Długi górnika z Halemby

W 2006 roku historię rodziny N. śledziła cała Polska. Górnik, Zbigniew N. przeżył zasypany pod ziemią pięć dni. Na górze czekał na niego m.in. ojciec - pan Hans. Dziś mężczyźni ze sobą nie rozmawiają. Syn zaciągnął bowiem 80 tys. zł kredytu, którego nie spłaca, a komornik nęka pana Hansa. Schorowanemu mężczyźnie ledwo starcza na leki.

W 2006 roku zdjęcia z kopalni Halemba obiegły całą Polskę. Zasypany górnik Zbigniew N. pięć dni spędził pod ziemią. Przeżył, bo leżał w pobliżu pękniętej rury, którą dochodziło powietrze.

- Nagły wybuch, ciemno, kupa kurzu i dopiero po chwili mógł się człowiek rozeznać, co jest, jak to wygląda – opowiadał w 2006 roku Zbigniew N.
Oprócz żony i córki na Zbigniewa N. przez cały czas czekał ojciec. Mężczyzna przez wiele lat również pracował pod ziemią.

- Jest radość, że żyje, że żyje! Nie wiem, co teraz się stanie, nie potrafię nic powiedzieć – mówił ze łzami w oczach pan Hans, ojciec zasypanego górnika.

Od tamtych dramatycznych wydarzeń minęło sześć lat. Dzisiaj ojciec uratowanego z Halemby górnika jest poważnie chory.

- Mam nadciśnienie, podwyższony cukier, przeszedłem trzy operacje prostaty, i znowu jadę na zabieg – opowiada pan Hans.

- Jak byliśmy u nich, Hans opowiadał o swojej chorobie. Mówił: „tatuśku jak będziesz w szpitalu, to zawsze cię odwiedzę”. Nigdy tego nie zrobił – mówi Jadwiga Walaszczyk, przyjaciółka pana Hansa.

Ojciec i syn od kilku miesięcy nie mają ze sobą żadnego kontaktu. Powodem jest kredyt – prawie 80 tysięcy złotych - zaciągnięty przez Zbigniewa N. Ojciec górnika podżyrował ten kredyt.

- Nie pamiętam, że podpisałem takie coś. Byłem po wylewie. Nieraz jadę autobusem i nie pamiętam, gdzie i po co jadę, takie chwile przychodzą – mówi pan Hans.

W marcu schorowany mężczyzna dostał pismo od komornika. Wynika z niego, że syn nie spłacał pożyczki. Z 80 tysięcy zrobiło się ponad 110 i każdego dnia przybywa 50 złotych odsetek. Bank oddał sprawę do sądu, a ten do komornika, który co miesiąc zabiera z emerytury pana Hansa 800 złotych.

- Syn pracuje, ale ma już prowadzone postępowanie przez innego komornika, więc my mogliśmy albo przekazać sprawę do tamtego komornika i on łącznie poprowadziłby egzekucję od tych panów, albo prowadzić egzekucję od pana Hansa – powiedział komornik.

- Ja po nocach nie śpię, jak się w nocy budzę, to widzę te pożyczki. W życiu nie widziałem 80 tysięcy złotych – mówi pan Hans.

Schorowany mężczyzna żyje bardzo skromnie. Kredyt, który musi spłacać za syna nie jest jego jedyną pożyczką.

- Wziąłem pożyczkę, bo nie miałem za co kupić lekarstw – opowiada pan Hans.

Zbigniew N. i jego żona twierdzą, że pieniądze z kredytu poszły na spłatę wcześniejszych długów. Nie zgodzili się na rozmowę przed kamerą.

- Ja się utrzymuję za 1300 złotych miesięcznie, nie mogę pracować. Myślicie, że mi jest łatwo, że mi komornik nie zabiera, że tylko ojcu zabiera? Ja jestem w tej samej sytuacji, co ojciec – powiedziała Marlena N., żona górnika Zbigniewa N.

- Samochód ma, mieszkanie dostał od prezydenta, a ja nie mam nic. Mieszkanie jest państwowe, komornik jak przyjdzie, to może zabrać mi tę jedną meblościankę i to, co mam na sobie. Ja mu powiedziałem, że do grobu mnie wpakuje za żywota – mówi pan Hans.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl