Przez 1,20 zł straciła alimenty

1,20 zł od szczęścia. Magdalena Olkiewicz z Torunia straciła alimenty, bo przekroczyła roczny dochód o nieco ponad złotówkę! I nic nie można z tym zrobić. Urzędnicze przepisy są bezwzględne. Kobiecie samotnie wychowującej dziecko zostaje 300 zł na życie.

Ustawy i przepisy bardzo często zamiast pomagać niszczą ludziom życie. Magdalena Olkiewicz walczy z ustawami i urzędnikami od kilku miesięcy. Kobieta ma 34 lata. Jej życie już od dzieciństwa nie było łatwe. W wieku siedmiu lat trafiła do domu dziecka, bo rodzice nadużywali alkoholu. Po opuszczeniu placówki kobieta początkowo mieszkała u babci. Kiedy kobieta umarła, pani Magdalena zaczęła starać się o przydział na mieszkanie. Chciała założyć rodzinę. Cztery lata temu urodziła córkę Oliwię, ale dziewczynkę wychowuje sama.

- On był dobrym człowiekiem, tylko zgubił go alkohol. Z tego powodu rozstaliśmy się. Mięliśmy wziąć ślub, razem z Oliwki chrzcinami, ale ja już miałam w domu pijaństwo. Nie chciałam, żeby moje dziecko przez to przechodziło – opowiada pani Magda. 

Mimo, że pani Magdalena sama wychowuje dziecko, to także pracuje – w sklepie. Zarabia 1400 złotych. Dużym wsparciem dla młodej matki były też alimenty. Pani Magdalena dostawała 500 złotych z funduszu alimentacyjnego, ponieważ ojciec dziecka alimentów płacić nie chce. We wrześniu ubiegłego roku urzędnicy stwierdzili, że świadczenia kobiecie jednak się nie należą.

- Żeby dostać pieniądze z funduszu alimentacyjnego musiałam złożyć zeznanie podatkowe za 2010 rok. Złożyłam, ale alimentów mi odmówiono, bo przekroczyłam dochód o 1,20 zł – opowiada kobieta.   

Pani Magdalena nie mogła uwierzyć, że jedyne złoty dwadzieścia zmieni jej życie w koszmar. Zrozpaczona próbowała szukać pomocy - wszędzie.
Dowiedziałam się, że odliczyłam ulgę na dziecko za 2010 rok, ona jest doliczana jako źródło mojego dochodu. Przez to przekroczyłam próg dochodu i zabrano mi alimenty. Dostałam od państwa tysiąc złotych ulgi, a zabrano mi 6 tysięcy. Dziękuję za taką ulgę! – opowiada pani Magda.

- Niestety, decyzje są wydawane na podstawie przepisów i warunków jakie musi spełnić osoba, która ubiega się o świadczenia – mówi Izabela Miłoszewska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu.

Pani Magdalena odwoływała się od decyzji. Nic to nie dało, bo, jak mówią urzędnicy, przepisów należy przestrzegać.

- Ustawa jest precyzyjna i trudno wymagać,by taka nie była – mówi Bożena Diaby z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.

- To jest uwłaczające godności, to jest dziewczyna, która nie chce ryby tylko wędkę. Ona sama chce na wszystko zapracować. Boje się, że ona za chwilę popadnie w depresje, bo ile można wytrzymać – mówi Ewa Kotomska, była wychowawczyni pani Magdy w domu dziecka w Toruniu.*

* skrót materiału

Reporterki: Żanetta Kołodziejczyk Agnieszka Milczarz  

interwencja@polsat.com.pl