Miał być zysk - są straty

Oszukano nas - alarmuje aż kilkadziesiąt fundacji pomocy dzieciom z całej Polski. Według nich firma organizująca akcję „Jestem przyjacielem” nie wywiązała się z umowy. Fundacje wpłaciły jej po kilka tysięcy złotych, a w zamian miały czerpać zyski z imprez charytatywnych i zbiórek pieniędzy. Dlaczego stało się inaczej?

- Fima Underground Music Polska zgodnie z umową proponowała nam szereg imprez, np. zorganizowanie balu charytatywnego, publiczne zbiórki pieniędzy w centrach handlowych, koncert charytatywny czy event z artystami i podpisywanie przez nich płyt – opowiada Katarzyna Potoczna, prezes Fundacji „Nasze Dzieci” w Żarowie na Dolnym Śląsku.

Z okazji VI edycji akcji Jesteś Przyjacielem - Artyści Dzieciom wydano specjalną płytę. Artyści nagrali ją za darmo, a wpływy z jej sprzedaży miały być w większości przekazane fundacjom pomagającym dzieciom.

Gdyńska firma pobrała od różnych fundacji kilkaset tysięcy złotych. Miała za to zorganizować koncerty, bale, zbiórki charytatywne i zebrać kwoty, które pomnożyłyby skromne środki fundacji.

- Każda z organizacji, również nasza, wpłaciła 7200 zł. W zamian Underground Group Polska oferowała nam, że podczas cyklu imprez w ramach tej umowy, każda z organizacji otrzyma około 70-80 tys. zł na dzieci – mówi Katarzyna Potoczna, prezes Fundacji „Nasze Dzieci” w Żarowie na Dolnym Śląsku.

- To duże pieniądze. Moglibyśmy kupić za to środki medyczne i sprzęt dla naszych pacjentów. To dla nas duża starta, bo dzięki darowiznom hospicjum się utrzymuje – dodaje Rafał Ciupiński, prezes Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci w Rzeszowie.

- Obiecywali złote góry. Gdyby spełnili tego minimum, to mielibyśmy zapewnione leczenie jednego dzieciaka. Złożyliśmy wszystkie dokumenty na policji i nawiązaliśmy kontakt z innymi organizacjami, które zostały oszukane w ten sposób – dodaje Joanna Jankiewicz, prezes fundacji Pogotowie Teatralne w Szczecinie.

Fundacje podpisały umowy z firmą Underground Music Polska, która potem przekształciła się w Underground Group Polska. Sprawdzamy siedziby tych firm. Pierwsza okazuje się zamkniętym prywatnym mieszkaniem, druga mieści się w Gdyni – wywieszkę ma, ale zamknięta jest na cztery spusty. Udaje nam się porozmawiać z byłym już prezesem firmy.

- Dla mnie jest to krępująca sprawa. Wiem, że tam nie dzieje się dobrze, jeśli chodzi o tę akcję. Rok temu zrezygnowałem z jakiejkolwiek współpracy. Całą odpowiedzialność przejął pan Tomasz Zabiegałowski – powiedział były prezes Underground Group Polska

Po wielu próbach, pana Tomasza – obecnego współwłaściciela firmy - udaje się znaleźć dopiero w domu. Do winy się nie poczuwa, choć termin umowy upłynął pół roku temu, a w przypadku niektórych fundacji – trzy miesiące temu. Twierdzi, że dla części z fundacji takie imprezy zorganizował. Przedstawił nawet księgowe rozliczenie się z nimi. Zapewnia, że wypracował już prawie 260 tys. zlotych.

- Jak na razie bardzo dużo straciliśmy na organizacji tej akcji, wydaliśmy około 500 tys. zł a dostaliśmy 200 tysięcy. Nie wiem, czy możemy mówić o niewywiązaniu się z umowy. Umowa jest cały czas realizowana  – powiedział Tomasz Zabiegałowski, współwłaściciel Underground Group Polska.

- Próbowaliśmy się z nimi kontaktować, ale pan Tomasz Zabiegałowski w pewnym momencie nie odpowiadał na telefony i maile – twierdzi Katarzyna Potoczna, prezes Fundacji „Nasze Dzieci” w Żarowie na Dolnym Śląsku.

- Natychmiast wycofałem nasz patronat nad tą akcją. Kiedy doszła do mnie informacja, że nadal moje logo znajduje się na ich stronie internetowej, skierowałem wniosek do prokuratury. Organizacje pozarządowe, które czują się pokrzywdzone, mogą liczyć na pomoc prawną. Bezpłatnie doradzimy, jak napisać pozew – mówi Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.*

* skrót materiału

Reporter: Adam Bogoryja-Zakrzewski

abogoryja@polsat.com.pl