Małżeństwo kontra Generali
Małgorzata i Krystian Gortatowie zajmowali się montowaniem instalacji gazowych w samochodach. Swój warsztat ubezpieczyli na 30 tys. zł. Kiedy został okradziony, okazało się, że pieniędzy z polisy nie otrzymają. Ubezpieczyciel stwierdził, że alarm, zamek w drzwiach i kłódka to za mało.
30-letnia pani Małgorzata i 36-letni pan Krystian mieszkają w Łodzi. W czerwcu 2010 roku kobieta założyła firmę. Razem z mężem prowadziła działalność w garażu.
- Zajmowaliśmy się montażem instalacji gazowych do samochodów osobowych – opowiada Krystian Gortat.
- Nie ukrywam, że jestem monterem samochodowych instalacji gazowych. Staję u boku męża, biorę klucze w rękę, umażę się w smarach i montuję poszczególne części – dodaje Małgorzata Gortat.
Garaż był ubezpieczony w Generali na ponad 30 tys. zł. Według ogólnych warunków ubezpieczenia drzwi wejściowe musiały być zamykane na co najmniej 2 zamki wielozapadkowe lub 2 odpowiednie kłódki. Mógł być też jeden zamek, ale wtedy trzeba było zadbać o stały nadzór lub alarm. Małżeństwo w garażu miało właściwy zamek i alarm.
- No, i założyliśmy jeszcze kłódkę, normalną, zwykłą kłódkę – mówi Małgorzata Gortat.
- To tak zwana kłódka kabłąkowa. Generali wymagało kłódki, która ma bolec z boku i jest to tzw. kłódka bezkabłąkowa, ale my powiesiliśmy to jako trzecie, niezależne zabezpieczenie ze swojej dobrej woli – dodaje Krystian Gortat.
W listopadzie ubiegłego roku w godzinach popołudniowych małżeństwo zostało okradzione. Sprawca lub sprawcy sforsowali zamknięcie na bramie wjazdowej i weszli na posesję. Później pokonali resztę zabezpieczeń i dostali się do garażu.
- Zostały skradzione przedmioty, które służą do wykonywania działalności gospodarczej przez moich mocodawców. Poza tym, zginęły przedmioty, które stanowiły środki tzw. obrotowe, czyli są na wyposażeniu i są montowane do samochodów. Cała szkoda obejmowała kwotę ponad 50 tys. zł – wylicza Anna Wika, pełnomocnik państwa Gortatów z kancelarii prawnej Ablegatus.
- Zbierano wszystkie możliwe dowody w tej sprawie, niestety nie pozwoliły one na zatrzymanie sprawcy, sprawa została umorzona – mówi Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Pani Małgorzata wystąpiła do Generali o odszkodowanie. Była zaskoczona, kiedy w grudniu ubiegłego roku otrzymała pierwsze pismo. Ubezpieczyciel stwierdził, że garaż był niewystarczająco zabezpieczony ponieważ wisiała zła kłódka.
- Dla mnie to jest oszukanie człowieka, inaczej nie mogę tego opisać – mówi Małgorzata Gortat.
- Przeklinam dzień, w którym zawiesiłem tę kłódkę – dodaje Krystian Gortat.
Po odwołaniu pani Małgorzata otrzymała kolejne pismo. Tym razem nie było w nim mowy o niewłaściwej kłódce, tylko informacja o zamku. Ubezpieczyciel powołując się na dokumentację z policji uznał, że zamek nie został zamknięty.
- Jak można było stwierdzić, w jakiej pozycji jest zamek, kiedy fizycznie tego zamka nie było? Sprawcy skradli go razem z wyposażeniem – mówi Krystian Gortat.
- W protokole oględzin jest mowa wyłącznie o kłódce, która blokowała rygiel drzwi garażowych – informuje Radosław Gwis z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
- Dokumenty policyjne są istotnym dowodem w sprawie, ale w mojej opinii nie powinny być jedynym i wyłącznym dokumentem w sprawie – mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych.
Firma ubezpieczeniowa powołując się na tajemnicę ubezpieczeniową odmówiła udziału w programie. Na zadane pytanie otrzymaliśmy ogólny komentarz.
„W aktach dochodzeniowych Policji (zgłoszenie przestępstwa, protokół przesłuchania, oględziny miejsca zdarzenia), nie ma informacji świadczących, że zamontowany w drzwiach garażowych zamek nosił ślady włamania (sforsowania, uszkodzenia zamka, lub drzwi w miejscu zamontowania zamka). Również drugie zabezpieczenie w postaci kłódki nie spełniało wymogów formalnych sprecyzowanych w ogólnych warunkach ubezpieczenia."
Od włamania minęło już kilka miesięcy. Przez ten czas pan Krystian z żoną oraz 6-letnią córką Mają i 11-letnim synem Damianem muszą żyć skromniej. Brak pracy i problemy finansowe sprawiły, że małżeństwo jest gotowe spotkać się z Generali w sądzie.
- Byliśmy zmuszeni do zawieszenia działalności gospodarczej. Utrzymujemy się z pomocy osób trzecich – mówi Krystian Gortat.
- Chciałam tylko tyle, na ile jestem ubezpieczona aby ta firma mogła dalej funkcjonować, żeby przynosiła zyski, żebym mogła żyć – dodaje Małgorzata Gortat.*
* skrót materiału
Reporter: Grzegorz Kowalski