Gminne wierzby u przedsiębiorcy
Prywatny przedsiębiorca z Mazur upiększa swoją posesję wierzbami, które za darmo dostaje od gminy. Malownicze drzewa rosły w okolicy od lat. Urzędnicy uznali jednak, że stanowią zagrożenie i kazali je usunąć.
Zelki to niewielka wieś kilkanaście kilometrów od Giżycka. Uroku dodają jej stare, poniemieckie wierzbowe aleje. Taką wierzbową aleję postanowił stworzyć u siebie również właściciel największego gospodarstwa w gminie. W pierwszej kolejności chciał drzewa odkupić od mieszkańców miejscowości, gdzie znajdują się wierzbowe aleje – częściowo mu się udało.
- Sytuacja jest taka, że przedsiębiorca, który usuwał te drzewa, wcześniej zgłaszał się do mieszkańców z propozycją ich kupna. Część mieszkańców nie zgodziła się, więc zwrócił się z propozycją do wójta – mówi Anna Balcer, sołtys wsi Zelki.
Aby sprawę zalegalizować przedsiębiorca i wójt doszli do porozumienia. Gmina uznała, że drzewa zagrażają działaniu urządzeń melioracyjnych, a właściciel gospodarstwa zobowiązał się nieodpłatnie je usunąć. Jednak mieszkańców zdziwiło to, które drzewa zdaniem wójta i przedsiębiorcy są zagrożeniem.
- Zobaczy pan, to drzewo jest przygotowane do wyrwania, natomiast to, które przeszkadza w rowach melioracyjnych i ciekach wodnych zostaje. Drzewa, które miały być przeznaczone do wyrwania są zdrowe i nie zagrażają absolutnie ani drodze, ani jakimkolwiek urządzeniom melioracyjnym – twierdzi Anna Balcer, sołtys wsi Zelki.
- Przy moście niech wycina te co przeszkadzają, a nie te co mu pasowały. Jeszcze przycinał nie na tej drodze, co dostał pozwolenie – usłyszeliśmy od mieszkańców Zelek.
- W tym przypadku mieliśmy zgłoszenie podtopień łąk i udrożnienia, jeżeli chodzi o meliorację.
- Przedmiotem były wierzby rosnące w pasie przydrożnym i w rowach melioracyjnych. Należało sprawę uporządkować – mówi Radosław Król, wójt Wydmin.
O sprawie chcieliśmy porozmawiać z właścicielem gospodarstwa. Jak się okazało, przedsiębiorca dużo podróżuje i zgodził się tylko na krótką rozmowę telefoniczną.
Działania przedsiębiorcy powstrzymali mieszkańcy wsi Zelki. O sprawie poinformowali policję, urząd gminy, starostwo i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Olsztynie. Ta ostatnia instytucja nic nie wiedziała o wycince polegającej na przesadzaniu drzew - i zablokowała proceder.
- Wycinka drzew przydrożnych powinna być uzgadniana z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Działania gminy były niezgodne z prawem – mówi Stanisław Dąbrowski z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
- Czy w przypadku, kiedy ktoś ponosi ogromne koszty zasadzenia starego drzewa, można powiedzieć, że mu dajemy jakąś taryfę specjalną? Nie. My oddaliśmy drzewo za uporządkowanie terenu - mówi Radosław Król, wójt Wydmin.
- Gmina na tym nie zarobiła, a zostało oszpecone środowisko naturalne. Te drzewa tworzyły tu aleje. W działaniach gminy nie widzę żadnych korzyści – podsumowuje Anna Balcer, sołtys wsi Zelki.*
* skrót materiału
Reporter: Leszek Tekielski