisję państwa Borowskich.
- Najbardziej mnie zaskoczyło, że ta eksmisja ma nastąpić bez ochrony, bez uwzględnienia okresu ochronnego. Zimą to miało być, a to są ludzie, którzy są zdani na samych siebie. Starsi ludzie, a tu jest taka bezduszność, nie ma najmniejszej litości. Tylko drastyczne posunięcia. Sadystyczne bym powiedział. Sadystyczne w stosunku do tych państwa - mówi ksiądz Henryk Hawryszczak, wikariusz generalny Kościoła Starokatolickiego w R.P.
Władze gminy zaproponowały państwu Borowskim mieszkanie w budynku po byłej szkole. Toaleta jest na korytarzu. Do lekarza musieliby dochodzić pięć kilometrów. Nie dojeżdża tu żaden autobus, a węgiel trzeba nosić po schodach.
- Nieraz spotykam pana Borowskiego, który jest na ogół sprawny fizycznie. Nie ma więc chyba takiego kłopotu z wykonywaniem tych prostych czynności związanych z bytem – mówi Ryszard Kostrzewski, wójt gminy Grabów.
- Mam depresyjną nerwicę. Mam zawroty, silne bóle głowy, że nie mogę iść prosto po chodniku. A nie mówiąc już o jezdni, że miałbym gdzieś na jezdnię wyjść, bo by mnie zabił samochód – opowiada Zygmunt Borowski, któremu grozi eksmisja.
Kolejny lokal, który wójt zaproponował staruszkom znajduje się w Grabowie. Jego stan jest znacznie gorszy od poprzedniego. Tego nie ukrywa nawet wójt. Z toalety Borowscy musieliby korzystać na podwórzu.
- Jak ja mam mieszkać? Tam czworonoga nie da się wprowadzić – mówi Zygmunt Borowski, któremu grozi eksmisja.
- Może być tak, że mieszkanie jest zawilgocone, że tam jest grzyb – mówi Ryszard Kostrzewski, wójt Gminy Grabów.
Reporterka: To dlaczego państwo im coś takiego proponują? Chcecie im na złość zrobić, żeby umarli ze zgryzoty?
– Jeśli nie, to nic na siłę – odpowiada Ryszard Kostrzewski, wójt gminy Grabów.
- Jest to chory człowiek, który ma wskazane, żeby tylko był w ogrzanym, suchym pomieszczeniu. A jemu się każe spacerki robić. A jak będzie w nocy chory, to co? No jest to sadystyczne podejście tego wójta i właściciela tej posesji! - mówi ksiądz Henryk Hawryszczak, wikariusz generalny Kościoła Starokatolickiego w R.P.
- Wyznaczony był termin eksmisji. Szef, niestety znajdował sie na zwolnieniu lekarskim, dlatego tej eksmisji nie przeprowadził. Dalsze czynności będą podejmowane prawdopodobnie przez szefa, ale ja nie jestem umocowany, żeby zabierać głos – mówi Wojciech Domagała, asesor komorniczy kancelarii komorniczej w Łęczycy.
- Tak mnie skrzywdzić? To nie jest wójt, to jest najgorsza łajza – twierdzi Janina Borowska, której grozi eksmisja.
- Ja też mam prawo do życia. Ale nie może mnie wsadzać tam, gdzie naprawdę przykro jest czworonoga wprowadzić – dodaje Zygmunt Borowski, któremu grozi eksmisja.*
* skrót materiału
Reporterka: Ewa Pocztar - Szczerba
epocztar@polsat.com.pl