Głodowe emerytury

Obecny rząd chce wprowadzić zmiany w prawie emerytalnym. Emerytura według nowej ustawy będzie możliwa dopiero od 67. roku życia. Starsze osoby już dzisiaj zmagają się z problemami finansowymi. Często po opłaceniu rachunków nie mają za co żyć.

 - Jeżeli się zwiększy wiek zatrudnienia, to osób na  emeryturze będzie do ośrodka zgłaszało się mniej, ale nie dlatego, że jest im tak dobrze, ale dlatego,  że tej emerytury nie doczekają - mówi Urszula Kępka  z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pruszkowie.

 

Emerytura dopiero  w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat. To czeka wielu Polaków. Pan Piotr z Pruszkowa, gdyby został objęty tym systemem, do wieku emerytalnego nie byłby w stanie dopracować. Mając sześćdziesiąt cztery lata ciężko zachorował. Przeszedł udar i wylew.


- Dostałem udaru, kiedy jadłem. Wcześniej  czułem się bardzo dobrze. Przez pierwszy rok siedziałem na wózku - mówi pan Piotr.


Dziś  pan Piotr ma siedemdziesiąt trzy lata. Cudem udar przeżył. Jednak jest częściowo sparaliżowany i wymaga opieki. Starszy człowiek jest zrozpaczony. Choć pracował ponad 40 lat, dziś nie ma za co żyć.


- Najlepiej żebyśmy  umarli. ZUS ma wtedy  z głowy sprawę i szukają następnych. Taka jest prawda - mówi pan Piotr.


- Mieszkanie jest zadłużone, wystosowałem pismo do administracji  z prośbą o możliwość odpracowania czynszu, ale takiej możliwości nie ma - mówi pan Robert, syn pana Piotra.

Kłopoty pana Piotra zaczęły narastać, od  kiedy jego  żona zachorowała. Kilka lat temu lekarze wykryli u kobiety nowotwór. Niestety choroba postępowała.  Żona pana Piotra  trzy lata temu  walkę z chorobą przegrała. Po śmierci  żony, opiekę nad panem Piotrem przejął  42 letni syn. Choć  pracował wcześniej, to pracę musiał rzucić.  Żyją tylko z emerytury ojca, niewiele ponad 1500 złotych.


- Ojciec pójdzie sam do łazienki. Ja muszę przygotować posiłki, przebierać go, podawać leki.  Tato głowinie leży - mówi pan Robert.


- Podziwiam, że on potrafił z wielu rzeczy zrezygnować. To jest godne pochwały, że dla taty zostawił część swojego życia - mówi pani Agnieszka, znajoma pana Roberta.

Pan Robert starał się o opiekunkę dla ojca.  Niestety, jak twierdzi,  na system pomocy społecznej nie może  liczyć. 


- Dwa lata temu chciałem zorientować  się, jakie są możliwości pomocy dla ojca. Okazało się, że ma za wysoka emeryturę - mówi pan Robert.


Pan Piotr jest w bardzo trudnej sytuacji. Nie wie, co by się z nim stało, gdyby nie syn. Jednak jak twierdzą mężczyźni, tak dalej nie da się żyć. Choć pomagają znajomi, pan Robert szuka pracy, którą mógłby pogodzić  z opieką nad starszym ojcem. Bo jak twierdzi, tylko tak i tylko on, może pomóc ojcu.    


- Myślałem, żeby pójść do domu opieki społecznej, żeby uwolnić syna - mówi pan Piotr.


-  W takich sytuacjach na państwo nie możemy liczyć.  To jest tak dramatyczna i tak straszna tragedia starego człowieka, a  państwo mu nie pomaga - mówi pani Agnieszka. 


- To jest powolna degradacja, powolne konanie - mówi  pani Małgorzata, pielęgniarka, która pomaga panu Piotrowi.


- Chcę zostać z tatą. Chcę,  żeby przedostatnia droga jego życia była z tego mieszkania.  Chcę być przy nim - mówi pan Robert. *

*skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk

zkolodziejczyk@polsat.com.pl