Czy musiało dojść do tragedii?

Tragedia rodziny państwa Janulisów z Ostródy rozegrała się w lutym tego roku. W budynku, w którym rodzina mieszkała, mimo szczelnego piecyka gazowego, wybuchł gaz. Na polecenie władz miasta zniszczony budynek został bardzo szybko rozebrany i wywieziony. Już następnego dnia nie było po nim śladu. Niestety kilka dni po pożarze mąż pani Adeli Janulis zmarł, a dzieci przebywają z ciężkimi poparzeniami w szpitalu.

Był wczesny poranek 18 lutego 2012 roku. Pożar i wybuch gazu zniszczyły  budynek, w którym mieszkała pani Adela z mężem Mariuszem, dwójka dzieci 9-letnia Darią i 5-letnim Alanem oraz swoimi rodzicami .


- To był moment. Kilka sekund.  Z okna  wydobywał  się krzyk i Mariusz był cały spalony . Krzyczał: Adela, uciekaj, ratuj dzieci!- mówi sąsiadka pani Adeli Janulis.

-  Widziałam tylko  płomień w pokoju. Wszędzie był ogień  i krzyki dzieci - mówi Adela Janulis, która straciła męża w pożarze.


Budynek, w którym mieszkała rodzina już od kilku lat był przeznaczony do rozbiórki. Rodzina  kilkukrotnie była u burmistrza prosząc o nowe mieszkanie. Teraz mieszka w Ośrodku Pomocy Kryzysowej.


-   Dom był do rozbiórki, ale  te budynki przechodzą co rok szczegółowe badania i ten dom był pod względem technicznym taki, że nadawał się do mieszkania  - mówi Olgierd Dąbrowski,  burmistrz Ostródy.


-  Od paru lat była do rozbiórki ta buda. Mięli rozebrać i mieli nam dać nowy dom - mówi Tadeusz Stefański, ojciec pani Adeli. 


Przyczyny wybuchu bada  prokuratura. Rodzina i sąsiedzi są zdziwieni, że dom został tak szybko rozebrany. Boją się, że teraz znalezienie przyczyny wybuchu będzie trudne.


- Na drugi dzień przyjechałem, a dom był już zburzony. Zapytałem się od razu, gdzie są piecyki i czy zabezpieczyli piecyki. Nikt mi nie chciał udzielić żadnej informacji  - mówi Paweł Janulis,  szwagier pani Adeli.


- Urząd miasta nie zgłaszał się, nie informował i nie zwracał się z żaden sposób o pozwolenie  na rozbiórkę budynku - mówi Małgorzata Hrybek z  Prokuratury  Rejonowej  w Ostródzie.


- Tego budynku  nie dało się w żaden sposób inny zabezpieczyć - mówi Olgierd Dąbrowski,  burmistrz Ostródy.


 - Dowiedziałem się z pewnego źródła, że ukrywają wycieki gazu, które są w rozszczelnieniach na rurach  -  mówi Paweł Janulis,  szwagier pani Adeli.


 Kilka dni temu z powodu poparzeń zmarł mąż pani Adeli. Kobieta nie wie jak ma  powiedzieć dzieciom, że ich ukochany tata nie żyje.


 -  Jak ja mam powiedzieć dzieciom, że ich ojciec nie żyje?  Sama jeszcze do siebie nie doszłam i nie wierzę,  że on nie żyje! A dzieciom potrzebne są kolejne przeszczepy, rehabilitacje, ale nie myślę o tym teraz. Najważniejsze, że dzieci żyją  - płacze pani Adela. *

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl