Wójt nękał, zapłaci gmina

Wójt miejscowości Kaczory w Wielkopolsce skazany za mobbing na sekretarce. Brunon Wolski przez trzy lata nękał swoją podwładną. Śledził ją, poniżał, kazał pracować w weekendy i po godzinach pracy, a nawet obrażał przy innych pracownikach. Urzędnik nie stracił stanowiska, a 52 tys. zł, które ma otrzymać poszkodowana, popłyną z budżetu gminy.

- Chociaż samego mobbingu dopuścił się wójt, to formalnie odpowiedzialny finansowo za takie działania jest pracodawca, czyli Urząd Gminy Kaczory – mówi Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Edyta Suśniak mieszka w miejscowości Kaczory koło Piły. 8 lat temu rozpoczęła pracę jako sekretarka w miejscowym Urzędzie Gminy. Kiedy wójt dowiedział się, że kobieta utrzymuje kontakt ze znajomymi ze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej, rozpoczęła się jej gehenna.

- To jest Stowarzyszenie, które walczyło ze smrodem płynącym z zakładów utylizacyjnych Henryka Stokłosy.  W tym Stowarzyszeniu są moi znajomi. Ja nigdy do niego nie należałam i do tej pory nie należę, ale popieram jego działania. Wójtowi się to nie podobało – opowiada Edyta Suśniak.

- Powstaliśmy jako głos społeczeństwa przeciw działalności zakładów utylizacyjnych byłego senatora. One były naszą zmorą.  Wójt i część rady popierali senatora. Traktowano nas jak persona non grata – mówi Irena Sienkiewicz ze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej.

- Wójt uznał, że Stowarzyszenie stoi w opozycji politycznej wobec niego i to może wpływać na lojalność. Dlatego zabraniał jej kontaktu z członkami stowarzyszenia, jak i rodzinami tych osób – informuje Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Pani Edyta twierdzi, że była przez wójta śledzona, szykanowana i prześladowana. Wójt chciał wiedzieć, kto odwiedzał ją w domu.  Dochodziło do tak absurdalnych sytuacji, że kobieta nie mogła zaparkować na podjeździe przed własnym domem.

- Sąd uznał, że z inicjatywy wójta został postawiony znak zakazu parkowania przed prywatnym domem powódki. Jego egzekwowanie było realizowane wyłącznie w stosunku do powódki i jej męża. Policjanci zeznali, że robili tak na polecenie wójta gminy – opowiada Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Śledził mnie. W sądzie dowiedziałam się, że takie polecenie wydał koledze z pracy. Nie chodziło już tylko o ekologów, ale i moje prywatne życie. Pewnego dnia zawołał mnie i zapytał, dlaczego nic nie wie, że wysłałam syna do szkoły katolickiej w Pile – wspomina pani Edyta.

Kobieta zwolniła się z pracy. Jednak postanowiła walczyć o swoje prawa przed sądem w Pile. Ten stwierdził, że wójt Brunon Wolski rażąco naruszył prawo pracy. Wójt odwołał się od decyzji. 23 marca Sąd Okręgowy podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji stwierdzając, że doszło do podręcznikowego przykładu mobbingu.

- Sąd uznał, że przez długi okres, od 2005 roku do 2008 roku stosowany był mobbing. Wójt potrafił ją wyzywać przy innych osobach, zmuszał do pracy w weekendy i po godzinach pracy nie pytając o jej zgodę - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Było tak, że nie wpuszczał mnie do biura. Kazał czekać pod drzwiami aż mnie zawoła. Czekałam godzinę, dwie – opowiada Edyta Suśniak.

- Tego nie było. Ja uważam, że tego nie było i będę to podtrzymywał – powiedział Brunon Wolski, wójt gminy Kaczory.

Wójt musi zapłacić swojej byłej sekretarce 52 tysiące złotych. Pieniądze zostaną wypłacone z gminnych pieniędzy. I wszystko zgodnie z prawem. Włodarz nie poczuwa się do zapłaty odszkodowania z własnej kieszeni.

- Na skutek tego zachowania powódka zaczęła cierpieć na zaburzenia lękowo-depresyjne. To wywarło trwały rozstrój jej zdrowia. Spowodowało to aż 30 procent trwałego uszczerbku na zdrowiu – opowiada Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Traktowanie pracownika przez wójta było nieludzkie. Jestem oburzona, bo on nie zapłaci bezpośrednio, tylko podatnicy, niewinni ludzie – mówi Joanna Stachowiak, radna gminy Kaczory.

Poprosiliśmy o wywiad Przewodniczącego Rady Gminy. Na spotkanie z nami mężczyzna przyjechał z „asystentem”, który nagrywał na kamerę video nie tylko rozmowę, ale także każdy nasz ruch.

- Wójt sprawuje władzę od 20 lat i robi to dobrze. Jest dobrym wójtem i to go nie dyskwalifikuje – powiedział Stefan Kowal, Przewodniczący Rady Gminy Kaczory.

- Warto walczyć z takimi ludźmi. Są pewne granice, po których przekroczeniu należy iść do sądu. Najgorsze jest to, że taki człowiek nie poniesie żadnej odpowiedzialności. My wszyscy, podatnicy za to odpowiemy – podsumowuje Edyta Suśniak.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl