Pomógł, spotkała go śmierć

Starsze małżeństwo zostało brutalnie napadnięte we własnym domu. Do takiej tragicznej historii doszło koło Susza na Mazurach. Magdalena T., której niegdyś państwo Gąskowie pomogli, wraz z kompanem napadła na swoich dobroczyńców. Chcieli pieniędzy, a kiedy okazało się, że ich nie mają, dotkliwie pobili pana Mariana Gąskę. Na skutek pobicia dwa dni później zmarł.

 -  Oni  weszli w nocy, gdy domownicy spali. Potraktowali ich w sposób bardzo brutalny, bili, kopali i doprowadzili do poważnych obrażeń ciała - mówi Sławomir Nojman, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Iławie.


Olbrachtówko  to mała wioska na Mazurach. To tu urodziła się i wychowała przyszła morderczyni.  Dwa kilometry dalej  w lesie mieszkali państwo Czesława i Marian Gąskowie. Starsze małżeństwo znało dziewczynę. Dwa lata temu nawet pomagało jej, gdy  zaszła w ciążę.


-  Rodzice byli źli, bo to czas gimnazjum, a ona w ciąży. Na porodówkę trzeba jechać. Przyjął ich do siebie  opiekował się   z żoną  dzieckiem,  a później mieli swoje piekło - mówi Jadwiga Rucińska,  mieszkanka Olbrachtówka. 


-  Sam osobiście  zawoziłem  ojca  do  morderczyni. Zawoził jej  czekoladki, pomarańcze, chlebek, bo serce go bolało, że tam dzieciak głodny. On wnukom nie dał,  bo wnuk coś miał, tylko tamtemu - mówi Robert Gąska, syn pana Mariana.


Przed dwoma tygodniami, niespełna 21-letnia Magdalena T. odwiedziła swoich dawnych dobroczyńców. Tym razem w nocy i  w towarzystwie 24-letniego Damiana T.,  który kilka miesięcy wcześniej wyszedł z więzienia. Odsiadywał wyrok za napady i rozboje.


-  Jeden huk był, obudziliśmy się,  a oni już w domu   i męża w nos.  Krwią się zalał, krzyczeli: gdzie pieniądze, gdzie pieniądze! - opowiada Czesława Gąska,  ofiara napadu.


Gdy napastnicy katowali pana Mariana,  jego żonie udało się wyjść z domu. Tu została pobita przez Damiana T.  i straciła przytomność. Gdy ocknęła się,  pobiegła po pomoc do najbliższych sąsiadów.


-  Mama leżała na podwórku i udawała,  że nie żyje. Gdyby nie to,  prawdopodobnie teraz razem z ojcem leżeliby  w grobie - mówi pan Robert.


- Kobieta, która poinformował nas, że doszło do rozboju znała personalia sprawców.  Niedługo Damian i Magdalena zostali zatrzymani. Byli pod wpływem alkoholu - mówi Sławomir Nojman, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Iławie.


Magdalena T. i jej kompan trafili do aresztu,  grozi im co najmniej 12 lat więzienia. Skatowany przez nich Marian Gąska, zmarł dwa dni późnej w szpitalu. Powodem były rozległe obrażenia zadane przez oprawców.  Zdaniem najbliższych i  sąsiadów,  uczestnicząca w napadzie Magdalena T. już wcześniej sprawiała kłopoty. Nie tylko rodzicom,  ale niemal wszystkim sąsiadom i mieszkańcom miejscowości.


- Ona była wyrodkiem. Nie uczyła się, same kłopoty rodzicom sprawiała. Sąsiadom też. Okradała, wyzywała, biła. Mnie też okradła -  mówi Jadwiga Rucińska,  mieszkanka Olbrachtówka. 


-  Ten chłopak był narzędziem w jej ręku. Ona znała ojca. Tak mu podziękowała za jego pomoc - mówi pan Robert.


- On sobie na taką śmierć nie zasłużył. Ciągle widzę  go przed oczami - płacze pani Czesława. *

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl