Rozczarowani kursem dla dzieci

Rodzice uczniów ze Zgorzelca zapłacili po dwa tysiące złotych za kurs technik zapamiętywania i szybkiego czytania. Dziś żałują. Twierdzą, że dzieci zamiast się uczyć, wyczekują pod salami trenerów, bo wiele zajęć się nie odbyło, w dodatku ich pociechy są kursem rozczarowane. Odzyskać pieniądze nie będzie jednak łatwo.

- Wszyscy czujemy się nabici w butelkę, bo to jest oszustwo – mówi Iwona Stefaniak, która wykupiła kurs dla swojego dziecka.

- To co obiecali, diametralnie różniło się od tego, co zostało wykonane przez firmę Omnibus – dodaje Piotr Bednarz, który także wykupił kurs dla swojego dziecka.

Wykupili kurs, który miał pomóc ich dzieciom w nauce. Dziś żałują wydanych pieniędzy. Kurs dla jednego dziecka kosztował około 2000 tysięcy złotych. Niektórzy rodzice zaciągnęli kredyty.

- Szkoła udostępniła sale. Moje dziecko podobno wypadło świetnie na zajęciach próbnych, to  skusiłam się – opowiada Iwona Stefaniak.

- Bardzo cieszyłam się, że moje dziecko pozna jak szybciej uczyć się i czytać. W szkole idzie jej średnio. Myślałam, że dzięki temu kursowi będzie jej łatwiej – dodaje Ewa Marmulewska. 

Kursy Akademii Kształcenia Omnibus miały m.in. uczyć technik zapamiętywania i szybkiego czytania. W jednej z podstawówek w Zgorzelcu na kurs zapisało swoje dzieci kilkunastu rodziców. Dziś, jak twierdzą, swoich decyzji żałują.

- Pierwsze zajęcia nawet spodobały mi się, ale drugi trener mówił, że za 10 minut musi wyjść. Dużo rzeczy musieliśmy sami sobie tłumaczyć – mówi Julia Bednarz, która uczestniczyła w kursie.

- Część osób zaliczyła osiem zajęć, druga dwanaście – dodaje Agnieszka Muniak-Górzyńska, która wykupiła kurs dla swojego dziecka.

Rodzice podpisali z Akademią Kształcenia Omnibus umowę we wrześniu ubiegłego roku. Niestety, niej jest w niej napisane, jak często mają odbywać się zajęcia i kiedy cały kurs ma się skończyć.

- Na spotkaniu przed kursem było powiedziane, że każda grupa będzie miała cotygodniowe spotkania, a tego nie było. Mamy tego dosyć. Moje dziecko kolejny raz przyszło na spotkanie, które nie odbyło się. Miało mieć więcej czasu dla siebie, bo od tego też był kurs, a go nie ma, bo musi stać i czekać na zajęcia – mówi Iwona Stefaniak, która zapłaciła za kurs.

- Nie jest napisane w umowie, do kiedy miały się te zajęcia odbywać. Pytano nas, czy dzieci mogą w lipcu chodzić i we wrześniu. Przecież rok szkolny kończy się w czerwcu – dodaje Agnieszka Dymecka, która wykupiła kurs dla swojego dziecka.

- Na początku było fajnie, a później nie było nikogo, nawet na trenera trzeba było czekać. Pan siedział w ławce i grał w telefonie – opowiada  Damian Stefaniak, który uczęszczał na zajęcia.

Firma od pięciu miesięcy zalegała szkole z zapłatą za wynajem sali. Właściciele firmy odmówili nam wypowiedzi przed kamerą. Stanowisko firmy otrzymaliśmy przez e-mail.

„Nasza placówka rozstała się z dyrektorem regionalnym odpowiedzialnym za województwo dolnośląskie, co miało wpływ na problemy organizacyjne, które miały miejsce w tym czasie w Zgorzelcu oraz problemy kadrowe związane z trenerami, którzy prowadzili kursy w Zgorzelcu. Były to także problemy z płatnościami na czas. W przypadku odwołania zajęć, rodzice byli o tym informowani. Po raz kolejny chcieliśmy przeprosić rodziców i uczniów za przerwę w prowadzeniu zajęć i zapewnić o dokończeniu kursów.”.

Rodzice nie chcą już, żeby ich dzieci uczęszczały na kursy. Jednak, jak się okazuje, odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy będzie bardzo trudne. Sprawę zgłosili już do prokuratury.

- Nie ma tutaj zapisów dotyczących wypowiedzenia przez rodziców umowy, wobec czego trzeba zastosować przepisy ogóle. Rodzic może w każdej chwili wypowiedzieć umowę, ale będzie musiał ponieść koszty zajęć, które się już odbyły – mówi Iwona Kusio-Szalak, radca prawny.

- Kto będzie płacił prawnikowi, komu będzie się to opłacało? Chciałabym przestrzec ludzi przed takimi firmami – dodaje Dariusz Haniszewski, który wykupił kurs dla swojego dziecka.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl