Spadek tylko na papierze

Bój o spadek. Jolanta Kacprzycka odziedziczyła po mężu dom, do którego od 19 lat nie może wejść! Dostępu do budynku strzegą dwie siostry zmarłego. Jedna z nich ma w części domu dożywotnią służebność, druga powinna się wyprowadzić.

- Sama nie wiem, co mam robić, do kogo się udać po pomoc. Czasami mam już dosyć –rozpacza Jolanta Kacprzycka.

42-letnia pani Jolanta mieszka niedaleko Płocka. Pan Maciej, pani Anna i Karolina to trójka z czwórki jej potomstwa. Kiedy w 1992 roku ich ojciec zginął w lesie przygnieciony drzewem, byli dziećmi.

- Pamiętam tylko jak tatę z lasu przywieźli i położyli na łóżku, ten moment tylko – mówi Maciej Kacprzycki, syn pani Jolanty.

Kobieta twierdzi, że po śmierci męża Ryszarda nie mogła się porozumieć z teściami i resztą jego rodziny. Wszyscy mieszkali pod jednym dachem, dlatego pani Jolanta zdecydowała, że z dziećmi przeprowadzi się do swojej matki. Wtedy, jak i teraz warunki do życia nie były najlepsze.

- Było ciasno. Jak pani z opieki przyjeżdżała, to się w głowę drapała. Jakoś jednak dzieci podorastały, jak mogłam tak je wychowałam – mówi pani Jolanta.

- To jest tak, że jak wieje wiatr, to się okna i drzwi zatyka kocem. Gdy pracowałem, to remontowałem to mieszkanie, żeby nie wyglądało to najgorzej. U mamy w pokoju ściany były żółte od deszczu – opowiada Maciej Kacprzycki, syn pani Jolanty.

- Warunki są okropne. Trzeba sobie wodę grzać w piecyku, kąpać w pomieszczeniu, gdzie jest najcieplej, wodę ze studni przynosić, a w nocy za potrzebą wychodzić na zewnątrz - dodaje Karolina Kacprzycka, córka pani Jolanty.

Postanowieniem Sądu Rejonowego w Płocku w 1993 roku pani Jolanta wraz z dziećmi odziedziczyła po zmarłym mężu dom, w którym wcześniej mieszkała. Do dziś jednak nie może do niego wrócić, ponieważ zamieszkują w nim dwie siostry zmarłego pana Ryszarda.

- Sąd nakazał jednej z sióstr opuszczenie lokalu i oddanie go powódce. Natomiast w stosunku do drugiej siostry i jej członków rodziny, sąd uznał, że ta osoba ma prawo do służebności osobistej, może tam zamieszkiwać – informuje Joanna Kasicka, rzecznik Sądu Okręgowego w Płocku.

Sąd stwierdził służebność na podstawie dokumentów, które sporządzili nieżyjący już rodzice pana Ryszarda w momencie, kiedy przekazywali mu dom i gospodarstwo. Tak więc jedna z sióstr zamieszkuje zgodnie z prawem, druga, mimo wyroku sądu, nie zamierza opuścić domu. Byliśmy świadkami, że polubowne załatwienie sprawy nie jest możliwe.

- Pani Kacprzyckiej nie było tu ponad 20 lat. Nie chcę, żeby weszła do mnie do domu. 
A może coś mi zginie – powiedziała kobieta, która ma służebność w domu.

- Powiedziałam: jeśli burmistrz da mi mieszkanie, to ja się wyprowadzę, w każdej chwili. Telewizja niech jedzie do burmistrza, niech da mi mieszkanie. Ja nie mam w tej chwili pieniędzy, żeby się wyprowadzić, mieszkam u siostry – dodała druga z sióstr, która mieszka w domu.

Wygląda na to, że pani Jolanta szybko nie wróci do swojego domu. Natomiast ten, w którym obecnie przebywa nie jest jej. Kiedy żyła matka kobiety, dom został sprzedany. Nie wszystkie dzieci pani Jolanty mogły znieść panujące tu warunki i dlatego część z nich się wyprowadziła.

- Gdzie tu jest logika i sens, że moje dzieci wynajmują mieszkania u obcych ludzi, płacą czynsz, a ja błąkam się, Bóg wie gdzie? Mamy swoje mieszkanie i nie możemy z niego korzystać, bo panie sobie je zajmują – podsumowuje pani Jolanta.*

* skrót materiału

Reporter: Grzegorz Kowalski

gkowalski@polsat.com.pl