Droga czy rzeka?

Szeroki pas wody i błota, który podobno jest drogą, odcina dom rodziny Piaskiewiczów od reszty świata. Droga nie jest przejezdna przez zdecydowaną większość roku. Dzieci pana Zbigniewa opuszczają zajęcia w zerówce, bo do najbliższego przystanku mają 1,5 kilometra. Mężczyzna od lat prosi wójta o utwardzenie dojazdu.

- On jak przyjeżdża oglądać drogę, to zawsze o takiej porze roku, że już jest sucho . Dziwi się i mówi, że nie mamy tak źle – opowiada Zbigniew Piaskiewicz, walczący o utwardzenie drogi do domu.

Pan Zbigniew mieszka we wsi Podstolice w województwie wielkopolskim. Od wielu lat walczy z gminą o drogę do swojego domu. Wystarczą dwa dni deszczu i jego rodzina odcięta zostaje od świata.

- Tą droga można się do wsi dostać tylko, gdy jest sucho, czyli od wiosny do jesieni. W pozostałym czasie drogi nie mamy. Musimy do iść po błocie albo polami – opowiada pan Zbigniew.

Pan Zbigniew mieszka razem ze swoją żoną Barbarą, 7-letnią Jagodą , 6-letnią Różą i 3,5-letnim Kamilem. Oprócz Róży, wszyscy praktycznie nie widzą. Mężczyzna musiał zrezygnować z pracy, żeby się nimi opiekować.

- To jest niedorozwój gałek ocznych, czyli małe oczy. Nikt mi nie mówił, że dzieci mogą urodzić się z taką chorobą. Jakoś z tym musimy żyć i sobie radzić. Jest tata, który nam dużo pomaga, jest Różyczka , która co raz więcej pomaga, i jakoś musimy razem sobie dać radę – mówi Barbara Piaskiewicz, żona pana Zbigniewa.

Zalewana i zasypywana droga stała się dla nich koszmarem, od kiedy dziewczynki poszły do zerówki. Opuszczają tak wiele zajęć, że nie nadążają za programem nauczania.

- Z powodu drogi nie chodzą jesienią, wiosną i w zimę – mówi pani Zbigniew.

- W lutym około tygodnia opuściły przez drogę, bo najpierw śnieg zasypał drogę, a później były roztopy i powstała rzeka w środku pola, zamiast drogi. Wójt na zebraniu obiecał, że na wiosnę 2010 roku zrobi drogę, ale jest połowa 2012 i nic się nie zmieniło – dodaje pani Barbara.

Wraz z panem Zbigniewem udało nam się porozmawiać z wójtem gminy Budzyń - Marcinem Sokołowskim.

Reporterka: Ile tam tego tłucznia (do utwardzania drogi) zostało przywiezione. Ja go nie widzę i kamera też nie widzi. Musi pan mieć jakieś faktury, że ten tłuczeń został tam przywieziony, prawda?
Wójt: Pewnie tak , ale czy to jest ważne w tym momencie?
Reporterka: Ważne, bo dzieci do szkoły nie mogą chodzić.
Wójt: Po wielu drogach dzieci do szkoły nie mogą chodzić.
Pan Zbigniew: A przy ilu takich drogach mieszka tyle osób niepełnosprawnych, szczególnie dzieci?
Wójt: Oj, moment… Mówimy o dzieciach niepełnosprawnych, czy o stanie drogi, bo to jest zupełnie inny temat?

- Mam żal, bo on nie myśli o niepełnosprawnych. W miastach buduje się windy dla ludzi na wózkach, a tutaj podstawy nie ma, dojazdu do wsi – mówi pani Zbigniew.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl